<< Wstecz |
Wybrano: R-3196 b, z 1903 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
O mało nawróciłbyś mnie
LEKCJA
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH 26:19-29.
„Za pomocą Bożą
jeszcze aż do dnia tego stoję” - wiersz 22.
Apostoł
Paweł pozostawał więźniem w Cezarei przez dwa lata – aż do odwołania Feliksa do
Rzymu, według historii, Żydzi wnosili przeciwko Feliksowi różne zażalenia; aby
więc ich nieco ułagodzić, on pozostawił Pawła w więzieniu, zamiast go uwolnić,
według tego jak sam przyznał, że Paweł nie popełnił żadnej zbrodni, a więc
zasługiwał na uwolnienie. Obecnie, po tak długim czasie, niemożliwym jest
sprawdzić, jaki mógł być Boski cel w tym zezwoleniu tak długiego więzienia na
swego wiernego przedstawiciela. Z jednej strona można by wnosić, że było to
zezwolone dla jego odpoczynku, aby miał sposobność do głębszego badania prawdy;
a z drugiej strony, mogło to być dla niego lekcją cierpliwości, poddaństwa i
ufności Bogu; miał zrozumieć, że chociaż Pan zaniechał go i ostatecznie go
wybawił, to jednak nie był on znowu tak nieodzownym, aby bez niego Plan Boży
nie mógł się wypełnić. Są to ważne lekcje dla wszystkich sług Pańskich, a
szczególnie dla takich, którzy w służbie tej zajmują przedniejsze stanowiska.
Możliwym
też jest, że Pan miał dla Pawła pewną pracę w Cezarei; może miał pewien kontakt
z niektórymi tamtejszymi urzędnikami i innymi, którzy mieli sposobność
zaobserwowania tego męża Bożego i mocy podtrzymującej go w tych trudnościach.
Możemy być pewni, że Apostoł przyświecał swym światłem przy każdej sposobności;
a równocześnie praca jego bez względu jak i gdzie nie była „daremna w Panu”. A
chociaż niekiedy nie miał sposobności służenia drugim, łaska Boża dokonywała
pewnego dzieła w jego własnym sercu; a zatem nie było daremnym i wiara zaleca
nam sprawę tę przyjąć bez kwestionowania Boskiej mądrości w tym zarządzeniu.
NASTĘPCA
FELIKSA, FESTUS
Festus
następca Feliksa w urzędzie rzymskiego starosty, był zupełnie innego
charakteru, aniżeli jego poprzednik. Apostoł zatytułował go „najmożniejszym”,
czyli „zacnym Festem”, a historia potwierdza jego zacność. Przywódcy żydowscy w
przeświadczeniu, że nowy starosta będzie chciał niezawodnie wywrzeć dobre
wrażenie, przez prędkie załatwienie się z więźniami oskarżonymi o bunt,
nielojalność, zakłócanie spokoju, itp., postarali się, aby sprawę Pawła jak
najprędzej przedstawić uwadze Festusa. Oskarżenie ich było niezawodnie takie
same jak uczynili poprzednio przed Feliksem, dodając może to, ze Feliks był,
ich zdaniem, trochę niedbałym w swoich obowiązkach i że nowy starosta,
naznaczony przez cesarza, jako człowiek zdolniejszy, zapewne udowodni swoją
siłę charakteru i wszystkich takich przestępców odpowiednio ukarze. Rozumieli
jednak dobrze, iż daremnym byłoby rozpatrywanie sprawy Pawła przed starostą,
ponieważ nie było świadków, aby on przekroczył jakiekolwiek prawo rzymskie lub
pogwałcił przywileje rzymskiego obywatelstwa. Widocznie starali się wytłumaczyć
staroście, że zachowanie się Pawła, było atakiem na ich religię, czego on, jako
urzędnik nowo przysłany i nieznający ich religii, nie byłby w stanie
odpowiednio rozsądzić. Prosili, więc aby sprawa Pawła sądzona była przez
Sanhedryn.
Starosta
przyznał, że religii żydowskiej nie zna, dodał również, że nie ma nic przeciwko
sądzeniu więźnia przed religijnym sądem jego rodaków; ale ponieważ apostoł był
Rzymianinem i odwołał się do swego obywatelstwa rzymskiego, przeto nie można
było go oddać pod sąd ludowy, bez jego zezwolenia. Sprawę skierowano więc do
samego Apostoła: czy chce on być zwolniony, jako więzień rzymski i być
przekazany sądowi swego ludu, według ich religijnego zwyczaju w podobnych
sprawach? Apostoł natychmiast odpowiedział, że nie godzi się na takie
załatwianie sprawy; że jako obywatel rzymski ma on prawo do rzymskich
przywilejów, a więc apeluje swoją sprawę do najwyższego sądu cesarskiego w
Rzymie.
Apostoł
wiedział dobrze, jaką nienawiścią pałali do niego, niektórzy z jego rodaków.
Przeczuwał więc, że ci, co gotowi byli skrycie zamordować go dwa lata temu,
niewiele zmienili się w swych sercach, więc mogliby to samo zrobić i teraz.
Zachowanie
się Pawła może być dobrym przykładem dla wszystkich poświęconych, znajdujących
się w podobnych okolicznościach. Niektórzy dobrze myślący członkowie
Pańskiej
rodziny, popełniają tą pomyłkę, że mniemają, iż Pańskie napomnienie: nie
sprzeciwiajcie się złemu, znaczy, że żadnych starań nie należy podejmować w
swojej obronie. Jest to mylnym pojmowaniem sprawy. Przywilejem naszym jest
korzystać z praw, jakie kraj, w którym mieszkamy zapewnia nam. Właściwym jest
zaapelować do wyższych lub lepszych sądów, o ile mamy tę sposobność, aby
dostąpić sprawiedliwości, której w niższych sądach nam nie przyznano, lecz gdy
już wszystkie możliwe i legalne środki i sposoby zostały zastosowane, wierni
Pańscy, powinni zgodzić się z ostateczną decyzją spokojnie i bez szemrania.
Inną jednak sprawą, jaką należy tu zauważyć, jest ta, że o ile to wskazują
zapiski, Apostoł nigdy nie szykanował swego narodu, ani Sanhedrynu, jako jego
prześladowców i oskarżycieli. Jest to lekcją dla poświęconych, także i w czasie
obecnym, aby o nikim źle nie mówić; skorzystać z legalnych praw, przywilejów i
sposobności i przyjąć ostateczne wyniki, jako dozwolone przez Boską opatrzność.
WPROWADZENIE
FESTUSA W ZAKŁOPOTANIE
Festus
znalazł się w nieprzyjemnym położeniu. Odsyłanie Pawła do Rzymu, co w wypadku
apelacji rzymskiego obywatela on był zmuszony uczynić, potrzeba było wraz z
więźniem posłać też pewne oskarżenie, a będąc człowiekiem sprawiedliwym Festus
chciał, aby oskarżenie było prawdziwe i odpowiednio wyrażone. Przyznając się do
nieznajomości żydowskiej religii Festus zaprosił króla Agrypę i jego żonę
Bernicę, którzy nominalnie udawali Żydów (w rzeczywistości byli Edomitami, z
potomstwa Ezawa), aby słyszeli Pawła wyjaśnienie, by później mogli mu doradzić,
jakie właściwie były różnice pomiędzy nauką chrześcijańską a żydowską.
Zaproszenie
było przyjęte i to dało Pawłowi sposobność mówienia przed królem, królową,
przed rzymskim starostą i niezawodnie przed znacznym pocztem oficerów i
żołnierzy. Tu była sposobność głoszenia Ewangelii ludziom, z którymi w inny
sposób Apostoł zapewne nigdy by się nie spotkał. Wykorzystał, więc tę
sposobność jak najlepiej i przemową swoją poruszył wszystkich obecnych. W
przemowie swojej wykorzystał okoliczności swojego własnego nawrócenia – podane
tu po raz trzeci.
Nie
potrzebujemy wątpić, że w sprawie tej był on pod kierownictwem samego Boga, a
tym, którzy służą Ewangelii może to być dobrą sugestią, że nic innego nie
zaimponuje lepiej drugim, jak to, co zaimponowało nam samym. Każdy głoszący
Prawdę drugim, aby wywrzeć dobre wrażenie, powinien mówić z przekonania i
przekonanie swoje powinien poprzeć rozumnymi i stanowczymi dowodami. Na
słuchaczy Pawła nic nie mogłoby wywrzeć większego wrażenia jak ten fakt, że on
sam był prześladowcą chrześcijan, zanim odkładnie poznał drogę Pańską i że
teraz, poznawszy drogę on poświęcił wszystko, co inni uważali za drogie, aby
tylko służyć Panu i prawdzie.
EWANGELIA,
KTÓRĄ PAWEŁ GŁOSIŁ
Fakt,
że Apostoł przemawiał do królewskich dostojników nie powstrzymał go od wyłożenia
najgłówniejszych szczegółów Ewangelii, które przez wielu są zapominane; a
mianowicie: 1) Pokuta za grzechy; 2) nawrócenie się do Boga, szukanie Jego
łaski, rozeznawanie i czynienie Jego woli; 3) dobre uczynki i udowodnienie
przez to, że pokuta była szczera.
Ponieważ
nasza obecna praca, jest więcej żęciem, aniżeli sianiem, zachodzi mniej okazji
apelowania do takich, którzy żyją w grzechu, w zupełnym oddaleniu od Boga i
których trzeba by najwięcej pobudzać do reformy życia; lecz kiedykolwiek mamy
sposobność przedstawiania Prawdy Bożej takim, o których mamy powód do
wierzenia, że nie żyją zgodnie z wymaganiami Ewangelii, musimy, za przykładem
Apostoła, być uważni w tym, co mówimy, abyśmy nie byli źle zrozumiani – aby
nikt nie myślał, że Ewangelia Chrystusa pobłaża grzechowi, brudnemu życiu,
samolubstwu, lub jakimkolwiek złym czynom.
Wspomniany
jest tu, chociaż nie ma tego gdzie indziej, że Apostoł w różnych czasach swojej
pracy dla Pana ogłaszał Ewangelię po całej krainie Judzkiej – zapewne zanim
jeszcze udał się do Antiochii i zajął się ogólną pracą pomiędzy poganami. W ten
sposób Apostoł chciał wykazać swoim słuchaczom, że praca jego nie była
wyłącznie dla Żydów, ani też nie była wyłącznie dla pogan, ale tak dla jednych
jak i drugich, w miarę sposobności. Z tego to powodu mówi on – ponieważ
zrozumiał zmianę dyspensacji, że łaska Boża nie ograniczała się do samych tylko
Żydów – Żydzi najbardziej znienawidzili go, pojmali go w świątyni i chcieli go
zabić. Samolubstwo Żydów było powodem tej ich nienawiści do Pawła. Oni byli
przeciwni Jezusowi, lecz tym więcej przeciwni byli, aby Ewangelia ta była
głoszona poganom – poganom miało być mówione, że oni, na równi z Żydami, mają
dostęp do łaski Bożej itd.
Co do
zachowania swego życia Apostoł nie przypisał tego Lizjuszowi, dowódcy wojska w
Jerozolimie, ale oświadczył, że otrzymał pomoc od Boga, który podtrzymał go aż
dotąd. Przy właściwej okazji Apostoł zapewne chętnie dałby uznanie Licjuszowi
za jego prędką działalność ku ochronieniu Pawła od śmierci; lecz mówiąc z
najwyższego punktu zapatrywania jego własnej i naszej oceny w podobnych
sprawach, on zawdzięczał to swoje wybawienie przede wszystkim Bogu. Jest w tym
dobra lekcja dla wszystkich poświęconych Panu. Wielu z tych, gotowych jest
nieraz zawdzięczać pewne sprawy „szczęściu”, „losowi”, albo pewnym przewodom
ludzkim, zapominając o tym, że święci są specjalnymi przedmiotami Boskiej
opieki i że anioł Pański zatacza obóz wokoło tych, którzy się Go boją i wyrywa
ich.
PUNKTY
GODNE UWAGI
Następnie
Apostoł nadmienił, że w owych dwóch latach swego więzienia on głosił Ewangelię
małym i wielkim – tym z żołnierzy, sług i dowódców, którzy okazywali słuchające
uczy i niezawodnie rozmawiali z nim. Możemy być pewni, że Apostoł nigdy nie
ustawał w swej służbie Panu, jako wierny żołnierz i sługa Onego wielkiego Wodza
Zbawienia. My również powinniśmy służyć wiernie, chociaż nieraz mogłoby się
zdawać, że wszelkie korzystne sposobności są nam odjęte – „ty nie wiesz, co
jest lepszego toli, czy owo”. – Kaz. 11:6.
Powinniśmy,
więc zauważyć, o czym szczególnie Apostoł świadczył i wziął to za wskazówkę do
naszych ulubionych świadectw dla dobra tej samej sprawy. On niezawodnie
przedstawił ten przedmiot z różnych stron, w różnych czasach; lecz esencją,
główną treścią jego poselstwa przy wszystkich okazjach były: śmierć i
zmartwychwstanie Chrystusa Pana; jako Tego, w którym wypełniły się figury
zakonne i różne oświadczenia proroków. Apostoł nie poprzestał na samym tylko
wspomnieniu o śmierci i zmartwychwstaniu Pana, ale wskazał też na ostateczne
wyniki tego – że ewentualnie wyniknie z tego prawdziwe światło ludowi
Izraelskiemu, jak i poganom. „Tenci był tą prawdziwą światłością, która oświeci
każdego człowieka przychodzącego na świat.” – Jana 1:9.
Daremnym
byłoby głosić jakąkolwiek inną ewangelię – inna nie byłaby przyjemna Temu,
któremu staramy się służyć. W obecnych czasach znajdujemy niektórych, którzy
głoszą o przyszłych łaskach i błogosławieństwach Bożych, jakie spłynąć mają w
przyszłym wieku na rodzaj ludzki, lecz zaprzeczają Biblijną podstawę do tych
nadziei – śmierć Chrystusa, jako Okup za nas i Jego zmartwychwstanie, aby mógł
być naszym pomocnikiem i wybawicielem. Inni znowu przedstawiają sprawę
zbawienia w ten sposób, że łaska Boża i przebaczenie przez Chrystusa dochodzi
także i pogan – ale bez światłości; że oni będą zbawieni w swej ciemnocie i
poganiźmie. Niechaj tedy wszyscy, którzy chcą usłyszeć Pańskie „dobrze sługo
wierny”, uważają, aby głosić tę samą ewangelię, którą głosił Paweł; a
mianowicie tę, która uzasadnia się na ofierze Chrystusowej, zatwierdzonej Jego
zmartwychwstaniem i że na tej podstawie On jeszcze będzie (w Tysiącleciu) oną
prawdziwą światłością, która oświeci każdego człowieka, dając każdemu nie tylko
błogosławieństwa i sposobności, ale także proporcjonalne odpowiedzialności i
próby.
PORUSZENIE
AGRYPY I FESTUSA
Król
Agrypa był widocznie nieco zaznajomiony z naukami zakonu i proroków; albowiem
Apostoł odwołał się do niego, że sam mógłby sprawdzić to, co on mówił z zakonu
i proroctw. Lecz Festus, jako poganin nieznający nadziei żydowskich i danych im
obietnic, był bardzo zdumiony argumentami Pawła, których niezawodnie było
więcej aniżeli zostało to zapisane. Przerywając mowę Apostoła, Festus zawołał
głosem wielkim: „Szalejesz Pawle, wielka nauka przywodzi cię do szaleństwa!” –
w głowie ci się mąci; malujesz przed nami jakieś urojone obrazy, gdy mówisz o
wielkim Bogu, stworzycielu naszym, że On ma pieczę o nas i przygotował nam
odkupienie, przez ofiarę Syna Swego, że Syna Tego wzbudził od umarłych, a
ostatecznie ubłogosławił przez Niego, każdego członka naszego rodu. Zapewne
jest to tylko twoje urojenie! Jest to zadziwiający obraz, zdumiewający dla
mnie, jako poganina, który słyszałem już o tysiącach różnych bóstw, ale o takim
czymś jak ty mówisz nie słyszałem jeszcze nigdy.
Prawda
jest nieraz dziwniejsza od bajki; nie dziw, więc, że i dziś niektórzy, podobnie
jak ów Festus, nie mogą uwierzyć w dobroć naszego Ojca Niebieskiego i w Jego
wprost cudowne zarządzenia dla swoich stworzeń. Gdy niektórzy z naszych
światowych przyjaciół zauważą nasz entuzjazm dla Pana, dla braci i dla prawdy
różniące się od wszelkich religijnych uczuć, nadziei i ambicji, jakie
kiedykolwiek spotykali, to i oni gotowi są powiedzieć, że głowy nasze zdają się
być w pewnym nieładzie. Nie zdaje im się rzeczą dziwną, gdy ludzie wpadają w
entuzjazm o politycy albo prędkim wzbogaceniu się, ponieważ taki entuzjazm jest
zwykły pomiędzy ludźmi; prawie wszyscy podlegają pewnemu podnieceniu w sprawach
pieniężnych i politycznych, ale kiedy chodzi o sprawy religii, mówią oni: „to
przecież nikt o tym nie wie nic pewnego; wszystko jest tylko domysłem, więc
ludzie ci są chyba pozbawieni rozumu, gdy o religii swojej myślą jakoby to było
czymś pewnym”.
Przyznajemy,
że żaden romans ziemski nie może równać się z opisem tego, co Bóg uczynił i
jeszcze uczyni dla człowieka, który przez swój upadek popadł w nieszczęście
śmierci, w umysłową, fizyczną i moralną degradację, a Bóg posłał swego Syna,
który dobrowolnie poświęcił Samego Siebie za nas; następnie zmartwychwstał,
wstąpił do chwały, czci i władzy; wybierał spomiędzy ludzi klasę Swojej
oblubienicy i współdziedziców królestwa, które ustanowi w słusznym czasie, aby
oświecić i błogosławić wszystkie rodzaje ziemi. Żadna powieść, żaden pomysł
ludzki nie dorówna temu opisowi, o chwalebnym, Boskim zarządzeniu o ludzkości.
Bóg to czyni i dziwnym jest to Jego dzieło w naszych oczach. Nie potrzebujemy,
więc dziwić się, że ci, co patrzą z zewnątrz – którzy nie dostrzegają siły,
piękności, harmonii i symetrii, zaobserwowanej z wewnętrznego punktu
zapatrywania – mniemają, że nasz entuzjazm jest za przesadny i niemądry. Nie
mogą zrozumieć, że my, widząc te chwalebne rzeczy z wewnętrznego punktu
zapatrywania, uważamy sobie za przywilej i radość ponosić różne cierpienia i
ofiary dla Pana, aby tylko okazać Mu naszą miłość i być godnym uczestnictwa, z
Nim, jako członkowie Jego Kościoła, Jego oblubienicy.
MOWA
PAWŁA DO FESTUSA I AGRYPY
Odpowiedź,
jaką Apostoł dał Festowi nie była pochlebstwem, ale chrześcijańską
grzecznością. Festus był dostojną osobistością, właściwym, więc było mówić
prawdę w sposób przystojny, darząc Festa zasłużonym komplementem. „Nie szaleję
najmożniejszy Feście! Aleć prawdziwe i zdrowe słowa powiadam”. Tak i my, gdy
mówimy do ludzi światowych, pamiętajmy o różnicy naszego punktu zapatrywania i
że nasz przywilej wyrozumienia głębokości Bożych, jest wynikiem naszego
przyjęcia Pana i poświęcenia się w posłuszeństwie, przez co otrzymaliśmy ducha
Pańskiego, który uzdalnia nas do rozeznawania, jakie rzeczy są nam od Boga
darowane.
Zaapelowanie
Apostoła do króla, jakoby o potwierdzenie tego, co mówił, jest dowodem, iż
głoszenie Ewangelii wywołało takie poruszenie, pomiędzy Żydami, że nawet król
Agrypa słyszał o tym już kilkakrotnie. Sprawy te nie działy się w kącie, one
były publiczne i wiadome wszystkim; gdyby Festus żył w tym kraju, to i on
wiedziałby o nich.
Przemówienia
Apostoła do Agrypy było w tonie szczerości i poszanowania: „Wierzysz królu
Agrypo prorokom? Wiem, iż wierzysz.” Myślą tego jest, że Apostoł w swoim
przemówieniu wykazał wypełnienie proroctw, tak zupełnie i dobitnie, że
ktokolwiek wierzył, że proroctwa te były natchnione, nie mógł dłużej wątpić, że
Jezus był Mesjaszem. To doprowadziło Agrypę do wypowiedzenia tych znamiennych
słów: „O małobyś i mnie namówił, żebym został chrześcijaninem”.
Niektórzy
tłumacze Nowego Testamentu, rozumieją, że był to język ironiczny, lecz my go
tak nie rozumiemy; albowiem odpowiedź Pawła rozwiewa takie przypuszczenia.
Apostoł rzekł: „Życzyłbym od Boga, aby i w mału i w wielu, nie tylko ty, ale i
wszyscy, którzy mię dziś słuchają, stali się takimi, jakim ja jest, oprócz tych
związek”. Przypuszczanym jest, na dość dobrej podstawie, że chociaż Agrypa nie
stał się chrześcijaninem, to jednak ta znajomość zasad chrześcijańskich,
pozostała w nim i wywierała pewien wpływ na resztę jego życia. Historia, mówi
nam, że w późniejszych prześladowaniach, jakie powstały w łączności z uciskiem,
jaki spadł na naród żydowski, Agrypa przyjął i łagodnie traktował chrześcijan,
którzy uciekli się pod jego protekcję.
Ilu
to chrześcijan jest takich, którzy słyszeli Ewangelię, mniej lub bardziej
wyraźnie, i którzy „o mało, że byli przekonani” aby przyjąć Boską łaskę w
Chrystusie, lecz nie uczynili tego i stracili daną im sposobność. Tacy, na
podobieństwo Agrypy, ani nie pojmują jak wielkie i chwalebne rzeczy były im
dostępne, którymi jednak bezmyślnie pogardzili. Gdy powstaną z grobów i poznają
wielkie przywileje królestwa Chrystusowego to niezawodnie zdumieją się, gdy
poznają, że mieli sposobność członkostwa w Małym Stadku, i uczestniczenia z
Panem na Jego stolicy, a sposobności tej nie wykorzystali.
Straż 07/1953, str. 105; W.T. R-3196b-1903r