<< Wstecz |
Wybrano: R-3715 b, z 1906 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Bój z pokusami.
Mat.4:1-14.
"Mamy kapłana(…)skuszonego we
wszystkim na podobieństwo nas oprócz grzechu". - Żyd.4:15.
Wraz z grzechem przyszło samolubstwo
- zaiste, "źródło grzechu" wypłynęło z samolubstwa, a które rozwija
się przez całe sześć tysięcy minionych lat. Samolubstwo jest głównym motywem
walki nie tylko przeciwko uczynności i sprawiedliwości, lecz także przeciwko
wszystkiemu, co stoi na drodze jej ambicji. Ono sprowadziło wszystkie konflikty
świata, tak osób pojedynczych jak i całych narodów. Podczas gdy samolubstwo
jest złem i tylko złem samo w sobie, to jednak może ono pod Boską opatrznością
służyć ku dobremu celowi w kierunku rozwinięcia charakteru. Jak Bóg jest
źródłem wszelkich dobrych zasad, sprawiedliwości, miłości i prawdy, tak Szatan
jest źródłem lub wyobrażeniem wszelkich przeciwnych grzesznych zasad: zazdrości,
niesprawiedliwości, kłamstwa, bezbożności, samolubstwa we wszelkich ich
formach. Prędzej, czy później każda jednostka, która ma być uznaną za godną
łaski Bożej i żywota wiecznego, musi być wpierw doświadczoną odnośnie tych
zasad, musi dowieść, czy jest wierną Bogu i zasadom sprawiedliwości, czy też
samolubną i niemoralną.
Ewangelia podaje nam wiadomość o
pokusach, którymi Jezus był doświadczany potem, gdy został namaszczony Duchem
Świętym, odnośnie samolubstwa. Bez wątpienia, iż jako dziecię i młodzieniec
miewał On także pokusy swego rodzaju, jak to bywa u innych, lecz ponieważ Jezus
był doskonałym i miłość była jakoby wyhaftowaną w całym Jego jestestwie, więc
pokusy te były mało znaczące. Może niejednego zadziwi, gdy powiemy, że Jego
pokusy były większe, zaprawdę o wiele większe, po otrzymanym namaszczeniu
Duchem Świętym. Tak jednak w rzeczywistości było. Co więcej, należy nam jeszcze
zapamiętać, iż nasz tekst "Skuszony we wszystkim na podobieństwo nas,
oprósz grzechu", nie odnosi się do zwykłych, naturalnych pokus
doświadczanych przez naszego Pana przed Jego pomazaniem. Jest tam mowa o
próbach, pokusach i bojach, jakie Pan nasz podejmował jako Nowe Stworzenie, o
doświadczeniach, które uczyniły Go wodzem naszego zbawienia i naszym wzorem. -
"Skuszony na podobieństwo nas" (Nowych Stworzeń).
ZAWIEDZIONY OD DUCHA, ABY BYŁ
KUSZONYM.
Nigdy nie mamy dobrowolnie wchodzić
w pokuszenia. Przezorność, pokora i ostrożność powinny nas od tego chronić.
Należyte ocenienie naszej niedoskonałości powinno nas skłaniać do unikania
pokus lub pomijania ich. Gdy jednakowoż, pokusy nadejdą, mamy być odważnymi,
wiedząc, iż mocniejszym jest Ten, który jest za nami, aniżeli ci, co są
przeciwko nam, i obiecał, że On nas nigdy nie opuści ani zaniecha, że Jego moc
będzie skuteczną i wystarczającą w słabości naszej, jeżeli tylko wiarą tą Jego
pomoc sobie przyswoimy.
Nie możemy się spodziewać byśmy w
zupełności mogli uniknąć pokus, prób, trudności i doświadczeń, ponieważ tylko w
ten sposób możemy udoskonalić nasz charakter. Tylko ten, co przechodził
doświadczenia może kiedyś być ogłoszonym za zwycięzcę. Grzech i błąd jest
dookoła nas i jest nasuwany nam nie tylko przez świat i Szatana, ale także i
przez własne nasze ciało. Gdybyśmy wcale nie przechodzili prób, pokus, ani
trudności z pewnością nigdy byśmy nie zostali zwycięzcami, ani nie otrzymali
korony żywota i współdziedzictwa z naszym Panem, Głową i Wodzem zwycięzców. My
nie przeoczamy prośby zawartej w modlitwie Pańskiej "Nie wódź nas na
pokuszenie". Z powodów powyżej przytoczonych, jesteśmy raczej skłonni
uznać tłumaczenie tych wyrazów tak, jak są one oddane w dosłownym tłumaczeniu
przez (Emphatic Diaglott). "Nie opuszczaj nas w pokuszeniu, ale wybaw nas
od onego złego". Nasz Pan wyraźnie oświadczył, iż "nie może być, aby
zgorszenia (pokusy) przyjść nie miały".
Pan nasz był pobudzony przez Swego
Ducha, tj. w umyśle Swoim, by udać się na puszczę a tym samym pośrednio naraził
się na pokusy i trudności tam doświadczane. Tak samo rzecz się ma z
naśladowcami Pana, jest to właśnie przez ich uświęcony umysł, czyli
usposobienie, którego osiągnęli w rezultacie zupełnego poświęcenia się Bogu,
gdy zostali spłodzeni z Ducha Świętego, że oni także wiedzeni są w różne
pokuszenia, próby i trudności, podobne do tych, jakich doświadczał nasz Pan.
KUSZONY PRZEZ CZTERDZIEŚCI DNI.
Ewangelista Mateusz mówi, iż Pan
nasz doświadczał pokus przy końcu owych czterdziestu dni Jego pobytu na
puszczy, lecz Marek i Łukasz odnosząc się do tych samych czterdziestu dni
mówią, że był On kuszonym przez cały ten okres. Obie myśli są niezawodnie
właściwymi: Jezus był kuszonym przez czterdzieści dni, czyli próbowanym,
doświadczanym odnośnie Jego własnego umysłu, Jego usposobienia, by czynić wolę
Ojca, podczas gdy Mateusz podaje Jego szczególny konflikt z Szatanem (Dyabolus),
który przechodził przy końcu owych czterdziestu dni. Chcemy tu zaznaczyć, iż
słowo "Dyabolus" jest w greckim tekście używane zawsze w liczbie
pojedynczej i widocznie odnosi się do Szatana księcia demonów.
Błędy wprowadzone przez wielu
utrudniają właściwe zrozumienie kuszenia naszego Pana. Niektórzy, co głoszą, że
Jezus był istotą duchową, że tylko przybrał na siebie ludzkie ciało, by przez
pewien czas udawać człowieka, nie mogą mieć właściwego pojęcia Jego pokusy,
prędzej, aż odrzucą od siebie tę błędną koncepcję, a przyjmą oświadczenie Pisma
Świętego, iż "Ten, który był bogatym, stał się dla nas ubogim", - że
"stał się ciałem", - że On w rzeczywistości był "Człowiekiem
Chrystusem Jezusem" i przestał być duchową istotą, dobrowolnie opuścił
chwałę, cześć i przywileje duchowej istoty, a stał się poddanym wszystkim
ograniczeniom doskonałego człowieka, podobnym ojcu Adamowi w jego doskonałym
stanie, przed grzechem i ściągnięciem na siebie wyroku śmierci.
"W SPRAWACH OJCA MEGO".
Niektóre rzeczy rozumiał nasz Pan
dość wyraźnie, lecz inne nie były Mu objawione od Ojca. Już jako
dwunastoletniego chłopca znajdujemy zrozumiewającego, iż przyszedł na świat ze
szczególną misją i że musi się zajmować sprawami Swojego Ojca. "Sprawy
któreś mi powierzył, abym je uczynił". Jezus nie mógł w zupełności zająć
się tymi sprawami prędzej, aż w trzydziestym roku życia, Pan nasz czekał
cierpliwie tego czasu, ukrył Swoją tożsamość i zadowolił się, że był uznawany
za wiernego syna w sferze, w której Go Boska opatrzność postawiła. Lecz jak
tylko doszedł do odpowiedniego wieku, natychmiast pospieszył zawrzeć przymierze
z Bogiem, którego symbolicznym znakiem był Jego chrzest w Jordanie, znaczy, że
wówczas uczynił zupełne poświęcenie ze wszystkich Swoich talentów i sił, aż do
śmierci. Uczynił to w czasie, zanotowanym w naszej lekcji i że wtedy został
namaszczony Duchem Świętym. Od tej pory stanął na wstępie Swego wielkiego
dzieła, a oceniając jego ważność zrozumiał, iż teraz jest właściwy dla Niego
czas by w zupełności poznać Plan Boży, który został Mu powierzony do wykonania,
by mógł ten plan uskutecznić zgodnie z wolą Bożą, szukał więc zacisza
(puszczy), aby w samotności mógł lepiej rozważyć i poznać w jaki sposób ma On
ogłosić się Mesjaszem dla Izraela i dla świata.
GODNY BARANEK ZABITY.
Symbolicznym sposobem Pan nasz
wykazuje, iż nie było dla Niego możliwym poznać zupełności Boskiego Planu
prędzej, aż wykazał i udowodnił godność, stania się dziedzicem wszystkich
rzeczy, godność ta została dowiedzioną Jego posłuszeństwem aż do śmierci, a to
śmierci krzyżowej. W symbolach Objawienia pokazuje On jak ten Plan Boży był
przez długi czas jakoby zapieczętowane księgi w ręku i nikt nie znalazł się
godnym, ani na niebie ani na ziemi, otworzyć tych ksiąg (zwoi pergaminów),
czyli zrozumieć szczegółów Boskiego programu, aż On (Jezus) jako ów
pozafiguralny Baranek Boży, został zabitym, a przez gotowość złożenia ze Siebie
ofiary wykazał, iż stał się godnym otrzymać mądrość, chwałę, panowanie i moc.
Potem zostały Mu powierzone zwoje, czyli księgi Boskiego Planu z wszystkimi
jego szczegółami, aby w czasie właściwym wszystkie te cudowne zarządzenia Planu
Bożego, tj. wywyższenie Kościoła do chwały błogosławienia wszystkich rodzajów
ziemi mogły być w zupełności uskutecznione. Zob. Obj. rozdz.5.
Możemy bezpiecznie przypuścić, iż te
czterdzieści dni, nasz Pan spędził na medytacji i modlitwie. Do podjęcia tego
dzieła został On zachęcony przez Swego ducha wierności Ojcu i przez gorliwość,
aby czynić Jego wolę w sposób przez Ojca nakreślony. W badaniu Boskich zarządzeń
Jezus nie miał tam Biblii, podręczników, ani żadnych innych ułatwień, lecz
natomiast miał On doskonałą pamięć, mógł więc zapamiętać to wszystko, co przez
osiemnaście lat słuchał, gdy bywało odczytywane w synagodze z Zakonu i
proroctw. Możemy bezpiecznie powiedzieć, że Jezus znał całe Pismo Święte na
pamięć. Znał On je przez dłuższy czas i nie tylko, że Sam rozważał nad nim,
lecz zasięgał też opinii najbardziej uczonych. Nasz Pan niezawodnie rozumiał,
że nie prędzej nadejdzie dla Niego czas zupełnego i jasnego wyrozumienia
proroctw, aż zostanie napełniony Duchem Świętym, - że Bóg zamierzył, aby Jego
objawienie tylko przez oświeconych Duchem Św. mogło być zrozumiane. Przeto
teraz spodziewał się dojść i niezawodnie przychodził do nowych i jaśniejszych
poglądów przedmiotu, który od dzieciństwa starał się poznać, to jest Swej
osobistej misji i sposób, w jaki powinna być przeprowadzoną jak to w cieniach
Zakonu i przysłoniętych świadectwach Proroków było przepowiedziane.
"WOLI TWEJ NAUCZ MNIE O BOŻE!"
W wyobraźni naszej możemy widzieć
naszego Pana rozmyślającego, w jaki sposób miał On się stać Pośrednikiem Nowego
Przymierza, pozafigurą Mojżesza, który pośredniczył w Przymierzu Zakonu. W
umysłach naszych możemy razem z Nim rozważać wejście Mojżesza na górę, by
otrzymane Prawo Zakonu głosił ludowi z zasłoniętym obliczem i jak ta spawa
przedstawiała nie tylko pierwsze przyjście Jezusa, ale i wtóre Jego przyjście w
chwale. Możemy przypuszczać, iż badał On skrupulatnie znaczenie ofiar za
grzechy i Ofiary dnia Pojednania, przez które miało się stać przebłaganie za
grzechy całego świata.
Oczami umysłu naszego możemy Go
widzieć, jak rozwiązuje symboliczne znaczenie typowego roku jubileuszowego, iż
jubileusze te przedstawiały błogosławieństwa Tysiąclecia, które ostatecznie
staną się udziałem tych wszystkich, którzy zechcą przez Niego zostać ludem
Bożym.
Widzimy Go badającego figurę owego
pokąsania Izraelitów przez jadowite węże na pustyni grzechu, i jak wejrzenie z
wiarą ku wężowi miedzianemu sprawiało uleczenie od ukąszenia. Również widzimy
Go jak stosuje to do Siebie jako pozafigurę, iż to On miał być poczytany i
traktowany jako grzesznik dla korzyści przez grzech ukąszonych.
Możemy Go zaobserwować jak
zastanawia się nad proroczym oświadczeniem Izajasza, odnośnie tego, że miał być
jako owca na zabicie wiedziony, i mężem boleści świadomym niemocy, i jak lud
Izraelski miał Go się wstydzić i jakoby ukrywać oblicze swoje przed Nim,
zamiast przyjść z pomocą i współdziałać z Nim w dziele, które On przyszedł
wykonać; jak Bóg miał na Niego włożyć nieprawości wszystkich nas, aby przez
Jego siność (biczowanie) my mogli być uleczeni.
Widzimy Go także badającego
proroctwa Daniela a niektóre z nich były w procesie wypełniania się a więc
zrozumiane, zaś inne zapieczętowane przez Boga i niemożliwe do zrozumienia - to
jest: czasy i chwile, które Ojciec w Swej mocy położył, o których ani Syn ani
Aniołowie ani nikt inny nie był poinformowanym.
Widzimy Go badającego również owe
symboliczne przedstawienie Królestwa Niebieskiego, które przy końcu pewnego
okresu historii świata ma być ustanowione, jak ma ono przyjść z mocą i chwałą
wielką; jak Mesjasz wpierw miał być zabitym, lecz nie dla Swego przestępstwa,
lecz (z powodu) przestępstwa ludu; jak miało być zapieczętowane proroctwo, na pomazanie
Świętego, Świętych itd. itd.
GORLIWOŚĆ NASZEGO PANA.
Badanie to było bez wątpienia
przeplatane modlitwą - zdaje się, że tak całkowicie zajęły uwagę naszego Pana
przez te czterdzieści dni, iż nie myślał On przez ten czas o niczym innym.
Możemy wnosić, iż nie jadł On ani spał, ponieważ mamy powiedziane, że po tych
czterdziestu dniach, łaknął (był głodnym). Tak zupełnie Jego doskonały umysł
był zatopiony w przedmiocie, nad którym się zastanawiał, iż cała Jego energia i
żywotność była pochłoniętą w usiłowaniu poznania woli Ojca, by ją później mógł
wykonać. Jesteśmy też gotowi przypuścić, iż Jezus doświadczał licznych pokus,
podczas owych czterdziestu dni badania; aczkolwiek był On odosobnionym od
grzeszników i wszelkich grzesznych wpływów i ambicji, to jednak musiało to być
nie lada próbą dla Jego wierności by tłumaczyć Pisma tak, aby dopatrzyć się w
nich tych wielkich przykrości i zawodów, jakie miał później doświadczać. Było
tam dosyć sposobności by przyjąć, jaki inny pogląd na sprawę, aby dla osiągnięcia
celu, jaki miał przed sobą mógł obrać inną drogę a nie tą, która wskazywała tak
wiele cierpień dla tego, który miał być wzgardzonym i pohańbionym od ludu aż do
śmierci i to śmierci krzyżowej.
"BADAJ, ABYŚ SIĘ STAWIŁ DOŚWIADCZONYM".
W tym wszystkim zawiera się wielka
nauka dla wszystkich naśladowców Jezusa. Jeżeli było rzeczą rozumną i właściwą
dla Mistrza, by odejść na ustronie i badać Plan Boży zanim rozpoczął Swoją
publiczną działalność, to o ile więcej naśladowcy Jego powinni uważać sobie za
obowiązek jako istoty upadłe z niedoskonałym sądem, szukać kierownictwa Słowa
Bożego i Ducha Św., by rozpoznać, jaki dział Pan chce im dać w Swej winnicy,
zanim podejmą jakąkolwiek pracę. Gdyby sposób ten był więcej stosowanym to o
wiele mniej byłoby szumnych deklaracji czynionych w imieniu Pańskim; mniej by
się słyszało, o tych przywilejach pracowania dla Pana bez uprzedniego zbadania
woli Bożej w tym względzie i programu odnośnie tej pracy.
Starajmy się coraz usilniej stosować
do siebie słowa Apostoła pisane do Tymoteusza: "Staraj się, abyś się
doświadczonym stawił Bogu robotnikiem, któryby się nie zawstydził i któryby
dobrze rozbierał Słowo Prawdy". Dokąd nie rozpoczniemy gorliwie się badać,
to tak długo będziemy mieli powód wątpić w naszą zdolność i użyteczność w
Pańskiej służbie. Najpierw przychodzi poświęcenie, zupełne, bez zastrzeżeń;
następnie, jako pierwszy stopień wypełnienia ślubu poświęcenia przychodzi
badanie Boskiej woli, Boskiego Słowa i Planu, a potem dopiero następuje praca w
winnicy Pańskiej.
PRZYSTĄPIŁ DO NIEGO KUSICIEL.
Przy końcu owych czterdziestu dni
osobistego badania, gdy już Pan nasz doszedł do konkluzji odnośnie programu
Bożego nakreślonego w Zakonie i Prorokach, uczuł się znużonym, tak umysłowo jak
i cieleśnie; wtenczas zbliżył się do Niego kusiciel, przedstawiciel wszelkiej
chytrości, kłamca od początku. Jako naśladowcy naszego Pana, możemy powiedzieć
z własnego doświadczenia, iż jest to owego nieprzyjaciela zwykły sposób,
przystępowania ze swymi pokusami w chwili największej słabości. Podczas gdy
nasz Pan był zajęty badaniem woli Ojcowskiej nie był molestowanym przez
kusiciela, lecz jak tylko zbadał Swój przedmiot i doszedł do konkluzji i gdy
Jego siły, choć doskonałe, lecz przesilone potrzebowały wypoczynku i
wzmocnienia, wtenczas kusiciel przypuścił swe ataki. Pamiętajmy o tym, że
podobnie rzecz się ma z nami, którzyśmy naśladowcami Tego, który był skuszonym
we wszystkim na podobieństwo nas.
Zdarzyło się nam spotkać wielu z
wiernych Pańskich, którzy dziwili się z początku, iż tak mało przechodzili
doświadczeń. Takich zawsze zachęcaliśmy, aby ten okres spokoju wykorzystali na
badanie Słowa Bożego i na przywdziewanie zupełnej zbroi Bożej, by mogli ostać
się, gdy przyjdą ataki a przyjdą one na pewno, tylko nieco później. Widocznie
Boska Opatrzność ochrania nas w początkach przed doświadczeniami, dokąd nie
otrzymamy dosyć sposobności do osiągnięcia w naszym umyśle pewnej i stanowczej
decyzji odnośnie Jego woli, przedstawionej nam w Słowie Bożym. Ktokolwiek
zaniedba tego okresu spokoju wykorzystać na wierne i pilne badanie, znajdzie
się o tyle słabszym, o tyle podatniejszym do pokonania, gdy przyjdą ataki onego
nieprzyjaciela, choć nieco później. Należy także zauważyć, iż te
szczególniejsze próby i pokusy, których doświadczamy jako naśladowcy naszego
Pana, nie przychodzą prędzej, aż dojdziemy do stanu zupełnego poświęcenia się
Panu. Ani nie otrzymamy możności dojścia do jaśniejszego zrozumienia nauk Słowa
Bożego prędzej, aż po takim poświęceniu.
"JAKO ANIOŁ ŚWIATŁOŚCI".
Ponieważ nie jest napisane, przeto
nie możemy wiedzieć, czy Szatan pokazał się naszemu Panu osobiście lub
nie. Lecz fakt, iż był On kuszonym we wszystkim jak my (Jego bracia) zdaje się
wykazywać, iż Szatan nie pokazał się naszemu Panu osobiście, ponieważ i Jego
naśladowcom nie pokazuje się tak w ich pokusach. Jednak możemy być pewni, że
jeżeli Szatan pokazał się osobiście naszemu Panu, to wcale nie tak jak
pospolicie Szatana malują, z rogami, kopytami itp., lecz raczej jako anioł
światłości. Gdyby w podobnej formie miał się Szatan komukolwiek będącemu w
harmonii z Bogiem, przedstawić, to skutek byłby ten, iż pokusa zostałaby
natychmiast rozbrojoną. Możemy więc być pewni, iż podobnej metody Szatan nigdy
nie używa.
Apostoł ostrzega, iż ten
nieprzyjaciel, gdy chce kogo skusić i zwieść przybiera raczej postać anioła
światłości - przedstawiciela Prawdy. Udaje on zawsze pomocnika, a nie
prześladowcę ludu Bożego. Stara się ich pouczyć jak mogą osiągnąć lepsze
powodzenie i szczęście w świecie, ich wąską i twardą drogę będzie się starał
zamienić na drogę różową, będzie usiłował stać się ich przyjacielem, doradcą i
kierownikiem. Dopiero, gdy do pewnego stopnia pójdą za jego podszeptami, gdy
znajdą się pod jego wpływem i władzą, wtenczas poznają, iż jest on mężobójcą od
początku i w prawdzie nie został. Jako ilustrację jego fałszerstw w
teraźniejszym czasie, możemy zauważyć roszczenia Teozofistów, Spirytystów i
Christian Scientistów. Wszyscy oni zamierzają podźwignąć ludzkość na wyższy
poziom, uwolnić ją od cierpień i trudów, dać jej wyższą mądrość i kierownictwo
aniżeli te, które by ludzie mogli otrzymać z Boskiego Słowa i światła, które
przez to Słowo świeci z krzyża Chrystusowego.
"NA PODOBIEŃSTWO NAS".
Nie na podobieństwo świata, był nasz
Pan kuszonym ani na podobieństwo nas gdyśmy byli zwykłymi ludźmi, lecz na
podobieństwo pokus tych, którzy stali się Nowymi Stworzeniami w Chrystusie
Jezusie przez zupełne poświęcenie ich serc, oparte na usprawiedliwieniu przez
Jego krew. Pokusy naszego Pana korespondują tylko z pokusami tej klasy.
Jeżeli jesteśmy w tej klasie, to
pokusy nasze są z trzech różnych stron i są one dobrze przedstawione w owych
trzech próbach nasuniętych naszemu Panu przez Diabła. Pierwszą jest ciało,
drugą świat, a trzecią on sam nieprzyjaciel. Wszystkie próby naszego Pana jako
Nowego Stworzenia były z tych trzech stron i wszystkie próby Jego naśladowców
jako Nowych Stworzeń są podobne. Zastanawiając się nad doświadczeniami naszego
Pana starać się będziemy zastosować je do nas samych.
PIERWSZA POKUSA - CIAŁO.
Zadowolenie samego siebie i potrzeb
naturalnych jest do pewnego stopnia właściwym, lecz w tym są pewne
granice. Ci, co się poświęcili Bogu, nie mogą starać się by zadawalać samych
siebie lub swój apetyt itp., sposobami przeciwnymi Boskim rozporządzeniom, bo
czyniąc tak, byłoby grzechem. Reguła ta stosowała się tak samo do naszego Pana
jak i do wszystkich Jego naśladowców. Po czterdziestodniowym poszczeniu Pan
nasz był głodnym. Kusiciel jakoby przyjaciel przypomniał Jezusowi, że On jest
Synem Bożym, że miał pełne prawo do łask Bożych, że głód Jego był legalnym
domaganiem się natury, że nie było nic grzesznego w odczuwaniu głodu, miał więc
prawo i przywilej słusznie zaspokoić Swój głód. Wszystko to było prawdą.
Następną sugestią było: Ty przecież posiadasz moc - zostałeś namaszczony Duchem
Świętym - możesz więc jeżeli zechcesz, rozkazać tym kamieniom, by stały się
chlebem; władzy do uczynienia tego dostarczył Ci Bóg; użyj więc tej władzy
teraz, by zaopatrzyć Swoje potrzeby. Czemu masz głód cierpieć? Przyjmij moją
przyjacielską radę, zauważ moje zainteresowanie się Tobą; gdybym był Twym
wrogiem to wolałbym przecież widzieć Cię raczej na śmierć zagłodzonym lub, co
najmniej widzieć Cię cierpiącym.
Jak podstępną była ta pokusa. Miała
ona w sobie wiele pozorów prawdy i widocznie zawierała w sobie uprzejmość. Lecz
była w tym jedna skaza, którą baczny umysł naszego Pana zaraz spostrzegł, a
Jego wierne serce od razu wzgardziło tą doradą. Nasz Pan rozumował mniej więcej
w ten sposób: Duch Święty ta moc, którą obdarzony zostałem przy moim pomazaniu
nie jest przeznaczoną by ją używać na zaspokojenie swych cielesnych potrzeb,
jest to spłodzenie z Ducha, jako Nowe Stworzenie w celu, abym jako on przyszły
wielki Arcykapłan mógł teraz złożyć swe życie, mógł ofiarować samego siebie
swoje człowieczeństwo na śmierć. Jeżeli bym użył teraz tej świętej mocy, która
została mi dana w celu złożenia mego życia w ofierze to użyłbym jej w zupełnie
odwrotnym kierunku, tj. by nasycić, zasilić i wzmocnić swoje ciało, które
stawiłem ofiarą na śmierć; czyniąc to postąpiłbym źle, bo to byłoby użycie
Boskiej mocy w kierunku przeciwnym od Jego intencji. Bez względu jak bardzo
czuję się głodnym tego jednak uczynić nie mogę. Życie moje jest w rękach mego
Ojca. Byłem tutaj przez te czterdzieści dni pod kierownictwem Ducha Świętego,
by rozpoznać i czynić wolę Ojca, nie naraziłem mego życia na niebezpieczeństwo
przez niewierność lub brak posłuszeństwa, mogę przeto wnosić, iż zajmując się w
taki sposób sprawami Ojca mego jestem pewny, że nic nie może zaszkodzić Jego
dziecku. Przychodzę więc do przekonania, iż głód ten właściwie nie może mi
zaszkodzić. Moja odpowiedź na tę pokusę nieprzyjaciela nie będzie wysłowieniem
i zbijaniem jego motywów, bo było by to niegrzecznym i bezpożytecznym.
Odpowiedź moja jest: Chleb nie jest jedyną tylko rzeczą, przez którą człowiek
żyje; każde słowo Boże jest słowem żywota. Ja karmiłem się tym Niebieskim
pokarmem, więc jestem mocnym w mym duchu w mojej determinacji, by czynić wolę
Ojca. Nie będę używał niewłaściwych sposobów do wzmocnienia mojego ciała.
Ojciec mój jest zdolnym wynagrodzić mi za wszelkie niedogodności, jakie mogą
mnie spotkać z powodu mojej ku Niemu wierności. Wola Jego niech się we mnie
wykona.
DUCHOWE PRZYWILEJE NIE SĄ DLA
SAMOLUBNEGO UŻYTKU.
W jaki sposób mogą być kuszeni
naśladowcy Jezusa na Jego podobieństwo? Oni przecież nie mają mocy zamieniać
kamieni na chleb. Nie! Lecz po otrzymaniu Ducha Świętego jest możliwym
otrzymane zdolności używać w sposób nie zgodny z ich poświęceniem, używać dla
materialnych korzyści - np. na uprawianie handlu Ewangelią, na głoszenie nauk
przyjemnych dla cielesnego człowieka i przynoszących oklaski i uznanie świata,
oraz bogactwo, zaszczytne stanowisko w społeczeństwie itp. Coś podobnego byłoby
to sprzedanie naszego pierworodztwa za miskę soczewicy. Ci, którzy widzą sprawę
w jej prawdziwym świetle, którzy znajdują się we właściwym usposobieniu serca i
oceniają Ewangelię należycie, tacy nie będą tego czynić. Sam tylko naturalny
pokarm nie zadowoli takich. My nie możemy żyć nie czując nad sobą uśmiechu,
łaski i uznania Pana Boga naszego. Bez tego życie, nie byłoby wcale dla nas
życiem.
Inną pokusą przychodzącą na
niektórych poświęconych Pańskich, w tym względzie zdaje się być nauczanie,
które do pewnego stopnia jest przez wielu podtrzymywane, to jest, że mają oni
udawać się do Boga z każdym niedomaganiem i bólem, a tym sposobem używać swego
przywileju jako pomazani członkowie Ciała Chrystusowego, do leczenia swoich
śmiertelnych ciał, które przy ofiarowaniu zostały na śmierć wydane. Czy można
uważać to za właściwe? Czy nie byłoby to czymś podobnym do pokusy naszego Pana,
by przywileju, sposobności i mocy które posiadał jako Pomazaniec Pański by użył
do zasilenia, wzmocnienia i podtrzymania Swego na śmierć ofiarowanego ciała! Zdaje
się, że w tej sprawie zachodzi bliskie podobieństwo i że jest to wysoce
niewłaściwym dla kogokolwiek z ludu Bożego, co otrzymał Ducha Świętego i życie
swe ofiarował, by prosić o szczególną interwencję Boskiej mocy na jego korzyść,
by usiłować w jakikolwiek sposób użyć swego przywileju jako członka
Królewskiego Kapłaństwa, na usługi swego ciała.
Przeciwnie, tak dalece na ile się to
dotyczy ich śmiertelnych ciał, to mają oni, na równi ze światem, wszelkie prawa
i przywileje do pokarmów, odzienia, wszystkiego, co Boska opatrzność nasunie
ich uwadze, a co może posłużyć ku ich zdrowiu i wzmocnieniu, czy nazwiemy to
pokarmem, czy lekarstwem, czy jakkolwiek inaczej. Lecz udzielony Duch Święty,
ów przywilej Królewskiego Kapłaństwa nie może wywołać i żądać ziemskich rzeczy,
ponieważ społeczność z naszym Panem nie jest w tym celu, ale raczej, abyśmy pod
wpływem tegoż Ducha Świętego mogli skuteczniej kłaść życie nasze za braci.
Próżnym jest rozumowanie niektórych, że dla tego pragną cielesnego zdrowia, by
lepiej mogli uskuteczniać swą ofiarę Panu. Pismo Św. mówi nam, iż posłuszeństwo
lepsze jest aniżeli ofiara.
Przyjmujmy więc doczesne, cielesne
błogosławieństwa i łaski, jakie Boska opatrzność nam zsyła z wdzięcznością
niechaj nasz duch świątobliwości, świętobliwy zmysł i intencje używają naszych
śmiertelnych ciał tak, by możliwie najlepsze wyniki z naszych talentów,
warunków i okoliczności osiągnąć, w Pańskiej służbie. Nie prośmy o ożywienie
lub specjalną siłę dla naszych ciał, jak nie czynił tego nasz Pan, lecz przyjmijmy
takie łaski, jakie Ojciec Niebieski zsyła nam bez żądania - "Wie Ojciec
Wasz, czego potrzebujecie, pierwej niż byście wy Go prosili". "Tego
wszystkiego (pokarmu, odzienia, zdrowia itp.) poganie pilnie szukają". -
Mat.6:8,32.
DRUGA POKUSA - ŚWIAT.
Szatan nie starał się dalej
argumentować nad tą sprawą; gdyż zauważył, że nasz Pan zajął stanowisko
niezachwiane, poznał, iż dalsze argumenty w tej sprawie byłyby bez pożytku. Tak
samo i my mamy obiecane: "Dajcie odpór diabłu a uciecze od was". -
Jak.4:7.
Aczkolwiek Szatan zaniechał
pierwszej pokusy, lecz prędko nasunął drugą podobnież w przyjacielski sposób. W
wolnym tłumaczeniu druga ta propozycja była mniej więcej taka: "Ja wzniosę
Cię w myśli na dach południowego skrzydła Jerozolimskiej Świątyni, z którego
roztacza się widok na dolinę Hinnon (Gehennę), skok z tej wysokości zwróciłby
na Ciebie uwagę wszystkich ludzi, a szczególnie klasy najbardziej religijnych,
jeżeli wykonasz to podczas licznego zgromadzenia wiernych w Świątyni. Będzie to
cudowny sposób ogłoszenia Twego posłannictwa, a jednocześnie i zamanifestowania
tej cudownej Boskiej mocy, która jest w Tobie. Jest nawet i tekst Pisma, który
wskazuje, iż takim właśnie miał być sposób ogłoszenia Twego posłannictwa, jako
Mesjasza, ono brzmi: "Aniołom Swoim przykazał o Tobie, aby Cię
strzegli(…), na rękach nosić Cię będą, byś nać nie obraził o kamień nogi
Twojej" (Ps.91:11,12). Pismo to niezawodnie wypełni się w tym skoku,
którego ja Ci doradzam i lud zrozumiawszy jego wypełnienie się, zastosuje to
Pismo wprost do Ciebie i wszyscy zwrócą swoją uwagę na Ciebie, jako na
Mesjasza. Wszyscy staną się Twoimi naśladowcami i dzieło Twoje w jednym dniu
się ogromnie rozszerzy".
Poeta dobrze określił tę scenę:
"Na ganek
Świątyni, na górze Moriah,
z jej splendorem
przepychem, ozdobioną w złoto,
gdzie Twego przyjścia
oczekują o "Meszyjah!"
I dlatego przywiodłem
Cię po to abyś skokiem w dół
objawił się światu -
iście królewskim czynem,
chroniony od Anioła
Bożego, boś Bożym Synem,
A za Mesjasza lud obwoła Cię jednomyślnie".
Sugestia ta znowu miała pozór
przyjacielskiej dorady. Czyżby Szatan rzeczywiście zaczął interesować się misją
naszego Pana? Chociaż on wpierw kusił Pana, lecz może teraz się odmienił,
pragnąc szczerze być naszego Pana współpracownikiem i pomocnikiem w Jego misji?
Czy nie byłoby to czymś wielkim pozyskać najpierw onego wielkiego przeciwnika,
który tylu już zwiódł a gdy się nawróci, rozpocząć z nim pracę do spółki? Czy
słowa jego nie były mądrymi? Czy nie wywołałoby to ogólnego rozgłosu w całej
Palestynie i obudziło lud do uznania mocy Bożej ześrodkowanej w Jezusie?
"NIE BĘDZIESZ KUSIŁ PANA BOGA
TWEGO".
Zapewne, że podobnego rodzaju myśli,
a może innych, nasuwały się naszemu Panu łącznie z tą sugestią Szatana. Lecz
badanie, jakie Jezus prowadził przez czterdzieści dni a zarazem konkluzja, do
jakiej doszedł, pomogły Mu do prędkiego zadecydowania, że takiej drogi nie może
wcale obrać, bo to by się sprzeciwiało Planu Bożemu, którego zarysy poznał w
Zakonie i proroctwach. Zrozumiał także, iż podobny czyn jak skoczenie na dół z
parapetu Świątyni nie byłby wcale rozsądnym; owszem byłoby to kuszenie Boga, bo
taki postępek byłby przeciwnym naturalnemu prawu grawitacji. Rzecz inna gdyby
przy wykonaniu, jakiej pracy około Świątyni zdarzył się wypadek, że zleciałby,
w takim razie Bóg mógłby udzielić Swej pomocy i ochronić Go od skutku, jaki z
tego mógłby wyniknąć, tj. kalectwo lub śmierć, dlatego Jezus obrał zupełnie
inną drogę służenia Bogu to jest taką, która zupełnie zgadzała się z wolą Bożą
nie przez wzbudzenie w masach ludu podziwu miał być od nich poznanym, ale przez
wykonanie spraw Tego, który Go posłał; przez danie ilustracji, w leczeniu
chorych, ślepych i chromych, onego wielkiego dzieła restytucji, które później,
tj. w wieku Tysiąclecia zostanie przez Niego dokonanym. Szatan spostrzegł, że
dalsze namowy byłyby bez pożytku, więc zaniechał Go na ile to się tyczy tej
pokusy.
Czy naśladowcy Jezusa mogą
doświadczyć podobnych pokus? Odpowiadamy: Tak. Świat patrząc na tych, co się
przyznają do społeczności z Bogiem i że są dziećmi Bożymi przez otrzymanie
Ducha przysposobienia synowskiego, aby udowodnili to, przez okazanie jakiegoś
cudu.
"Rodzaj ten (generacja)
znamienia szuka" - powiedział nasz Pan, i podobnie rzecz się ma z każdą
generacją, z każdym narodem świata. Świat domaga się cudu lub zewnętrznego
ujawnienia świętości i wysokiego powołania. Niektórzy stosując się do tegoż
ducha światowego, przyjęli pewnego rodzaju wyróżniającą odzież. Różni zakonnicy
i mniszki, kwakrzy (stowarzyszenie przyjaciół) i wielu innych przypisuje sobie
cudowną moc, którą otrzymali przez włożenie rąk starszych i tym sposobem
imponują światu według jego upodobań. Inni znów roszczą sobie władzę, że
wymówienie pewnych magicznych słów, mogą chleb i wino zamienić na prawdziwe ciało
i krew Chrystusa Pana i ofiarować Go. Nie możemy przypuścić, aby rozumni ludzie
rzeczywiście wierzyli, że oni coś podobnego mogą dokonać, i że czynią to
jedynie by dostarczyć światu zadziwiającego widowiska. W tym samym celu są
używane czerwone, purpurowe, złotem haftowane, białe i czarne szaty, mitry,
itp., które obecnie już nie są tak bardzo poważane.
Świat z zainteresowaniem upatruje
znaków cudownego leczenia, podziw budzących magii itp., i im więcej ku tym
rzeczom lud Pana się zbliży, tym większego wpływu może się w świecie
spodziewać. Pod tym względem kościół rzymski jest przewodnikiem. Posiada on
znaczny zapas relikwii świętych, różne sukienki, kości itp., a do których jest
rozbudzaną cześć w umysłach ludzi wszystkich klas, z wyjątkiem ludzi myślących.
Wiele cudownych rzeczy próbują czynić Mormoni, Spirytyści, Christian Scienst,
cudowni lekarze i tym podobni i jest to ogólną tendencją u wszystkich
denominacji, by przy pomocy podobnych rzeczy wzbudzić i skierować na siebie
uwagę publiczności.
Jak nasz Pan unikał wszystkiego co
mogłoby spowodować dla ludzi widowisko, tak czynić mają i Jego naśladowcy. Pan
nasz wprawdzie dokonał kilka cudownych uleczeń, lecz powinniśmy zauważyć, iż
liczba tych uleczeń w porównaniu do całych rzesz narodu, z jakimi się Jezus
stykał, była stosunkowo mała. Powinniśmy także pamiętać, iż były to
przepowiedziane znamiona, po których On miał być rozpoznanym, oraz że miały one
figurować przyszłe chwalebne dzieło restytucji, które w czasie właściwym tj. w
wieku Tysiąclecia zostanie dokonane. Prawdą też jest, iż w pierwotnym Kościele
były cudowne dary języków, lecz jak to z oświadczenia Apostoła widzimy, były
one przeznaczone tylko do utwierdzenia Kościoła, dokąd łaska Boża i cnota nie
rozwinęły się więcej w sercach ludu Bożego, po czym owoce Ducha zajęły miejsce
darów Ducha.
Lud Boży powinien mieć się na
baczności, by w ogłaszaniu Ewangelii nie używać niewłaściwej metody. Służba
Boża przedstawicieli Bożych jest rozumną służbą, a ci, co we właściwy sposób
naśladują stóp Jezusa będą posiadali "ducha zdrowego umysłu". -
2Tym.1: 7.
ZŁE STOSOWANIE PISMA.
Zauważmy w łączności z tą pokusą
naszego Pana, iż Szatan na podtrzymanie swego argumentu zacytował on
tekst Pisma Św., lecz Jezus dał odpór tej pokusie nie tylko rozumnym i
logicznym argumentem, lecz także i tekstem Pisma Świętego. Nauka, jaka z tego
wynika jest, że nie dość jest posiadać Biblię i czytać ją, ale potrzebujemy
kierownictwa Ducha Świętego, ducha zdrowego umysłu, w stosowaniu Słowa Bożego
do różnych spraw życia. Nasz Pan nie rozprawiał z Szatanem, czy Jego Ojciec by
mógł lub nie mógł, posłać Aniołów dla ochronienia Ga od wypadku lub
nieszczęścia, lecz rozumował właściwie i zgodnie ze Słowem Bożym, iż było by
złem z Jego strony kusić, czyli doświadczać Boga - próbować Boską zdolność.
Zamiast tego lub wywoływania podziwu w masach ludu powinniśmy raczej z wielką
ostrożnością badać Boski Plan, by poznać sposoby, jak sprawować naszą służbę
rozumnie nakreśloną nam przez Boską Opatrzność i naśladować je choćby nawet
głoszenie Prawdy rozumnymi sposobami miało się dziać kosztem śmiertelnych ciał
naszych.
W świetle rozwijającego się Planu
Bożego możemy widzieć, iż obecnie żyjące członki Kościoła, stanowią
"nogi" Ciała Chrystusowego to jest ostatnie członki. Widzimy również,
że w zacytowanym przez Szatana proroctwie mieści się przepowiednia odnosząca
się do poważnych trudności i doświadczeń, jakie w obecnym czasie członkowie
"nóg" doświadczają, w tej "godzinie pokuszenia, która przyjdzie
na wszystek świat, aby doświadczyła mieszkających na ziemi". - Obj.3:10.
Możemy zauważyć, iż w obecnym czasie
kamienie obrażenia są dozwolone dla wypróbowania naszej wiary, posłuszeństwa i
wierności, a ktokolwiek posiada odpowiedni charakter, zostaje od Pana
wzmocnionym do osiągnięcia zwycięstwa tak, że te kamienie obrażenia staną się
takiemu kamieniami (stopniami) podwyższenia do większych błogosławieństw i
cnót. Odnośnie naszego czasu mamy powiedziane: "Któż się ostać może?"
(Obj.6:17). Odpowiedź jest: iż tylko wierni w Chrystusie, tylko prawdziwi
członkowie Ciała Chrystusowego ostoją się w tym dniu pokuszenia (próby)
ponieważ Pan rozkaże Swym posłańcom (aniołom) czyli Swoje poselstwo dla pożytku
wiernych, by w mocy tegoż poselstwa mogli ich chronić jakoby na rękach nosić,
by nie obrazili się w tym trudnym czasie. Nic nie będzie mogło obrazić lub
zwieść prawdziwie ofiarowanych i wiernych. - Mat.24:24.
TRZECIA POKUSA - DIABEŁ.
Wszystkie te pokusy były od diabła,
lecz z różnych stron. Trzecia zaś była własną pokusą Szatana w szczególniejszym
znaczeniu, czyli stopniu w tym, iż była ona względem onej chytrej i podstępnej
drogi, którą on sam zdaje się obrał i chodził, co było jawne w jego
działalności jako nieprzyjaciela Boga i sprawiedliwości.
W pokusie tej, Pan nasz został
przeniesiony, nie cieleśnie, lecz w duchu, Jezus wzniósł się myślami
Swymi "na wysoką górę" tj. do wielce wywyższonego królestwa.
Cieleśnie znajdował się On przez cały ten czas na puszczy blisko Jerozolimy; w
rzeczywistości nigdzie na ziemi nie ma góry tak wysokiej, by z tej wyżyny można
było widzieć wszystkie królestwa świata, jedynie jest to możliwym widzieć
oczami myśli. Ową bardzo wysoką górą, czyli królestwem ponad wszystkie inne
ziemskie królestwa, było panowanie Szatana nad światem. Przez długi już czas
był on księciem tego świata, którym stał się przez uzurpatorstwo i jest teraz
skutecznym (czynnym) w sercach synów niedowiarstwa i oślepia zmysły tych,
którzy nie wierzą Ewangelii (2Kor.4:4). Nie znaczy to, iż Szatan jest znany
jako władca i uznawanym za takiego, ani też, iż Bóg dał mu to panowanie; wcale
nie, lecz przez zwiedzenie pierwszych rodziców objął on kontrolę nad ich
umysłami. Jest on tym wielkim zwodzicielem, o którym czytamy, iż w Tysiącleciu
zostanie związanym przez Chrystusa Jezusa Pana naszego, aby nie zwodził więcej
narodów. - Obj.20:3.
W pokusie tej Szatan udawał, iż
sympatyzuje z pracą naszego Pana i jakoby mówił: "Ja widzę, że Ty biedzisz
się z myślą podjęcia tak wielkiego dzieła, jakie masz przed Sobą, bo do pewnego
stopnia zrozumiewasz wielkie trudności, jakie w tej pracy spotkasz - tę
niemożliwość zaprowadzenia ładu z obecnego zamieszania. Widzisz jak ludzkość
jest pogrążoną w grzechu, ciemnocie i przesądach; lubujący się w wojnach,
rozpuście i obłudzie. Ty pragniesz ich podźwignąć i ustanowić państwo
sprawiedliwości, w którym wszyscy ludzie byliby błogosławieni i doprowadzeni do
posłuszeństwa Bogu i życia w pokoju, zadowoleniu i szczęściu. Ja sympatyzuję z
Tobą w tej sprawie. Ja także boleję nad nędznym stanem świata. Byłem świadkiem
jego degradacji przez cztery tysiące lat i jestem teraz gotów przyłączyć się do
Ciebie lub raczej Ty przyłącz się do mnie w pracy podniesienia świata z jego
nędznego stanu.
"Nie było to moim pierwotnym
zamiarem sprowadzić takie skażenie na ludzkość. Ja tylko zamierzałem mieć
państwo, chciałem być niezależnym panującym. Nie było ku temu sposobności w
Niebie, ponieważ tam wszystko znajdowało się pod niepodzielnym panowaniem i
nadzorem Boga Jehowy; dlatego postanowiłem ustanowić sobie królestwo na ziemi
między ludźmi. Przyznaję, iż za obecny stan świata nikt nie może mnie
pochwalić, ani za cały czas mojego panowania, przeto chętnie oddam całą sprawę
Tobie. Całego mojego wpływu i mocy, jakie między ludźmi posiadam użyję, by
Tobie kontrolę nad nimi zapewnić, abyś mógł ich podnieść, błogosławić im i
czynić im wszystko dobre, jeżeli tylko w łączności z tym panowaniem nad ziemią
uznasz moją zwierzchność. Jest to najkrótsza droga, co Ty dla ludzkości chcesz
dokonać i jest to jedyna droga dla Ciebie. Dobrze wiesz, że jeżeli się nie
zgodzisz na moją propozycję, to ja na każdym kroku będę Ci się sprzeciwiać, a
wiadomo Ci dobrze ile mój wpływ między ludźmi może. Nie tylko Ty sam spotkasz
się z nader srogimi doświadczeniami, lecz także wszyscy, którzy z Tobą zechcą
współdziałać, będę się im sprzeciwiać tak, że w rzeczywistości nie będziesz
miał żadnej sposobności przeprowadzenia tego dobrego dzieła, dla którego
zostałeś posłany, lecz możesz tego dokonać przy mojej pomocy i
współudziale".
"SAMEMU BOGU SŁUŻYĆ
BĘDZIESZ".
Odpowiedź naszego Pana prędko
nadeszła. W wolnym tłumaczeniu skreślić możemy ją w ten sposób: "O
Lucyferze, prawdą jest, iż ty posiadasz wielką moc i że mógłbyś współdziałać
lub też sprzeciwiać się pracy, którą Ja podjąłem i dla której swe życie
poświęciłem. Dobrześ osądził, iż wzdrygam się przed tak srogą walką, jaka się z
tego powodu wyłoni i gdyby praca ta mogła być łatwiejszym i spokojniejszym
sposobem przeprowadzoną, ja z radością bym się na to zgodził. Lecz przypominam
ci, iż życia Swego nie poświęciłem tej pracy, lecz Bogu mojemu Ojcu, a z Jego
punktu widzenia ty jesteś nie tylko oponentem Bożym, Jego nieprzyjacielem, lecz
także i moim, ponieważ usiłujesz moje przywiązanie i wierność odwieść od Niego.
Idź precz ode mnie, nie uznaję cię, ja muszę kroczyć drogą określoną w Piśmie
Św., które mówi: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu samemu służyć
będziesz! Kompromisu tu być nie może. Ty jesteś po jednej stronie tej sprawy a
Bóg po drugiej. Ty możesz sprzeciwiać się mojej pracy we wszelki możliwy dla
ciebie sposób, tak dalece na ile ci tylko Wszechmocny pozwoli. Nie więcej ponad
to uczynić nie możesz, a jeżeli to pod Boską Opatrznością ma przynieść mi
próby, zawody, cierpienia a nawet śmierć, to niechaj się stanie Jego wola, bo
ja w zupełności poświęciłem Bogu moje życie i siebie samego".
Pokusa była skończoną; stanowczość i
bezkompromisowa wierność naszego Pana dla Ojca i Jego Planu zwyciężyły; od tej
chwili Jezus był przygotowany do Swojej misji, która miała trwać trzy i pół
roku. On dobrze wiedział, że zaraz od początku, aż do końca może się spodziewać
zawziętej opozycji ze strony onego nieprzyjaciela, opozycji w całym znaczeniu
tego słowa, która przyprowadziła aż do śmierci i to śmierci krzyżowej.
PODOBNE POKUSY STOJĄ PRZED BRAĆMI.
W jakim znaczeniu naśladowcy Jezusa
bywają kuszeni na podobieństwo tej ostatniej pokusy naszego Pana? Na to
odpowiadamy: W podobny sposób i do nas przychodzi ten nieprzyjaciel z
podszeptem kompromisu odnośnie Prawdy. Gdy oczy naszego wyrozumienia zostały
otwarte tak, że mogliśmy widzieć, do jakiego stopnia złe ma wpływ na świecie, i
że przywiązanie do Prawdy będzie nas kosztowało wszystko, co posiadamy,
wtenczas w tej samej mierze zwykle przychodzi myśl ugodowa, by spróbować
dokonać dobrego dzieła mniej lub więcej w przyjaźni i polubownie ze złem, jakie
istnieje na świecie. Jest to właśnie droga, na którą weszło wiele nominalnych
kościołów i usprawiedliwiają się i tłumaczą, dlaczego przyjęli pewne światowe formy
i zwyczaje. Na przykład: bazary, prywatne przedstawienia, gry itp. zabawy są
wszystkie ugodowymi sposobami, w celu wykazania światu, iż kościół jest bardzo
zbliżonym do światowych poglądów, ideałów i celów. Jednak kompromisy te nie są
podejmowane w celu większego zdegradowania świata, lecz owszem w celu
podźwignięcia z upadku. Taką akuratnie była droga proponowana przez Szatana,
naszemu Panu a którą On odrzucił. Wszyscy, co chcieliby naśladować Jezusa muszą
tak samo odrzucić wszelkie ugodowe sprawy ze światem. - "Nie jesteście ze
świata, jako i ja nie jestem z tego świata, przeto was świat nienawidzi".
- Jan 15:19; 17:14,16.
Miejmy na pamięci słowa naszego
Pana, iż ci, co chcieliby zostać Jego uczniami mają wpierw usiadłszy obliczyć,
ile ich to będzie kosztować, zanim zgodzą się być uczniami Jezusa, zanim złożą
ofiarę ze swego życia, zanim zostaną uznani i nazwani "członkami Ciała
Chrystusowego" - Kościołem. Gdy zajmą to stanowisko z zupełną
świadomością, iż droga, na którą wstąpili jest wąską drogą pełną doświadczeń i
trudności i że ostatecznie kończy się śmiercią, wtedy będą mieli dobre
wyrozumienie rzeczy, a będąc zupełnie poświęconymi nie będą skłonnymi do
zbaczania z drogi z powodu zwodniczej opozycji onego przeciwnika. Odpowiednio
poinformowani przez Słowo Boże wiedzą, że prawdziwe błogosławieństwo dla świata
nie mogło przyjść inaczej jak tylko przez śmierć Jezusa i gdyby On w
jakimkolwiek znaczeniu skłonił się na propozycję Szatana, by łatwiejszą drogą
przeprowadzić Plan Boży, to raczej powstrzymałby jego wypełnienie.
Ponieważ wiedzą oni i o tym, że cały
Kościół, wybrani Boży, są teraz powołani na to, by kroczyć śladami Jezusa, że
mają wziąć swój krzyż i naśladować Go aż do śmierci, jeżeli chcą koronę żywota
otrzymać. Widzą oni także, iż w Boskim zarządzeniu błogosławieństwo na świat
może przyjść jedynie przez ofiarę Chrystusa, Głowy i Ciała. Im więcej oni
dochodzą do zrozumienia długości i szerokości, wysokości i głębokości wielkiego
Planu Bożego, tym więcej widzą mądrość Boskiego zarządzenia i niemożliwość
innego sposobu przeprowadzenia dzieła. Ofiarujący się w obecnym czasie mają
stanowić chwalebne Królewskie Kapłaństwo w przyszłości, przez które wszystkie
pokolenia ziemi mają być błogosławione. Ktobykolwiek chciał się znaleźć w
gronie tego Królewskiego Kapłaństwa musi nauczyć się na samym początku swych
doświadczeń mówić: Nie moja wola, ani moja droga, lecz Twoja wola i Twoja droga
o Panie niech będzie wykonywana.
Niechaj każdy z naśladowców Pana
będzie prędkim w dawaniu odporu nieprzyjacielowi na jego propozycję
kompromisów. Ktokolwiek przedłuża pokusę z każdą chwilą powiększa jej moc,
właściwym przeto jest, a nawet koniecznym, by mieć zupełnie poświęcone serce i
wolę zaraz od początku, a na takim fundamencie, codzienna walka z ciałem,
światem i Szatanem, będzie o tyle łatwiejszą a ostateczne zwycięstwo o tyle
pewniejszym. W międzyczasie módlmy się według polecenia naszego Pana "Nie
opuszczaj nas w pokuszeniach, ale nas wybaw od onego złego", oceniając, iż
sami nie moglibyśmy sprostać temu nieprzyjacielowi, lecz pomoc nasza jest w
Panu i że większym jest Ten, który jest za nami aniżeli wszyscy przeciwni nam.
NS 1990/2/03, str. 3; W.T.
R-3715 b -1906 r.