<< Wstecz |
Wybrano: R-4012 a, z 1907 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Tego żąda Bóg
LEKCJA Z DRUGIEJ KSIĘGI
MOJŻESZOWEJ (2 Moj. 20:1-11)
Złoty Tekst: - "Będziesz tedy miłował Pana Boga twego ze
wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiej siły
twojej." - 5Moj.6:5.
Poniższa lekcja dotyczy pierwszych
czterech z dziesięciu przykazań danych Izraelitom z góry Synaj, jako podstawę
przymierza, jakie Bóg tamże zawarł z narodem Izraelskim. Droga z Egiptu do góry
Synaj jest około 150 mil (angielskich). Z kilkoma przystankami Izraelitom
wzięło blisko pięćdziesiąt dni zanim doszli do owej góry. Przypominamy
główniejsze doświadczenia tych pięćdziesięciu dni: (1) Przejście przez Morze
Czerwone; (2) osłodzenie wód w Mara; (3) odpoczynek u źródeł w Elim w palmowym
lasku; (4) początek opadania manny; (5) uderzenie skały, z której wypłynęła woda
ku ich orzeźwieniu, co - jak oświadcza Apostoł - było obrazem na Chrystusa i na
żywot i ochłodę, które obecnie otrzymuje duchowy Izrael przez wiarę
(1Kor.10:4); (6) walka z Amalekitami, w której Izraelici nie wyćwiczeni do
boju, zwyciężyli, podczas gdy Aaron i Chur podpierali ręce Mojżeszowe, a
"Pan walczył za nimi"; (7) zorganizowanie narodu, przez naznaczenie
siedemdziesięciu starszych jako sędziów pod Mojżeszem.
Wszystkie te doświadczenia były
zamierzone od Pana, aby przygotować Izraela do dalszych błogosławieństw i
litości i aby uczynić takowe figurą na duchowego Izraela i niebieskie łaski,
jakie miały spłynąć na takowego w słusznym czasie. Gdy Mojżesz powiedział
Faraonowi, że Pan rozkazał, aby lud udał się na puszczę, by Jemu ofiarować,
wypowiedział tylko niejasne określenie wielkiego faktu. Ofiara, jaką Pan
proponował, było ich poświęcenie samych siebie i wszystkiego co posiadali Jemu
i Jego służbie. Doświadczenia tych pięćdziesięciu dni były obliczone na to, aby
utwierdzić ich wiarę w Boga i aby ugruntować i umocnić ich nadzieję w
przymierze Abrahamowe, według którego oni byli pobudzeni do wyjścia z Egiptu i
do szukania ziemi obiecanej, gdzie mieli dostąpić błogosławieństwa. Teraz
doszli do owego miejsca na puszczy, do góry Synaj, gdzie Bóg zamierzył zawrzeć
z nimi przymierze. Była to więc bardzo ważna chwila w ich historii. Bóg
zaproponował przyjąć ich za Swój lud, a Mojżesz miał być pośrednikiem pomiędzy
Nim a nimi.
PRZYMIERZE ZAKONU ZAPIECZĘTOWANE
Zakon był ogłoszony w obecności
starszych i przedstawicieli, oznaczając zastrzeżenia i warunki na jakich Bóg
miał udzielić Swoich szczególnych łask i błogosławieństw. Jeżeli posłuszni będą
Jego ustawom i zachowają Jego przykazania, On uczyni ich wielkim narodem i da
im wszelki dobrobyt. Kto by te rzeczy czynił, żyłby i błogosławieństwo Boże
byłoby nad wszystkimi jego sprawami. To obejmowało obietnicę wiecznego żywota,
chociaż wątpliwym jest, czy wiara tego ludu zdołała uchwycić tę cześć
błogosławieństwa. Jednakowoż wszyscy mogli ocenić to, że za posłuszeństwo
zakonowi obiecane im było zdrowie i bogactwo. Z drugiej strony,
nieposłuszeństwo miało oznaczać dla nich choroby, narodowe i osobiste
cierpienia, bóle, utrapienia i ubóstwo. Byli wezwani, aby zajęli swe stanowisko
raz i na zawsze. Czy zechcą oni być ludem Pańskim i wejść w przymierze z Nim,
czy też nie? Opowiedzieli się przychylnie i oświadczyli: "Wszystkie te
rzeczy czynić będziemy"; lecz mało pojmowali znaczenie tych Boskich
przykazań - widzieli tylko zewnętrzne cechy, lecz nie widzieli ducha zakonu.
Apostoł zapewnił, że niemożliwym
było dla nich, ani dla którychkolwiek innych z niedoskonałego rodu, wypełnić
wymagania zakonu w rzeczywistym duchu i głębokości tegoż - że Boski zakon był
miarą doskonałej istoty, stąd niedoskonała istota, żaden z upadłego ludzkiego
rodu, nie był w stanie zachować zakonu. Apostoł powiada: "I znalazło się,
że to przykazanie, które miało być ku żywotowi, jest mi (Żydom) ku
śmierci" (Rzym.7:10). Nie było to z winy zakonu; albowiem Apostoł
oświadczył, że zakon był sprawiedliwy, doskonały i dobry. Było to raczej z winy
upadku, ponieważ "nie ma sprawiedliwego ani jednego", przeto nikt nie
jest w stanie zachować doskonałego zakonu w jego duchu.
Fakt ten był jednakowoż zakryty
przed oczami Izraelitów, aby z tym większą odwagą mogli podjąć się czynić tyle,
na ile ich było stać i otrzymać taką miarę błogosławieństwa, jaka była możliwa
w tych okolicznościach. Bóg zaraz od początku przewidział cały plan i w tym
przymierzu zakonu z Izraelem miał na myśli tylko ich chwilowe błogosławieństwo
oraz zamierzył użyć ich jako obraz na duchowego Izraela, który, jako On wielki
pozafiguralny Pośrednik, przysposobi dla nich w słusznym czasie, korzyści
Nowego Przymierza, które uczyni słuszne uwzględnienie dla ich niedoskonałości i
w Tysiącleciu doprowadzi ich, jak i wszystkich, co zechcą, do zupełnej
społeczności ze Stwórcą i do wiecznego żywota, gdy zaś rozmyślni czyniciele
złego zostaną wytraceni.
PRZYMIERZE ZAKONU DLA IZRAELA TYLKO
Wiele niepotrzebnego zamieszania
istnieje względem stosowania Dekalogu (dziesięcioro przykazań). Niewielu zwraca
uwagę na to, że owe przykazania były podstawą przymierza uczynionego z Izraelem
i że złączone z tym obietnice i kary dotyczyły tylko narodu żydowskiego.
Przykazania te nie dotyczyły Egipcjan lub innych narodów ówczesnych ani
późniejszych, ani teraz nie dotyczą one duchowego Izraela. Nawet Żydzi będący
pod przymierzem zakonu, potrzebują być naprzód uwolnieni od niego, zanim mogą
być zaślubieni Chrystusowi. Apostoł określa to jak najwyraźniej, gdy mówi
Żydom, że na ile to się tyczy błogosławieństw i sposobności przymierza zakonu,
te skończyły się na krzyżu Chrystusowym; że Chrystus uczynił koniec przymierzu
zakonu, przybiwszy go do krzyża (Kol.2:14). Wykazuje również, że każdy Żyd,
który uwierzy w Chrystusa, musi najprzód uznać swoją śmierć zakonowi (czyli
przymierzu zakonu), którym poprzednio był związany, zanim mógłby być poślubiony
Chrystusowi, jako członek klasy Oblubienicy, duchowego Izraela.
Przypominamy sobie, co mówił
Apostoł, że przymierze zakonu było obrazowo przedstawione w Agarze, której syn
Ismael przedstawiał naród Izraelski, będący w niewoli zakonu - nie wolni, nie
synowie Boży w najwyższym znaczeniu, nie dziedzice przymierza Abrahamowego.
Apostoł wykazał, że to wyższe stanowisko synów było przedstawione w Izaaku,
którego matka Sara przedstawiała pierwotne przymierze Abrahamowe, które Bóg
uczynił z Abrahamem 430 lat przedtem, zanim przymierze zakonu było dodane na
górze Synaj. Jak Agara, niewolnica, porodziła swego syna najprzód, tak cielesny
Izrael był rozwinięty przed duchowym; jak później Sara porodziła Abrahamowi
prawdziwego dziedzica, tak przymierze Abrahamowe później zrodziło pozafiguralny
dom synów, duchowego Izraela, którego Głową jest Jezus a spłodzeni z Ducha są
członkami. Nasz Pan również odniósł się do tej zmiany dyspensacji i wykazał, że
ci z Żydów, co znajdowali się w odpowiednim stanie umysłu, zostali przeniesieni
z pod przymierza zakonu i z klasy Ismaela do lepszego przymierza i do
członkostwa w klasie Izaaka, w domu synów. Jest powiedziane, że On (Jezus)
"przyszedł do swoich, ale Jego właśni (jako naród) nie przyjęli Go, lecz
którzykolwiek Go przyjęli, tym dał tę moc (przywilej, sposobność), aby się
stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię Jego" - Jan 1:12.
Jeżeli tedy owe dziesięcioro
przykazań, stanowiące podstawę żydowskiego przymierza, dane były tylko temu
narodowi a nie światu, to czy świat jest bez przymierza? Odpowiadamy: Tak!
Świat nigdy nie był pod zakonem Bożym, nigdy nie był uznanym przez Boga. Boski
czas działalności z światem będzie w przyszłości pod warunkami Nowego
Przymierza, przez rękę pośrednika większego niż Mojżesz, mianowicie przez
Chrystusa, Głowę i Ciało. Jako czytamy: "Bóg postanowił dzień, w który
będzie sądził wszystek świat w sprawiedliwości" (Dz.Ap.17:31). Dzień ten
jeszcze nie nadszedł, stąd świat nie jest jeszcze na próbie, nie jest sądzony,
nagradzany lub karany. Dzień próby dla świata nadejdzie na pewno, tak jak dla
Izraelitów nadszedł czas łaski i próby, gdy wyszli z Egiptu i jak dla duchowego
Izraela nadszedł dzień łaski i sądu, począwszy od naszego Pana i od zesłania
Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy.
W międzyczasie, od odrzucenia
cielesnego Izraela w czasie ukrzyżowania naszego Pana, Bóg miał do czynienia
tylko z duchowym Izraelem, nagradzając, karząc, ćwicząc itd. "każdego,
kogo za syna przyjmował" - lecz nie świat, którego nie przyjął ani nie
wszedł z nim w przymierze. "Świat wciąż jeszcze w złym położony
jest", wciąż jest zaślepiany przez "boga tego świata", wciąż
jeszcze znajduje się pod potępieniem Adamowym, a więc dzieci tego świata są
jeszcze dotąd "synami gniewu", którym żadne łaski nie będą okazane
prędzej, aż ustanowione zostanie tysiącletnie królestwo Chrystusowe.
WSZYSTKIM NAKAZANA JEST POKUTA
Z zakończeniem się żydowskiego przymierza
zakonu, z dokonaniem Chrystusowej ofiary na Kalwarii i zastosowaniem zasługi
tejże ofiary za domowników wiary, wszystkim wszędzie kazanym było, aby
pokutowali i aby wiedzieli, że Bóg był gotów poddać wszystkich doświadczeniom i
próbie na to, aby chętni i posłuszni mogli być osądzeni za godnych wiecznego
żywota, będąc prowadzeni do tego przez Odkupiciela. Prawo Boże było pierwotnie
napisane na sercu człowieka przez to, że był on stworzony na wyobrażenie i
podobieństwo Boże, z przymiotami umysłu, które uzdalniały go do rozróżnienia
dobrego od złego, sprawiedliwości od niesprawiedliwości. Lecz upadek znacznie
wymazał to prawo Boże z serca człowieka, tak że dziś, w tych więcej upadłych,
zaledwie odrobina sumienia i zrozumienia dobrego i złego pozostała. Jako wynik
tego, ich oczy wyrozumienia i uszy ich serca pozostają zamknięte na poselstwo
teraz ogłaszane i upominając wszystkich wszędzie, aby pokutowali i nawracali
się do Pana. Że to jest prawdą, jest aż nadto widoczne; nasz Pan kierował uwagę
na fakt, że mało jest takich, co mają oczy, aby widzieć i uszy, aby słyszeć, a
o takich, co przyjęli Jego poselstwo oświadczył: "Oczy wasze
błogosławione, że widzą i uszy wasze, że słyszą". Dalszą obietnicą jest,
że ewentualnie, podczas Tysiąclecia, oczy wszystkich ślepych, a uszy wszystkich
głuchych zostaną otworzone.
WYPEŁNIONY ZAKON CHRYSTUSOWY
Dekalog nazywany jest zakonem
Mojżeszowym, ponieważ, jak określił to Apostoł: "Zakon przez Mojżesza jest
dany, a łaska i prawda przez Jezusa Chrystusa stała się" (Jan 1:17). Żyd,
który nie przyjął Chrystusa, nie przyjął łaski i prawdy, zaś chrześcijanin,
który przyjął Chrystusa i Jego łaskę i prawdę, "nie znajduje się pod
zakonem (pod przymierzem zakonu), ale pod łaską" (Rzym.6:14). Zakon
Chrystusowy różni się znacznie od tego w dziesięciu przykazaniach, a jednak
zachodzi pomiędzy nimi pewna zgoda, ponieważ, aczkolwiek zakon Mojżeszowy był
dany domowi sług, a zakon Chrystusowy domowi synów, oba pochodzą od Ojca i oba
opierają się na jego wieczystym prawie sprawiedliwości.
Nie dziw więc, że istnieje harmonia
pomiędzy nimi. Zakon Chrystusowy jest wyraźny i nazwany jest nowym
przykazaniem. Nie mówi, czego nie mamy czynić, jak czynił to zakon Mojżeszowy,
ale przybierając formę pozytywną, mówi wszystkim naśladowcom Chrystusa, co mają
i muszą czynić, jeśli chcą być przez Niego przyjęci. Zakon Chrystusowy mówi, że
mamy miłować Boga, oraz jedni drugich tak jak Chrystus umiłował nas. Według
tego Boskiego zarządzenia dla domu synów, ten co nie miłuje nie jest z Boga
"jeźli kto ducha Chrystusowego (Jego ducha miłości) nie ma, ten nie jest
Jego"; jeżeli zaś kto ma ducha miłości ku Bogu a także ku bliźnim, ten nie
będzie ani myślał aby czynić coś takiego co było zabronione domowi sług
dekalogiem, czyli dziesięcioma przykazaniami. Cokolwiek było zabronione
cielesnemu człowiekowi, byłoby tym bardziej niewłaściwym dla członków nowego
stworzenia, ciała Chrystusowego, którzy zostali spłodzeni z świętego ducha
miłości. Nie stosownym byłoby, aby takim nakazywać, że nie mają bluźnić
imieniowi Bożemu, nie mają kłaniać się innym bogom, nie mają zabijać, kraść
itd. Czyż Bóg kradłby lub zabijał? czy więc ktoś spłodzony z Jego Ducha
chciałby coś takiego czynić? Z pewnością, że nie! To też zakazy wyrażone w
dziesięciu przykazaniach nie są dla nowych Stworzeń i nigdy nie były im dane.
Jak i Apostoł oświadczył: "Zakon ducha żywota, który jest w Chrystusie
Jezusie, uwolnił mię od zakonu grzechu i śmierci" - od zakonu Mojżeszowego
- Rzym.8:2.
"IZALI WAM MOJŻESZ NIE DAŁ
ZAKONU?"
Powyższe słowa wypowiedział Jezus do
żydów i dodał: "A żaden z was nie przestrzega zakonu" (Jan 7:19). Oni
nie mogli go zachować, nie mogli być usprawiedliwieni przez zakon. Czy więc my,
członkowie nowego stworzenia, zachowujemy on jeszcze większy zakon miłości? a
jeżeli tak to w jaki sposób? Pismo Święte odpowiada: "Ona sprawiedliwość
zakonu (jego wymagania - zupełne posłuszeństwo) wypełniona jest w nas, którzy
nie według ciała chodzimy, ale według Ducha" - którzy, na ile nas stać,
staramy się być w harmonii z duchem, z główną treścią Boskiej woli, czyli z
Jego miłością. Nie że my możemy we wszystkim postępować według ducha zakonu,
ale gdy staramy się postępować według tegoż na ile tylko nas stać, Bóg policzy
to nam jako byśmy postępowali według wymagań zakonu, a na wyrównanie naszych
mimowolnych niedoskonałości, przypisaną mamy zasługę naszej Głowy i Pana
naszego Jezusa Chrystusa.
Mimo to jednak, chociaż nie jesteśmy
pod zakonem Mojżeszowym, my - nowe stworzenia, spłodzeni z Ducha Świętego i
przyjęci w Onym Umiłowanym, pod przymierzem łaski - możemy osiągnąć korzystne
lekcje z badania zakonu Mojżeszowego, ponieważ zbadanie tegoż otworzy nam
więcej oczy wyrozumienia, aby poznać lepiej szczególniejsze wymagania Boskiego
prawa, oraz nasze własne braki i nieudolności. Jednakowoż badanie zakonu nie
będzie nam ku potępieniu, bo pamiętamy, że nie jesteśmy pod zakonem, ale pod
łaską - nie bywamy potępieni z powodu, że niezdolniśmy wypełnić wszystkich
wymagań zakonu, lecz jesteśmy usprawiedliwieni przed Bogiem i zakonem przez
zasługę Jezusową, gdy wynakładamy wszelkie nasze starania, aby czynić wolę
Bożą. W orzeczeniach zakonu, przeznaczonego dla cielesnego Izraela, widzimy
wyrażenie doskonałej woli Bożej, przeto im lepiej takową rozeznajemy tym więcej
będziemy uzdolnieni do pełnienia tego, co nasze serce pragnie i dochodzić
będziemy do tym ściślejszej harmonii z Boską wolą, we wszelkich naszych
myślach, słowach i uczynkach.
PIERWSZE DWA PRZYKAZANIA
Z zupełną właściwością Bóg stawia
Samego Siebie najpierw, ponieważ On jest pierwszym, głową, czyli naczelnikiem
nad wszelkimi istotami i rzeczami, więc Jemu należy się cześć i uwielbienie i
tylko w proporcji jak ludzkość dochodzi do tego zrozumienia, nabiera ducha
zdrowego umysłu. Izraelici byli w styczności z bałwochwalstwem w Egipcie i
znowu mieli się z nim zetknąć, gdy wchodzili do ziemi Chanaan. Pierwszą więc
lekcją, jakiej mieli się nauczyć było: "Słuchaj o Izraelu! Pan Bóg twój
jeden jest" - Jehowa - przeto: "Nie będziesz miał bogów innych
przedemną". Jakikolwiek inny władca nie miał mieć dozwolonym przywłaszczyć
sobie czci Onego wielkiego Władcy; ani też nie mieli sobie czynić
jakiegokolwiek podobieństwa prawdziwego Boga; bo rzeczywiste podobieństwo Jego
nie może być uczynione. Nie mieli kłaniać się żadnej rzeczy na niebie, na ziemi
ani w wodach, ale mieli uznawać prawdziwego Boga jako niewidzialnego, którego
energia i potęga przejawia się na całym wszechświecie. Lekceważenie tego
przykazania sprowadziłoby na nich utrapienie; albowiem Bóg nie uważałby tego za
małą rzecz, ale nawiedzałby te nieprawości aż do trzeciego i czwartego
pokolenia tych, co odstępowaliby od Niego, a miłosierdzie okazywałby tysiącom z
tych, co miłowaliby Go i zachowywaliby Jego przykazania. Zastosowanie tego
przykazania do cielesnego Izraela jest bardzo wyraźne; język tegoż jest prosty.
Można jednak zrobić pytanie: Jaką lekcję duchowy Izrael ma wyciągnąć z tego
przykazania danego cielesnemu Izraelowi?
Jak to Apostoł napomina, mamy
zachować nasze serca od bałwanów. Nie jesteśmy w niebezpieczeństwie tworzenia
sobie bałwanów z drzewa, kamienia lub z metalu na wyobrażenie Boga. Wyzbyliśmy
się nieumiejętności i przesądów tak zupełnie, że coś podobnego już byśmy nie
uczynili; powinniśmy jednak pamiętać, że łatwo jest skierować swe władze czci i
poważania na niewłaściwe przewody; możemy darzyć pewną miarą czci dzieci,
rodziców, męża lub żonę, pewnego kaznodzieję; albo możemy mieć tak przesadną
ocenę honorów ludzkich, że zbyt wysoko poważamy ich dar urzędu; lub możemy mieć
takie zamiłowanie do pieniędzy i do zaszczytów i korzyści jakie one dają, że
możemy stać się czcicielami mamony. Widzimy więc, że możemy wyciągnąć korzystne
lekcje z tego, co Bóg powiedział domowi sług i chociaż litery tego przykazania
nie możemy stosować do domu synów, to jednak synowie mogą otrzymać
błogosławieństwo z ducha tegoż przykazania.
TRZECIE PRZYKAZANIE
Przykazanie: "Nie bierz imienia
Pana Boga twego nadaremno; bo się Pan mścić będzie nad tym, który imię Jego
nadaremno bierze", było widocznie bardzo stosownym ograniczeniem dla żydów,
dla domu sług. Ono zabraniało niezbożnych przeklinań wszelkiego rodzaju i
byłoby właściwym dla cielesnego człowieka zawsze i wszędzie. Czemu ktoś ma
profanować imię Wszechmocnego? Cały świat powinien obawiać się takiego sposobu
postępowania! Branie imienia Bożego nadaremno obejmowałoby także
krzywoprzysięstwo, które było zawsze karane przez wszystkie cywilizowane
narody. Pod prawem żydowskim, krzywoprzysięzca karany był tą karą, jaką swoim
krzywoprzysięstwem starał się zapobiec. Przez Egipcjan karane było śmiercią lub
okaleczeniem; a przez Greków srogą karą, a ostatecznie pozbawieniem praw. W
świecie człowiek używający imienia Bóstwa niezbożnie, jest słusznie uważany za
człowieka niehonorowego - za nieokrzesanego, grubianina, wulgarnego. Jednakowoż
dobrze będzie, gdy uczynimy tu uwagę, że w przykazaniu tym nie ma nic takiego,
co wstrzymywałoby nawet żydów od składania legalnej przysięgi w sądzie. Takie
przysięgi nie są niezbożne, nie są braniem imienia Pańskiego nadaremno. One są
tylko publicznym zatwierdzeniem, że to, co było powiedziane jest prawdziwym,
tak jak Bóg wie, że to jest prawdą.
Jakiej lekcji może nauczyć się z
tego przykazania Izrael duchowy? Odpowiadamy, że żaden prawdziwy Izraelczyk,
spłodzony z Ducha Świętego, nie potrzebuje przykazania, aby nie znieważał
imienia Bożego niezbożnymi klątwami lub przysięgami. Jednakowoż możemy uczynić
głębsze i stosowniejsze zastosowanie tego przykazania: My, którzyśmy przyjęli
Chrystusa, poświęciliśmy samych siebie i wszystko co mamy Bogu, zostaliśmy spłodzeni
z Jego Ducha i byliśmy poinformowani, że możemy uważać Jego za naszego Ojca a
samych siebie za Jego dzieci - powinniśmy rozumieć, że w pewnym znaczeniu tego
słowa przyjęliśmy na siebie imię Pańskie. Tak jak dziecko adoptowane do rodziny
przybiera nazwisko danej rodziny, podobnie my przybraliśmy imię synów Bożych,
gdy przyjęliśmy Boską propozycję pod tym względem. Wszedłszy do tej świętej
społeczności i rozumiejąc znaczenie tego - "Najmilsi, teraz dziatkami
Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło czem będziemy; lecz wiemy iż gdy
się On objawi, podobni Mu będziemy; albowiem ujrzymy Go tak jako jest"
(1Jana 3:2) - przyznając się do tej społeczności przed ludźmi, naszą rzeczą
jest pokazać, a ich i Pańską rzeczą jest widzieć, czy to jest nadaremno, czy też
ze szczerego serca. Jeżeli to nasze przyznawanie się do synostwa w Boskiej
rodzinie jest ze szczerego serca to do takiego też stopnia zdolni będziemy
okazywać przymioty Tego, który powołał nas z ciemności do przedziwnej Swej
światłości, a myśl o tym dopomoże nam trzymać się mocno i wiernie naszych
zobowiązań wobec Pana, Jego prawdy i wobec wszystkich domowników wiary, z
którymi zostaliśmy spokrewnieni przez tegoż ducha adoptacji. Zgodnie z tym
Apostoł napomina abyśmy "nadaremno łaski Bożej nie przyjmowali"
(2Kor.6:1). Nasze przyjęcie do Boskiej rodziny w obecnym życiu jest tylko
jakoby na probacji (nowicjat, próba). Gdy okażemy się wiernymi aż do śmierci
sprawa ta zostanie zatwierdzona i otrzymamy doskonałe ciała duchowe przy
pierwszym zmartwychwstaniu, uczestnicząc z naszym Odkupicielem w Jego chwale,
czci i nieśmiertelności. Jeżeli społeczność tę przyjęliśmy nadaremno, grzech
leży u drzwi (serca) i zostaniemy wyłączeni z onej chwalebnej rodziny, a dział
nasz będzie w Wielkiej Kompanii z Objawienia rozdz.7, albo gdzieś indziej.
CZWARTE PRZYKAZANIE DLA IZRAELA
W czwartym przykazaniu Bóg odłączył
siódmy dzień w tygodniu, aby w dniu tym ludność wstrzymywała się od wszelkiej
pracy. To byłoby błogosławieństwem dla nich, dając im odpoczynek od pracy i
sposobność do nabrania nowych sił i do rozmyślania o Tym, który uczynił to
korzystne dla nich zarządzenie. Przykazanie to nie kładło na nich zobowiązania
by czynić dobrze, by kazać, nauczać ani nawet by słuchać, jakich nauk w tym
dniu. Ono tylko nakazywało odpoczynek, pozostawiając każdemu żydowi do
zadecydowania, w jaki sposób ma on wykorzystać swój czas. Jednakowoż za ogólną
zgodą naród uznał za właściwe naznaczyć dzień Sabatu na rozważanie Boskiego
zakonu, Jego chwalebnych obietnic, a także proroctw. Naznaczenie tego dnia było
korzystnym dla wszystkich; dla biednych było to ochroną przed łakomstwem
kapitału, a dla prosperujących przedsiębiorców oznaczało przerwę w ich
samolubnych zabiegach i skierowanie ich uwagi na Pana i na dobro ich
współbliźnich. Z przykazaniem tym było przypomnienie, że pod pewnym względem
ono wyraża postępowanie Boże, który po sześciu epokach stwarzania,
"odpoczął dnia siódmego". Lekcja dla cielesnego Izraela była nader
wyraźna; a jaka nauka zawiera się w tym przykazaniu dla duchowego Izraela?
Trudno byłoby nam dopatrzyć się,
jaka lekcja kryje się w tym przykazaniu dla nas, gdyby nasz Pan nie wyjaśnił
tej sprawy przez Apostoła, zapewniając nas, że sabatni odpoczynek w narodzie
żydowskim był figurą na lepszy odpoczynek domu synów. Izraelici byli
zobowiązani odpoczywać każdego siódmego dnia, każdego siódmego roku i każdego
roku Jubileuszowego, aby mogli dostarczyć figury na lepszy przez Boga
przygotowany odpoczynek, w który wejść miał najprzód duchowy Izrael, a później
Izrael cielesny i cały świat. Apostoł wyjaśnia tę sprawę w liście do Żydów
rozdz. 4, gdzie mówi o odpocznieniu (o Sabacie), w które wchodzi teraz duchowy
Izrael, a co było pokazane w Sabacie. Mówi także o innym odpocznieniu, jakie
jeszcze pozostaje ludowi Bożemu; mianowicie on wielki Sabat, tysiącletnie
królestwo Chrystusowe, co do którego mamy obawiać się, aby który z nas nie stał
się upośledzonym.
Jak to wykazanym jest na innym
miejscu (Zob. Tom 6), Izraelskie Sabaty w każdym roku wskazywały na pewien
punkt kulminacyjny; albowiem po święcie Paschy, oni liczyli siedem tygodni
(siedem razy po siedem dni) co przywodziło ich do dnia pięćdziesiątego, do
Pięćdziesiątnicy. Jak Pascha a szczególnie baranek zabijany w wigilię Paschy,
wskazywał na śmierć Chrystusa, tak ich dzień pięćdziesiąty wskazywał na zupełny
odpoczynek, czyli sabat teraźniejszy, do którego duchowi Izraelici weszli w
dniu Pięćdziesiątnicy, gdy otrzymali Ducha Świętego, co wskazywało, że ich
grzechy zostały przykryte, że zostali przyjęci przez Ojca jako nowe stworzenia,
spłodzone z Ducha Świętego, Podobnie wszyscy naśladowcy Jezusa od owego czasu
aż dotąd, w chwili spłodzenia z Ducha Świętego, przyjmowani są do odpocznienia
wiary, uwalniają się od wszelkich nadziei samousprawiedliwienia, przyjmując
Chrystusa jako koniec zakonu sprawiedliwości, a Jego przypisaną im zasługę jako
zupełne zadośćuczynienie za ich grzechy i pojednanie ich z Ojcem. Tylko ci, co
mieli to doświadczenie zachowali ów prawdziwy pozafiguralny Sabat. Dokąd oni
pozostają w tej wierze i ufności, oni wypełniają pozafigurę onego Sabatu danego
cielesnemu Izraelowi.
Apostoł wyjaśnia, że to wyłącza
uczynki i zakon żydowski jako podstawę pojednania z Bogiem, przyjmując
natomiast, krew Chrystusową. Lecz to nie wyłącza uczynków jako udowodnienia
naszej miłości, wdzięczności i wierności Bogu, przez wzgląd na Jego
miłosierdzie i przebaczenie nam grzechów. Przeciwnie, nasza wiara, nadzieja i
ufność, bez uczynków wdzięczności, Apostoł oświadcza, zamarłyby wnet, bo wiara
nieujawniona wysiłkami by czynić sprawiedliwie, nie otrzyma Boskiego uznania.
Zapewne, miara naszego odpoczywania w Panu i w Jego dokonanym dziele zależy od
stopnia naszej wdzięczności i oceny, a te znowu ujawniają się w miłującym
przywiązaniu do Pana i do sprawiedliwości, którą On przedstawia.
W taki to sposób Bóg związał naszą
wiarę i posłuszeństwo ze stopniem naszej zdolności i w proporcji do tego
odpoczywamy. Komu brak tego odpoczynku, brak mu dowodu, że jest on prawdziwym
Izraelitą i że znajduje się w społeczności i w przymierzu z Bogiem przez Chrystusa.
Kto ma ten odpoczynek serca, ma w tym już przedsmak i zapewnienie onego
doskonałego odpocznienia, jakie będzie w przyszłości albowiem jeżeli teraz
możemy odpoczywać wiarą, pomimo obecnych trudnych warunków i różnych sideł
ciała i onego przeciwnika, to o ile chwalebniej będziemy mogli odpoczywać w
przyszłości, gdy przyjdzie to co jest doskonałe, nie tylko w naszej własnej
przemianie na podobieństwo naszego Pana, ale także w przemianie wszystkich
zewnętrznych warunków. Z drugiej strony, nadzieja i wiara odnośnie przyszłego
odpoczynku, czyli Sabatu, jest bez żadnej podstawy, jeżeli nie doświadczamy
obecnego odpoczynku wiary, jeżeli pokój Boży, który przewyższa wszelkie
wyrozumienie, nie jest naszym udziałem.
My przez to nie odrzucamy
obserwowania dnia odpoczynku, co tydzień, lecz odrzucamy napieranie, że owe
czwarte przykazanie obowiązuje duchowego Izraela względem któregokolwiek dnia w
tygodniu, bo przykazanie to nie było dane nam, ale cielesnemu Izraelowi. Naszym
jest owo wyższe przykazanie. Mimo to jednak mamy uznawać, że jest to z Boskiego
dozwolenia, iż jeden dzień w tygodniu jest święcony w całym Chrześcijaństwie.
Radujemy się takim przywilejem i uznajemy to jako wielkie miłosierdzie dla
cielesnego człowieka, że w ten sposób ma on prawnie przeznaczoną pewną część
czasu na odpoczynek i w tym ma przywilej i sposobność do duchowych ćwiczeń. Ten
błogi przywilej powinien być tym bardziej oceniany przez tych, którzy poznają
wyższą światłość obecnej prawdy. Jeżeli jest to przywilejem dla ludzi tego
świata, że z siedmiu dni w jednym mogą odpoczywać od fizycznej pracy, to o ileż
większym błogosławieństwem to jest dla tych, których oczy i uszy wyrozumienia
otwierają się coraz więcej na rzeczy niebieskie. Zapewne, nie tylko jeden, ale
dwa lub trzy Sabaty w tygodniu moglibyśmy korzystnie użyć na badanie Słowa
Bożego i na budowanie jedni drugich w najświętszej wierze!
Ufamy, że mając taki pogląd na tę
sprawę, nikt nie będzie używał swej znajomości pod tym względem na swoją szkodę
lub stratę, ani też nie będzie burzył postanowienia, które chociaż błędnie
uzasadnione w umysłach publiczności, jest jednak wielkim błogosławieństwem dla
wszystkich, a prawie konieczne dla nas, którzy staramy się postępować nie
według ciała, ale według ducha. Przez zastosowanie się do praw krajowych
względem wstrzymywania się od pracy i handlu w niedzielę, my nie tylko
wystawiamy dobry przykład posłuszeństwa tym władzom, które są, ale zwiększamy
swe wpływy dla prawdy jako miłośnicy praw, porządku i sprawiedliwości i przez
to zaopatrujemy się w lepsze sposobności przedstawienia tym, co mają duchowy
wzrok i słuch, jakie jest prawdziwe znaczenie Sabatu dla prawdziwych
Izraelitów.
Chociaż to zachowywanie Sabatu w
powyżej opisanym znaczeniu duchowym jest szczególnie tylko dla poświęconych to
jednak tak jak żydom było rozkazane, aby ich dzieci i słudzy również
odpoczywali, podobnie wszyscy znajdujący się pod naszym wpływem, czy to nasze
dzieci czy pracownicy, powinni odczuwać wpływ naszego odpoczynku i być
uczestnikami naszej ufności w Bogu - przez naszą znajomość Tego, którego oni
tylko częściowo pojmują.
Straż 1938
str. 134 - 138. W.T.
R-4012 a - 1907 r.