<< Wstecz |
Wybrano: R-4400 a, z 1909 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
“Jest-ci grzech na śmierć
“Jeśliby kto widział brata swego
grzeszącego grzechem nie na śmierć, niechże się modli za nim, a da mu Bóg
żywot, to jest grzeszącym nie na śmierć. Jest-ci grzech na śmierć, o takim nie
mówię, aby się kto modlił” - 1 Jana 5:16
Kiedyś byliśmy skłonni wnosić, że ostateczne wyniki Boskiego wielkiego
Planu zbawienia wykażą, iż ogromna większość ludzkiego rodzaju dostąpi
zbawienia i wiecznego żywota przez wiarę w Chrystusa i serdeczne posłuszeństwo.
Z biegiem lat jednak, w miarę, jak nasze pojęcie o Boskich wymaganiach jest
coraz jaśniejsze, to nasze pierwotne przypuszczenia uległy znacznej zmianie. Z
obecnego punktu zapatrywania, wcale by nas nie zdziwiło, gdyby liczba tych, co
umrą śmiercią wtóra była dosyć wielka.
To
nie znaczy, że nasze lepsze pojęcie pokazało nam Boską miłość mniejszą, aniżeli
przypuszczaliśmy na początku; albo, że Boskie zarządzenia chybią i nie zapewnią
zupełnej sposobności wiecznego żywota każdej istocie; ale znaczy, że z każdym
dniem dochodzimy do lepszego zrozumienia onego wysokiego ideału, jaki Bóg
wymaga od wszystkich, którzy mają dostąpić wiecznego żywota, kiedykolwiek i na
jakimkolwiek poziomie.
Faktem
jest, że ludzką wolę Bóg pozostawia w zupełności wolną, że On nie chce służby,
ani czci od takich, których by zawsze musiał zmuszać do dobrego, a wstrzymywać
od złego, ale On chce tylko “takich chwalców, którzy by Go chwalili w duchu
i w prawdzie”. Boskim postanowieniem jest, że z zakończeniem się
tysiąclecia - “smutku, płaczu, boleści” ni śmierci nie będzie, ponieważ
nie będzie już więcej grzechu i ponieważ wszystkie grzeszne czyny i sprawy
przeminą na zawsze. Składając te szczegóły zarazem sprawdzamy, że doświadczenia
i próby, które mają okazać godność, lub niegodność wiecznego żywota, muszą być
bardzo srogie. Żaden nie przejdzie poza Tysiąclecie, do wieków chwały, którego
serce nie będzie doskonałe, bo gdyby ktoś inny tam był dopuszczony, to
zachodziłoby nieustanne niebezpieczeństwo powtórzenia grzechu w takiej, lub
innej formie, co znowu mogłoby zburzyć doskonałe szczęście ówczesnego błogiego
stanu.
Świat
dozna swoich oczyszczających doświadczeń w Tysiącleciu - swoich błogosławieństw
pod panowaniem uwielbionego Mesjasza, Pośrednika Nowego Przymierza, Głowy i
Ciała. Za pomocą lekcji, pobudek i ćwiczeń, ludzie nauczą się posłuszeństwa
Bogu i Jego prawom, aby przez to mogli osiągnąć zupełne wyobrażenie Boże w
swoich charakterach, oraz okazać się godnymi żywota wiecznego. Lecz ci, którzy
nie dojdą do tego stanu w tym czasie naznaczonym, to nie pozostanie dla nich
nic innego, jak tylko wtóra śmierć, albowiem nie ma już żadnego zarządzenia dla
grzeszników poza Wiekiem Tysiąclecia.
Kościół,
jak wiemy, przechodzi swoją próbę już teraz w tym Wieku Ewangelii. Każdy
usprawiedliwiony wierzący, który z dobrym zrozumieniem i świadomością poświęca
się Bogu i którego poświęcenie Bóg przyjął przez spłodzenie go Duchem Świętym -
każdy taki jest teraz na próbie wiecznego życia, lub wiecznej śmierci i taki
nie może już mieć innej sposobności. Innymi słowy: próba spłodzonych z ducha w
wieku obecnym, zakończy się, albo życiem wiecznym na poziomie duchowym, albo
wieczną śmiercią, tak samo, jak próba ludzkości tego świata w czasach
restytucji, zakończy się wiecznym życiem na poziomie ludzkim albo wieczną
śmiercią.
Zauważmy,
co to znaczy - znaczy to, że wszyscy, którzy dostąpią zbawienia w Tysiącleciu,
muszą dopiąć stanu istotnej doskonałości i najzupełniejszej wierności Bogu,
muszą rozwinąć w sobie doskonałe zamiłowanie do sprawiedliwości i nienawiść do
nieprawości, jeżeli będą chcieli dostąpić wiecznego życia. Dla nas i dla
wszystkich spłodzonych w tym wieku, znaczy to, że jeżeli nie rozwiniemy serc
naszych do zupełnej doskonałości w czasie naszej próby, to umrzemy śmiercią
wtórą. Dzięki Bogu, że to nie znaczy doskonałości ciała, co byłoby nam
niemożliwe, ale doskonałość serca. Nie dziw, że Pan nasz i Odkupiciel
powiedział: “Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają” (Mat. 5:8). Jakkolwiek nieczystość serca, czyli intencji, jakikolwiek stopień
złej walki, złości, nienawiści, sporów, gorzkości serca itp. znaczyłoby takąż
proporcję nie dochodzenia do Boskiego wzorca - doskonałej miłości.
Należy
jednak pamiętać, że nie jesteśmy kompetentnymi do sądzenia drugich. Niektórzy
mogą mieć doskonałą miłość w swych sercach, ale z powodu niedoskonałości ciała
ich nie umieją tej serdecznej miłości okazać na zewnątrz. Na ile to jednak
możemy zauważyć, mało jest takich, którzy by nawet przyznawali się do
doskonałej miłości, czy to do Boga, czy do braci bliźnich, nie mówiąc już o
nieprzyjaciołach. Możemy być pewni, że gdyby któryś ze spłodzonych z Ducha
umarł w takim niedoskonałym stanie serca, to nie byłby uznany godnym żywota
wiecznego. Jedyną alternatywą dla takiego byłaby Wtóra Śmierć.
Taki
nie mógłby znaleźć się w Małym Stadku, ponieważ Bóg przeznaczył, że każdy
członek tej klasy musi być przypodobany obrazowi Syna Jego, “żeby On był
pierworodnym między wieloma braćmi” (Rzym. 8:29). Ktoś może powie: to taki
zapewne zaliczony będzie do Wielkiego Grona. Odpowiadamy: nie, ci, którzy
znajdą się w Wielkim Gronie muszą przez ucisk dopiąć doskonałości serc, zanim
umrą, aby mogli być uznani za godnych życia wiecznego. Różnica pomiędzy “Wielkim
Gronem” zwycięzców, a “Małym Stadkiem” - więcej niż zwycięzców
polega na tym, że ci pierwsi okażą się wiernymi pod naciskiem, pod naporem
przychodzących na nich ciężkich doświadczeń i ucisków gdy zaś ci ostatni, czyli
członkowie “Małego Stadka” okazali się więcej stateczni i więcej gorliwi
o tyle, że z radością starali się czynić dobrze, poświęcać się, służyć Panu i
braciom, a nawet cierpieć dla Pana i sprawiedliwości; lecz obie te klasy, aby w
ogóle mogły okazać się zwycięzcami, muszą dopiąć mety doskonałej miłości,
zanim ich życie się skończy.
O
tak, Boskie drogi są mądre, sprawiedliwe, miłujące. Nie byłoby to ku Jego
chwale, ani ku pożytkowi wiernych, lub komukolwiek, gdyby On obdarzył życiem
wiecznym kogokolwiek takiego, który by nie dochodził do tej miary doskonałej
miłości. Czy to zaniepokaja nas i rozbudza w nas obawę, co do naszego stanu,
czy zdołamy dopiąć życia wiecznego? Apostoł ostrzega: “Bójmyż się tedy, aby
snać zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia Jego: nie zdał się kto z
was być upośledzony” (Żyd. 4:1). Niechaj ta myśl rozpala w nas większą
gorliwość i energię do przezwyciężania samego siebie, swej starej natury i do
parcia naprzód, z chwały w chwałę, jednego stopnia wyobrażenia Pańskiego, do
wyższego stopnia tegoż wyobrażenia.
Jesteśmy
pewni, że ślub świątobliwego życia, jaki w Boskiej Opatrzności był nam swego
czasu przedstawiony, okazał się wielkim błogosławieństwem i pomocą dla wielu.
Niechaj nikt nie zobowiązuje się tym ślubem bez poważnego zastanowienia się nad
tą sprawą; lecz ci, którzy widzą, że On jest zgodny z przepisami i wymaganiami
Pisma Św., niechaj przyjmą go, jako częściowe wyrażenie ich pierwotnego ślubu
poświęcenia i ochrzczenia się w śmierć Chrystusową. Dla wielu okazuje się
błogosławieństwem, gdy ślub ten odczytują każdego poranka wraz z odczytywaniem
tekstu i komentarza w mannie. To dopomaga i przypomina umysłowi i sercu o tych
sprawach, o których pamiętać powinniśmy najwięcej, a jednak najprędzej zapominamy,
obarczeni różnymi koniecznymi zabiegami i troskami życia codziennego.
Przeto
z rozwagą i determinacją powtarzajmy i zachowujmy wszelkie śluby takie, które
dopomagają nam do bliższego postępowania z Bogiem i do przywiązania naszej
ofiary do rogów ołtarza. Zapewne, że w doświadczeniach, jakie obecnie są nad
Kościołem, potrzeba nam wszelkiej pomocy i zachęty, jakiej Pan z łaski swej nam
dostarcza, abyśmy mogli nasze powołanie, oraz wybranie pewnym uczynić.
Na Straży 4/71 str. 60-62. W.T. R-4400 a -1909 r.