<< Wstecz |
Wybrano: R-4010 a, z 1907 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Prowadzeni drogą której nie znali
LEKCJA Z DRUGIEJ KSIĘGI
MOJŻESZOWEJ (2 Moj. 16:1-15)
Złoty
tekst: - "Jamci chleb on żywy, którym z nieba zstąpił" - Jan 6:51.
Wielce uradowani z wielkiego
wybawienia mocną ręką Bożą, Izraelici, wciąż prowadzeni słupem obłoku,
podróżowali do ziemi obiecanej drogą okrężną. Rozpoczęli podróż, która trwała
czterdzieści lat, chociaż mogłaby być dokonana w czterdziestu dniach. Celem tak
długiej zwłoki było wyćwiczenie ich w sprawiedliwości a jeszcze więcej w
wierze. To byłoby korzystnym dla każdego narodu, a szczególnie dla narodu
poddanego, zrodzonego w niewoli i nieprzyzwyczajonego do wolności i
samodzielnego postępowania. Ponadto cielesny Izrael był zamierzony od Boga, aby
stanowił typ, czyli figurę na duchowego Izraela i lekcje tamtego miały
ilustrować lekcje tego drugiego. Ktokolwiek czytając historię Izraelitów nie
zauważył, że oni i ich doświadczenia byli cieniem rzeczy przyszłych, ten nie
uchwycił lekcji jaką Pan uczy. Doświadczenia i instrukcje, jakie naród ten
otrzymał na puszczy, przypominają nam słowa poety: "Bóg działa tajemniczo
by cudów Swych dokonać".
Pierwsza lekcja w tej podróży
wykazała, że lud ten potrzebował nauczyć się wiary i ufności w Bogu. Ktoś
mógłby myśleć, że plagi, jakie spadły na Egipt przyczyniając się do ich
uwolnienia, były dla nich przekonywującym dowodem Boskiej łaski i powinny były
upewnić ich, że Ten, który rozpoczął tak dobre dzieło dla nich, nie zaniecha
ich ani opuści. Jednakowoż po trzech dniach drogi doszli do wód Mara gdzie
doznali wielkiego zawodu, gdy znaleźli jak trafną była ta nazwa Mara,
oznaczająca gorzkość. Wody były gorzkie i niemożliwe do picia. Wielkie
szemranie zaczęło podnosić się z wszech stron, zawód był ogromny. Gdzie jest
Mojżesz? Czemu te wody są tak gorzkie? Krzyk ludu do Mojżesza był w niewierze i
gromieniu; lecz Mojżesz wołał do Pana z wiarą i Pan pokazał mu drzewo, które
wrzucone do wody osłodziło ją, uczyniło ją możliwą do picia. Lekcja, jaką lud
odniósł z tego, była z pewnością wartościowa, pobudzająca ich do większej
ufności w Boga i do lepszego zrozumienia Jego opieki nad nimi.
Woda, jeden z najważniejszych
elementów potrzebnych do istnienia ludzkiego, jest w Piśmie Świętym używana,
aby przedstawiała prawdę - poselstwo Boże - nadzieję wiecznego żywota. W pewnym
znaczeniu przymierze zakonu zawarte z Izraelem było taką nadzieją, takim
źródłem wody, z którego Izraelici mogli pić, orzeźwiać się i otrzymać żywot
wieczny. Jednakowoż zakon, chociaż był dobry pod wieloma względami, to jednak
miał też pewne potępiające zastrzeżenia, które sprawiały, że Izraelici nie
mogli otrzymać tego orzeźwienia i wiecznego żywota, których się spodziewali.
Zakon niczego do doskonałości nie przywiódł, powiedział Apostoł i dodał, że to,
co miało być ku żywotowi znalazło się ku śmierci. - Rzym.7:10.
ULECZENIE GORZKICH WÓD
Mojżesz, pośrednik przymierza Zakonu
przedstawiał Chrystusa (Głowę i ciało). Pośrednika nowego przymierza, a drzewo,
które Mojżesz wrzucił do onych wód ku ich osłodzeniu przedstawiało inne drzewo
- to, o którym powiedział Apostoł: "Przeklęty każdy, który wisi na
drzewie" (Gal.3:13). Drzewo to przedstawiało więc krzyż Chrystusowy,
przewód, przez który wody prawdy i Boskiego zakonu staną się wodami łaski i
błogosławieństw dla całej ludzkości, gdy w Tysiącleciu uwolnią wszystkich z
niewoli szatana i grzechu, co było przedstawione w niewoli Egipskiej. Jak to
wykazał Apostoł, niemożliwym jest aby Bóg uczynił nowy zakon pod którym miałby
błogosławić ludzkość, albowiem zakon dany Izraelowi był dobry i doskonały,
jakim zakon Boży zawsze musi być. Boskie obietnice przedstawione przez wodę
zostały zatrute grzechem - Adamowym nieposłuszeństwem - i przez to były
niekorzystne, czyli nie mogły dać pożądanego błogosławieństwa. Krzyż
Chrystusowy zgładziwszy grzech Adamowy, zgładził też owo potępienie, jakie
zakon Boży nałożył na ludzkość, co ostatecznie dozwoli Owemu wielkiemu
pozafiguralnemu Pośrednikowi uskutecznić oną chwalebną obietnicę Bożą i orzeźwić
wszystkich, którzy starają się postępować drogami Pańskimi. Nowe przymierze
pomiędzy Bogiem a Izraelem, w którym wszystkie rodzaje ziemi mają również
dostąpić błogosławieństwa, zostanie wnet zapieczętowane drogocenną krwią -
zostanie zatwierdzone i stanie się czynne. Ono tylko czeka na dokonanie ofiar
Dnia Pojednania, a w międzyczasie członkowie Kościoła pierworodnych wliczeni są
za członków ciała Onego Pośrednika i mają dozwolone cierpieć z Nim - mieć
udział w Jego ucierpieniach w obecnym czasie, aby także mogli mieć udział w
Jego chwale w przyszłości, gdy Nowe Przymierze zostanie już zapieczętowane i
przez nie błogosławieństwo Boże spłynie na wszelkie stworzenie.
Nowe stworzenie nie znajduje się pod
zakonem, ale pod łaską - nie pod przymierzem zakonu ani pod nowym przymierzem,
ale pod przymierzem pierwotnym, pod "wiecznym przymierzem", które
brzmi: "W nasieniu twoim (Abrahamowym) błogosławione będą wszystkie
rodzaje ziemi". Apostoł zapewnia, że przywilejem Kościoła pierworodnych, czyli
tych, co uczynią swe powołanie i wybranie pewnym, jest stanowić członków owego
"nasienia", które pod nowym przymierzem błogosławić będzie najprzód
cielesnego Izraela a następnie wszystkie narody: "My tedy bracia, tak jak
Izaak, jesteśmy dziatkami obietnicy" (Gal. 4:28). "A jeźliście wy
Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy
dziedzicami" (Gal.3:29). Owo pierwotne przymierze, jak wyjaśnia to
Apostoł, było obrazowo przedstawione w Sarze. To przymierze było matką naszego
Pana i wszystkich Jego członków. Nie mamy nic do czynienia z przymierzem Agary,
czyli z przymierzem zakonu, ani z przymierzem Ketury, to jest z nowym
przymierzem, oprócz tego, że obietnica jest, iż przez nasienie przymierza Sary,
potomstwa obu tych drugich przymierzy dostąpią błogosławieństw.
DWANAŚCIE ŹRÓDEŁ I SIEDEMDZIESIĄT
PALM
Podróżując kilka godzin Izraelici
przyszli do Elim, znamienne z tego, że było tam dwanaście źródeł i
siedemdziesiąt drzew palmowych. Było to idealne miejsce do odpoczynku i
symbolicznie może przedstawiać błogosławieństwa, jakie przychodzą po
doświadczeniach. Dwanaście źródeł przypomina nam dwunastu Apostołów, szczególny
dar, czyli błogosławieństwo Boże dla Kościoła. Przez dwunastu Apostołów doszła
do nas orzeźwiająca woda żywota i oni będą również przedniejszymi w królestwie
- w dziele błogosławienia Izraela i wszystkich narodów. Owe siedemdziesiąt
palmowych drzew przypomina nam owych siedemdziesięciu, których Pan rozesłał
później i których służba przedstawiała publiczne usługi sprawowane w wieku
Ewangelii aż do żniwa, czyli zakończenia się tegoż wieku. Owym siedemdziesięciu
było polecone, aby szli do każdego miasta gdzie Pan miał ostatecznie iść i
powiedziane im było "Nie obejdziecie wszystkich miast Izraelskich a Syn
Człowieczy przyjdzie", co znaczyło, że nasze poselstwo jest do wszystkich
narodów, ludów, rodzajów i języków, gdziekolwiek możemy znaleźć słuchające
ucho, z tym zapewnieniem, że zaledwie zdołamy dokonać tej pracy głoszenia
dobrej nowiny narodom a Syn Człowieczy przyjdzie w mocy i wielkiej chwale Swego
królestwa.
Nasza lekcja rozpoczyna się
oświadczeniem, iż Izraelici ruszyli do Elim i szli w kierunku góry Synaj
piętnastego dnia drugiego miesiąca, czyli akurat trzydzieści dni po spożyciu
baranka i wyjściu z Egiptu. Zdaje się więc że obozowali w Elim około dwa
tygodnie zanim zagłębili się w pustynię otaczającą górę Synaj, której jeden
szczyt zwany był także górą Horeb, gdzie Bóg ukazał się Mojżeszowi w gorejącym
krzaku. Nie tylko Mojżesz przechodził tą drogą kilka razy, lecz zna ją także i
Aaron, gdyż pamiętamy, że po pierwszym Pańskim objawieniu przy gorejącym
krzaku, On posłał Aarona do Mojżesza i ci dwaj spotkali się w Horeb na górze
Bożej. To spotkanie się Mojżesza z Aaronem przed ocaleniem pierworodnych itd.
może być rozumiane jako przedstawiające rozpoczęcie się wieku Ewangelii i
zetknięcie się dwóch części dzieła Chrystusowego: Aaron mógłby przedstawiać
ofiarnicze Jego dzieło jako kapłana, Mojżesz zaś przyszłe dzieło jako wodza
narodu. Kościół pierworodnych był figuralnie przedstawiony w niższych kapłanach,
w synach Aarona, a także w ciele Mojżeszowym, co również mogłoby ilustrować
nasz udział w cierpieniach w obecnym czasie a także dziedzictwo z Nim w
przyszłej chwale.
Podróż ludu ku górze Synaj mogłaby
więc przedstawiać rozwijanie się wielkiego planu nakreślonego na początku, gdy
Mojżesz i Aaron spotkali się według Boskiego zrządzenia; zebranie wszystkich
zastępów Izraelskich przy górze Synaj przedstawiałoby nie błogosławieństwa
jakie spłynęły na Kościół w dniu Pięćdziesiątnicy, ale te błogosławieństwa
jakie wnet mają spłynąć na świat, na wszystkich tych co zechcą takowe przyjąć,
pod nowym przymierzem. Przymierze uczynione z cielesnym Izraelem przy górze
Synaj, przez Mojżesza pośrednika owego przymierza zakonu, przedstawia nowe i
lepsze przymierze, jakie wnet zostanie uczynione z Izraelem, a ubocznie także z
całą ludzkością, przez lepszego Pośrednika, czyli przez Chrystusa Głowę i
ciało. Apostoł wykazuje to wyraźnie w swoim objaśnieniu podanym w liście do
Żydów rozdział 12, gdzie opisał czas ucisku przy końcu tego wieku w łączności z
zapieczętowaniem nowego przymierza i porównuje to z wydarzeniami przy górze
Synaj, gdzie przymierze zakonu zostało zapieczętowane i wprowadzone w życie.
Oświadczeniem Apostoła jest, że w tym zbliżającym się ucisku, wszystko, co może
być potrząśnięte, tak ustrój polityczny, społeczny, religijny jak i finansowy,
wszystko to zostanie potrząśnięte i załamane, aby pozostały tylko te rzeczy,
które się nie chwieją. O tych niechwiejących się rzeczach Apostoł mówi, że
spokrewnione są z królestwem Chrystusowym, w którym będziemy mieć dział,
"przyjmując królestwo niechwiejące się". - Żyd.12:28.
"CHLEB Z NIEBA"
Podróżni mówią, że puszcza Synaicka
nie jest wcale pusta. Jeden z podróżnych podaje takie objaśnienie: "Cała
strona doliny, którą podróżowali Izraelici jest dotąd pokryta różnymi
roślinami, które niezawodnie dostarczyły paszy dla ich bydła. W trawie rosnącej
pod drzewami i krzakami znajduje się pełno ślimaków znacznego rozmiaru i
lepszego gatunku. Chociaż dla nas takie pożywienie mogłoby się wydawać wstrętne
to jednak tam uważane były jako łakocie. Te rośliny i ziemne skorupiaki
dopomagały do wyżywienia ludu".
Możemy jednak domyśleć się że tak
wielki zastęp ludu miał bardzo ograniczoną ilość pożywienia, a zrozumienie tych
warunków dopomoże nam sympatyzować z nimi w ich szemraniu gdy mówili:
"Obyśmy byli pomarli od ręki Pańskiej w ziemi Egipskiej, gdyśmy siadali
nad garncy mięsa, gdyśmy się najadali chleba do sytości; bo teraz wywiedliście
nas na tę puszczę, abyście pomorzyli to wszystko mnóstwo głodem". Zdawało
im się, że ich pierwsze nadzieje zamarły, że Pan nie okazał im
szczególniejszych względów i że powinni byli pozostać w niewoli Egipskiej.
Widzimy, że brak im było wiary i że owe liczne lekcje plag, rozdzielenia morza
i uleczenie wód w Mara nie nauczyły ich zupełnej ufności, że Bóg Abrahama,
Izaaka i Jakuba prowadził ich, aby w nich wypełnić Swoją chwalebną obietnicę
daną ich ojcom, tj. błogosławienie świata.
Jednakowoż ganiąc ich za brak wiary,
nie możemy ganić ich za to, że pożądali pewnych koniecznych środków do życia;
ani też Bóg nie ganił ich za to, ale czekał, aby oni zrozumieli i odczuli swe
potrzeby, aby potem mogli lepiej ocenić ową hojność, w jaką zamierzył ich
zaopatrzyć. W odpowiedzi na ich wołania Bóg zesłał im chleb z nieba - nie już
upieczony, pokrajany i masłem posmarowany, ale według Swego zwykłego sposobu,
uczynił im to, czego oni sami uczynić by sobie nie mogli; przygotował
substancję, z której oni mogli naczynić sobie chleba. Proporcjonalne zsyłanie
manny, jej każdodzienny opad przez tak długi okres czasu, zaznaczyło tę rzecz
jako cud.
Są i inne manny pochodzące z puszczy
Arabskiej. Jeden rodzaj wypływa kroplami z drzewa wrześniowego i jest to
słodka, zgęszczona płynna substancja. Manna, którą handlują jest cieczą
wypływającą z jesionu. Lecz żadna ze znanej w Arabii manny nie odpowiada tej o
jakiej podane jest w drugiej Księdze Mojżeszowej. (1) Inne manny są tylko w
małych ilościach i tylko w niektórych porach roku; (2) nie są odpowiednie na
pokarm; (3) mogą być przetrzymywane przez nieograniczoną długość czasu. Manna
dana Izraelitom ulegała zepsuciu po dwudziestu czterech godzinach, oprócz tej,
którą zbierali szóstego dnia i która nie ulegała zepsuciu aż po czterdziestu
ośmiu godzinach, co dawało Izraelitom sposobność odpoczywania w Sabat. Manna ta
była mielona i pieczona jako chleb lub warzona. Przez ten cud manny Bóg uczył
Izraelitów wiary w Niego jako w ich wielkiego żywiciela.
Dla duchowych Izraelitów znajduje
się pewna lekcja także w łączności z ową manną. Ona nazywana jest w Biblii
"chlebem anielskim", "chlebem mocarzów", oraz "chlebem
z nieba" (Ps. 78:25). Był to pokarm dostarczony Boską opatrznością. Pan
nasz Jezus powiedział, że On był pozafigurą owego chleba - że ów chleb
przedstawiał życiodajne przymioty, jakie On posiadał i ofiarował za nas; aby
umierający rodzaj ludzki mógł korzystać z Jego śmierci i otrzymać prawo do
wiecznego żywota. Dzięki Bogu że niektórzy z nas mieli otworzone oczy i uszy
wyrozumienia by mogli usłyszeć dobre poselstwo, jak wielką wartość miała śmierć
Chrystusowa. Nie tylko to ale niektórzy z nas już zakosztowali, że dobrotliwy
jest Pan i już karmimy się tym chlebem z nieba, radując się, że chleb ten jest
nie tylko dla pierworodnych ale także dla całego Izraela, czyli dla wszystkich,
którzy ewentualnie zechcą dojść do społeczności z Bogiem. Z Boskiego polecenia,
nieco z tej manny zostało włożone do złotego wiadra i zachowane w arce
przymierza wraz z tablicami zakonu, pod złotą ubłagalnią. Ta skryta manna
przedstawiała nieśmiertelność, którą Pan przygotował dla Kościoła
pierworodnych, którym postał poselstwo: "Temu co zwycięży, dam jeść z onej
manny skrytej" (Obj.2:17). Ta nieskazitelna, skryta manna w złotym wiadrze
przedstawia łaskę Bożą okazaną Kościołowi pierworodnych i uczy to co i w innych
miejscach Pisma Świętego jest wyraźnie powiedziane; mianowicie, że "małe
stadko" dostąpi życia nieskazitelnego, nieśmiertelnego. Gdy ci będą mieli
wrodzone życie, resztę rodzaju ludzkiego w ich wiecznej doskonałości, będą
zaopatrzeni w żywot wieczny.
"PRZYSTĄPCIE PRZED OBLICZNOŚĆ PAŃSKĄ"
Lekcja wiary miała być tak wyrażona
przed zesłaniem manny, że jej opad był naprzód przepowiedziany i Izraelici byli
zgromadzeni, aby oglądali chwałę Pańską. Spoglądali oni na obłok
przedstawiający Pana i obłok ten zajaśniał szczególniejszym blaskiem. Gdy Aaron
przemówił do zgromadzenia oznajmiając, że ich szemranie było nie przeciwko
niemu i Mojżeszowi ale przeciwko Panu, wskazał na obłok, a oto chwała, czyli
jasność Pańska ukazała się w obłoku i dał się słyszeć głos mówiący:
"Usłyszałem szemranie synów Izraelskich; rzeczże do nich mówiąc: Między
dwoma wieczorami będziecie jeść mięso, a rano nasyceni będziecie chlebem i
poznacie żem Ja Pan Bóg wasz". Jak cierpliwie obchodził się Pan ze Swoim
ludem - jak litościwie i dobrotliwie! Lud ten powinien był wołać do Pana:
"Chleba naszego powszedniego daj nam dziś", lecz nie powinien był
szemrać i domagać się czegoś tak dobrego jak garncy mięsa, jak mieli w Egipcie.
Wielu duchowych Izraelitów może
uczyć się lekcji pod tym względem. Nie naszą rzeczą jest dyktować Panu, w co On
ma nas zaopatrywać, lecz z wiarą mamy przyjmować cokolwiek nam daje według Jego
obietnic; możemy prosić Pana, ale zawsze według Jego woli. "Wola Twoja
niechaj się stanie", powinno być duchem naszego serca, a więc i duchem
naszych modlitw. Ojciec nasz wie czego nam potrzeba, zanim my Go jeszcze
prosimy i jest On bardziej chętny dać dobre dary Swym dzieciom aniżeli ziemscy
rodzice swoim.
PRZEPIÓRKI NA DWA ŁOKCIE GRUBO
Podróżni opowiadają, że w porze
wiosennej wielkie stada przepiórek często przelatują nad Arabską zatoką
czerwonego morza. Przelatują w wielkich stadach i będąc zmęczone dalekim lotem
nad morzem, lecą tak nisko, że łatwo mogą być schwytane ręką ludzką. Tristram
powiedział: "Ja sam widziałem w Algierii jak pewnego poranka w kwietniu
ziemia na kilka akrów (mórg) pokryta była przepiórkami; a po południu tego
samego dnia nie było już ani jednej". Opis podany w czwartej Księdze
Mojżeszowej 11:31, zdaje się wyrażać, że przy tej okazji przepiórek było około
dwa łokcie grubo i niedowiarkowie wskazywali na to jako na absurd. Właściwym
jest jednak rozumieć, że opis ten oznacza, iż wielka ilość przepiórek leciała
nisko, nawet na dwa łokcie od ziemi tak, że mięsa pragnący Izraelici mogli
łatwo je chwytać. Z późniejszego opisu wynika, że przepiórki nie były zsyłane
regularnie, a tylko przy rzadkich okazjach - zdaje się, że tylko na puszczy
Synaj i na puszczy Faran. - 4Moj.11:31-34.
Następnego poranka po otrzymaniu
przepiórek Izraelici mieli nowe doświadczenie, otrzymali "ziarno z
nieba". Opadło to z rosą, a gdy rosa zginęła ukazało się na puszczy coś
drobnego, okrągłego jak szron na ziemi. Odtąd było to częścią ich regularnego
zajęcia zbierać tę niebieską mannę, każda rodzina dla siebie. Słowo manna ma
rzekomo znaczyć: Co to jest? A Mojżesz odrzekł: "Tenci jest chleb, który
nam dał Pan ku jedzeniu". Zbierając te ziarna, mieląc je, robiąc z tego
chleb itd., oni mogli ustawicznie przypominać sobie o Boskiej opatrznościowej
pieczy nad nimi. Jak powinno to z każdym dniem coraz więcej utwierdzać ich w
wierze i wierności ku Bogu! Jesteśmy więc zdumieni gdy raz po raz spotykamy
objawy niewiary, skłonność do bałwochwalstwa itp. Jeżeli jest to dziwnym dla
nas to powinniśmy pozwolić aby to wywarło na nas silne wrażenie, abyśmy mogli
zastosować to do siebie. Bo czyż nie mamy onego prawdziwego chleba, który z
nieba zstąpił? i czyż Bóg nie ułożył naszych spraw tak, że koniecznym jest
abyśmy ustawicznie udawali się do tronu niebieskiej łaski, byśmy dostąpili
miłosierdzia i łaskę znaleźli w każdym czasie potrzeby? Pomimo to czy nie jest
prawdą, że serca wielu są tak obciążone pieczołowaniem o ten żywot, że ich
wiara w Boga potrzebuje ustawicznego odświeżania? Jak mało jest takich co
regularnie udają się do tronu łaski aby otrzymać ich zasób codziennego
orzeźwienia! Jak mało z tych co należą do nowego stworzenia zrozumiewa że toż
nowe stworzenie potrzebuje codziennego pokarmu, tak samo jak cielesny człowiek!
Zasób manny był piękną figurą na
zasób łaski Bożej w Chrystusie. Manna musiała być zbierana codziennie; nie
można było jej przetrzymywać do następnego dnia (oprócz Sabatu). Lekcją z tego
mogłoby być, że ci, co nazbierają dużo Boskiej łaski i prawdy muszą także być
rozdawaczami tejże. Bóg nie udziela prawdy na to, aby pomiędzy tymi, co ją
przyjmują wytworzyć pewną duchową arystokrację. Jak często jednak to się
przejawia. Ci co badają Słowo tylko dla samych siebie, nie łączą się z braćmi i
nie dzielą się swymi błogosławieństwami, nie są w swoim dłuższym biegu tak
zaawansowani jak można by się tego spodziewać. Nasze zbieranie manny ma być
codzienne; nasze karmienie się niebieskim chlebem jest ustawicznym przywilejem;
bez tego nie mielibyśmy dosyć siły do naszej życiowej podróży, lecz korzystając
z tego będziemy mocnymi w Panu i niekiedy będzie nam dozwolone dopomóc drugim
przez udzielenie im łaski Bożej.
Gdy nasz Pan powiedział o sobie, że
był Chlebem z nieba, wielu z Jego słuchaczy nie mogło zrozumieć tego
porównania, więc niektórzy mówili: "Twardać to jest mowa. Jakoż ten może
nam dać ciało swoje ku jedzeniu?" (Jan 6:52,60). Oni nie zauważyli, że Pan
był uosobieniem prawdy, wielkiego planu Bożego, który ześrodkowywał się w Nim,
że On przyszedł, aby złożyć życie Swoje za świat, abyśmy my mogli żyć przez
Niego. Jedzenie literalnego ciała Jezusowego wytworzyłoby tylko ciało, lecz
jedzenie z Niego w znaczeniu przyswajania sobie Boskich błogosławieństw i
litości w Nim przygotowanych, oraz w znaczeniu przyswajania sobie Jego ducha i
usposobienia, jest właściwą myślą. Gdy przyswajamy sobie Pańskie przymioty to
one stają się naszymi, gdy karmimy Nim nasze serca, stajemy się mocnymi w
wierze i we wszystkich owocach Jego ducha. Zbierajmy więc codziennie naszą porcję
manny i starajmy się używać ją codziennie rozumiejąc, że ona będzie naszą
porcją aż dojdziemy do niebieskiego Chanaanu. Przeto wszelki zasób Boskiej
łaski udzielany wiernym Pańskim, powinien zasilać naszą wiarę i ufność w Tego,
który powołał nas z ciemności do Swej przedziwnej światłości.
Straż 1938
str. 118 - 121. W.T.
R- 4010 a - 1907 r.