<< Wstecz |
Wybrano: R-2785 a, z 1901 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Żadnej winy nie znalazłem w tym człowieku”
Lekcja z Ewangelii
według Św. Łukasza 23:13-26.
Po
pewnego rodzaju procedurze sądowej, która w rzeczywistości była tylko pozorem
sprawiedliwości – nauczeni w Piśmie, kapłani i Faryzeusze, z gromadą swoich
popleczników i sług oraz z rzeszą ciekawych prowadzili Jezusa do Piłata, gdy
jeszcze było rano (Jana 18:28). Jezus sam wprowadzony był prawdopodobnie przez
setnika, do Sali sądowej, gdy zaś wszyscy żydzi pozostali na dziedzińcu,
ponieważ wchodząc do pałacu poganina (Piłata), staliby się ceremonialnie
pokalanymi i nie mogliby obchodzić święta Paschy, które rozpoczynało się
następnego wieczoru.
Tu
widzimy jak dziwne było ich pojęcie, co do czystości i pokalania, czyli
nieczystości. Bardzo byli uważnymi, aż do joty i kreski w małych sprawach,
podczas gdy pod względem prawdziwej czystości i miłości, byli ślepymi i
nieczułymi. My jako Izraelici duchowi, musimy czuwać, aby nie popaść w podobny
stan zewnętrznej religijności; skrupulatnie obserwując zewnętrzne formy i
przepisy, lecz pozbawieni rzeczywistej świątobliwości w sercu i wszelkiego zamiłowania
do sprawiedliwości. Faktycznie, ci żydowscy przywódcy religijni byli w swych
sercach mordercami, z Boskiego punktu zapatrywania, podczas gdy w zewnętrznych
ceremoniach ich religii, byli bardzo skrupulatni.
Było
to sprawą niezwykłą oskarżać jednego z ich rodaków przed rzymskim prokuratorem.
Zwyczajem ich raczej było ukrywać swoje i swych krajanów wady, starać się o
ułaskawienie podsądnych, albo przynajmniej o łagodny wyrok. To też ci książęta
ludu byli nieomal pewni, że Piłat natychmiast przychyli się do ich żądania, aby
Jezus był ukrzyżowany. Okazali jakby zdziwienie, że on dopytywał się faktów i
szczegółów w sprawie Jezusowej; że rozchodziło się mu o sprawiedliwość –
szczególnie, aby bronić żyda przed gniewem jego rodaków, a zwłaszcza przywódców
i kapłanów. Kiedy Piłat zapytał, „jakąż skargę przynosicie przeciwko
człowiekowi temu?” oni odpowiedzieli mu: „Gdyby ten nie był złoczyńcą, to byśmy
ci go nie podali.” Wobec takiego oświadczenia, Piłat był gotów zaniechać tę
sprawę, jako żyda przeciwko żydom, a nie żyda przeciwko Cesarzowi – i rzekł:
„Weźcie go wy i według zakonu swego sądźcie go” (Jana 18:29-31). Żydzi wszakże
odpowiedzieli: „Nam się nie godzi zabijać nikogo”. Rząd rzymski odebrał
żydowskiemu Sanhedrynowi władzę ukarania kogokolwiek śmiercią, a w sprawie
Jezusa tylko śmierć zadowoliłaby ich umysły i serca.
Ponieważ
nie udało się im uzyskać prędkiego zatwierdzenia od Piłata na ich
niesprawiedliwe potępienie Jezusa, zmuszeni byli wymyślić inne oskarżenie i to
takie, któryby miało podstawę i siłę w oczach rzymskiego namiestnika. Wiedzieli
dobrze, że ich zarzut, iż Jezus mienił się Synem Bożym, byłby niczym w oczach
Piłata; przeto potępiwszy Jezusa niesłusznie za bluźnierstwo, złożyli przed
Piłatem nowe oskarżenie trzypunktowe: (1) bunt i zakłócanie spokoju; (2) że
Jezus wtrącał się do podatków pobieranych przez władzę rzymską; (3) oraz że ona
sam mienił się być królem, przez co był wrogiem Cesarza.
Zakłopotanie
Piłata
Piłat
wnet rozpoznał stan rzeczy, a mianowicie, że z zazdrości kapłani podali mu
Jezusa, a nie z miłości do Cesarza i jego rządu. Pozostawił, więc oskarżycieli
na dziedzińcu i udał się do sali sądowej, gdzie stał Jezus i zapytał go: „Tyżeś
jest Król Żydowski?” (Jana 18:33). Cała ta sprawa wydawała się być niedorzeczna
w oczach Piłata, o którym należy pamiętać, że nie był chrześcijaninem ani
żydem, ale człowiekiem pogańskim, w pojęciu, którego nadzieje Izraelitów, co do
Mesjasza były tylko urojeniem, na równi z urojonymi nadziejami wszystkich
innych narodów tego świata. Zauważył jednak, że Jezus był jakimś nadzwyczajnym
człowiekiem a jego odpowiedzi wprowadzały go w tym większe zakłopotanie, bo
Jezus powiedział mu, że królestwo jego nie jest z obecnego czasu i porządku
rzeczy, ale z przyszłego i że on przyszedł na świat, aby wydać świadectwo o ej
prawdzie. Piłat zauważył, że coraz więcej wgłębiał się w problemy, których nie
mógł zrozumieć, więc podrażniony przerwał swoją rozmowę z Jezusem zapytaniem:
„Cóż jest prawda?” – nie czekając ani spodziewając się odpowiedzi, jakby chciał
rzec: Tak, tak, słyszymy dużo o prawdzie, o sprawiedliwości, o równości itd.,
ale gdzie można to znaleźć? Kto ma decydować, co jest prawdą i słusznością? Czy
ty masz rację, czy mam ją ja, który zasiadam tu jako przedstawiciel rzymskiej
władzy, czy też mają rację ci żydzi, domagający się twojej śmierci? Co
właściwie jest prawdą? Jest to kwestia zbyt zawiła, aby więcej o niej
dyskutować.
Piłat
wszakże zrozumiał dość wyraźnie, że Państwu Rzymskiemu nie groziło żadne
niebezpieczeństwo ze strony tego spokojnego i skromnego człowieka. Poznał, że
to nie był żaden anarchista ani buntownik; nie mógł, więc uczynić żadnej
szkody; a chociaż jego nauki o niebiańskim pochodzeniu i królestwie były
bezpodstawne i wypływały z chorobliwego umysły, to jednak sam ten człowiek nie
był żadnym niebezpieczeństwem dla rzymskiego rządu. To też się oświadczył
słowami naszego tematowego tekstu: „Żadnej winy nie znalazłem w tym człowieku”
(Łuk. 23:4). Ta decyzja Piłata była decyzją wszystkich zacnych i słuszność
miłujących ludzi całego świata, od owego dnia aż do dziś, bez względu na
religijne uprzedzenia. Jeżeli były jakieś zarzuty przeciwko chrystusowi, to
chyba przeciwko tym, co mienili się być jego naśladowcami, ale pod wieloma
względami postępowali przeciwnie do jego nauki. Tacy zniesławiali to święte
imię często, ale co do samego Jezusa, cały świat oświadczył i dotąd oświadcza
wraz z Piłatem: „Żadnej winy nie znajdujemy w tym człowieku”. Więcej nawet:
świat lubuje się w cytowaniu wielu z jego chwalebnych orzeczeń i wielu
chciałoby widzieć rząd zbudowany na zasadach sprawiedliwości głoszonych przez
niego, chociaż niektórzy z tych, co tak mówią, sami nie postępują według tych
zasad.
Przywódcy
żydowscy oburzyli się tą decyzją Piłata, i zaczęli argumentować usiłując
udowodnić, że nauki Jezusowe były obliczone na wywołanie buntu pomiędzy
ludnością; że w Galilei Jezus zdobywał już coraz większe wpływy, a teraz
przyszedł, aby to samo uczynić w Jerozolimie itd. Prawda, że nauki naszego Pana
były rewolucyjne, co do spraw religijnych, ale oskarżenia przywódców nie były
prawdziwe w tym znaczeniu jak oni wmawiali w Piłata, tj., że Jezus dążył do
wywołania rewolucji politycznej. Dobrze będzie abyśmy punkt ten zauważyli. Na
podobieństwo Pana my również zalecamy pomiędzy ludem Pana rewolucję pod
względem prawdziwej religijności, serdecznego posłuszeństwa Bogu, itd., lecz my
podobnie jak Pan, nie mamy nic do czynienia z jakąkolwiek rewolucją polityczną.
Wiemy, że rewolucje takie przyjdą w słusznym czasie Pańskim i w Jego własny
sposób; lecz my nie walczymy cielesną bronią, jaką i on nie walczy; ale czekamy
aż Bóg ustanowi królestwo w swoim własnym czasie i w swój własny sposób.
Czekamy za zupełnym dopełnieniem się czasów pogan, kiedy to według Boskiego
przejrzenia i zarządzenia, królestwa tego świata ustąpią miejsca królestwu
Chrystusowemu, w którym, za łaską Pana, ufamy mieć udział.
Wzmianka
o Galilei nasunęła na umysł Piłata sposób pozbycia się tego kłopotu, bez
uczynienia niesprawiedliwości Jezusowi i bez rozbudzania większej nienawiści w
żydowskich przywódcach. Postanowił poruczyć Jezusa i całą tę sprawę Herodowi,
który w tym czasie gościł chwilowo w Jerozolimie. Był to ten sam Herod, który
rozkazał ściąć Jana Chrzciciela, (był on synem Heroda Wielkiego, z którego
rozkazu zabito niemowlęta w czasie niemowlęctwa naszego Pana) i który gdy
usłyszał o Jezusie myślał z początku, że to może być zmartwychwstały Jan
Chrzciciel. Czytamy, że „Herod ujrzawszy Jezusa, uradował się bardzo; bo Go z
dawna pragnął widzieć, dlatego iż wiele o Nim słyszał i spodziewał się, że ujrzy,
jaki cud uczyniony przez Niego” (Łuk. 23:8). Zadawał, więc wiele pytań
Jezusowi, lecz nie otrzymał od niego żadnej odpowiedzi. Jezus nie znajdował się
tam by się bronić, ani w celu uniknięcia tego, co za grzechy nasze miał
cierpieć, przeciwnie, On dobrowolnie wziął na Siebie grzechy nasze i całego
świata, aby stać się ubłaganiem za nie (1 Jana 2:2). Milczenie Jego, wobec tych
wszystkich okoliczności, było rzeczą najrozumniejszą i najprzystojniejszą.
Herod chciał się tylko ubawić odpowiedziami i zachowaniem się więźnia, był,
więc zdziwiony i zawiedziony, że jego królewskie pytania i ciekawość zostały
przez Jezusa zignorowane. Postanowił jednak uczynić z tej sprawy nieco rozrywki
dla siebie i swojego dworu. Polecił, więc swoim żołnierzom, aby wyszydzili królewskie
aspiracje Jezusa, oddali Mu szyderczy hołd, a potem zelżyli Go. W końcu Herod
odesłał Jezusa z powrotem do Piłata.
SAMOLUBSTWO
PODSTAWĄ GRZECHU
Przywódcy
żydowscy i ich poplecznicy domagający się wyroku śmierci na Jezusa, znowu
wypełnili dziedziniec pałacu Piłatowego. Piłat wyszedłszy przemówił do nich
słowami: „Oto ja przed wami pytając go(Jezusa), żadnej winy nie znalazłem w tym
człowieku, z tego, co nań skarżycie”. Następnie dodał, iż z powodu rozruchu i
różnych zarzutów wnoszonych przeciwko Niemu, on rozkaże Jezusa ubiczować i
niechaj to będzie zakończeniem całej tej sprawy. Zdaje się, że to ubiczowanie
Jezusa było jakoby aktem miłosierdzia ze strony Piłata, który myślał, że w ten
sposób zadowoli ową roznamiętnioną żądzą krwi, jego oskarżycieli. To jednak nie
zadowoliło ich, a tylko dodało więcej cierpienia Jezusowi. Zebrana zgraja tym
głośniej wołała: „Ukrzyżuj go!”.
Piłat
spróbował jeszcze jeden sposób, tj. zaproponował wypuścić Jezusa, według
praktykowanego zwyczaju ułaskawiania jednego z więźniów w tej porze roku.
Zdawało się jemu, że w ten sposób zadowoli ich w podwójnym znaczeniu tego
słowa: (1) uzna Jezusa winnym i (2) ułaskawi Go z okazji świąt wielkanocnych.
Lecz w sercach tych, na pozór religijnych ludzi, było morderstwo. Samolubstwo pozbawiło
ich wszelkich uczuć sprawiedliwości i miłosierdzia; albowiem ich nienawiść do
Jezusa opierała się głównie na tym, że On i Jego nauka dyskredytowała ich, a
także ich nauki, w oczach ludu.
Dobrze
będzie zauważyć tu, że samolubstwo kryje się u podnóża każdego grzechu i każdej
zbrodni, jaka kiedykolwiek była popełniona. Niechaj, więc wszyscy poświeceni
Pana mają się szczególnie na baczności przed tą zwodniczą niegodziwością, która
gnieździ się w nas dziedzicznie, lecz musi być zburzona, wykorzeniona i zastąpiona
miłością, jako głównym impulsem naszego serca i życia – miłością, która nie
myśli złego, nie nadyma się i nie szuka swoich korzyści bezwzględnie chociażby
nawet kosztem sprawiedliwości i dobra drugich. Nie powinniśmy jednak rozumieć o
tych Faryzeuszach, nauczycielach w Piśmie i kapłanach, że oni świadomie i
rozmyślnie starali się uśmiercić Syna Bożego. Oni nie byliby tak śmiałymi gdyby
sprawę tę zrozumieli we właściwym świetle. Apostoł zapewnia nas (Dz. 3:17; 1
Kor. 2:8), że uczynili to w nieświadomości. Możemy oświadczyć, że była to
nieusprawiedliwiona nieświadomość, a przynajmniej tylko częściowo
usprawiedliwiona, ponieważ wypływała z uprzedzenia, które znowu było owocem
samolubstwa.
Kapłani
i inni spiskowcy zauważyli, że sprawa nie idzie według ich planu i postanowili
wszelkimi sposobami zmusić Piłata do zatwierdzenia ich wyroku śmierci na
Jezusie. Zagrozili mu, więc, że jeżeli on nie ukrzyżuje Jezusa to oskarżą go
przed Cesarzem, że jest przyjacielem tych, którzy sprzeciwiają się rzymskiej
władzy, czyli są nieprzyjaciółmi Cesarza. Był to potężny argument i Piłat
zrozumiał to. Gdyby do Rzymu posłany był taki raport, podpisany przez
naczelnych urzędników żydowskiego narodu, to miałby tam znaczną wagę i władze
tamtejsze byłyby na pewno zdziwione, czemu zachowane zostało życie jakiegoś tam
nieznanego żyda, kosztem narażenia całego narodu na rewolucję. Wobec tego Piłat
zdecydował, że jedynym i właściwym sposobem postępowania dla niego było
zezwolić żydom na ich niecne żądanie. Umył, więc ręce przed ich oczami, na
znak, że osobiście nie godzi się na ten wyrok, do zatwierdzenia, którego oni go
zmusili. Słowa jego były: „Nie jestem ja winien krwi tego sprawiedliwego; wy
ujrzycie.” W odpowiedzi na te słowa, cała zgromadzona rzesza zawołała: „Krew
jego na nas i na dziatki nasze.” – Mat. 27:24, 25.
Mając
na względzie, że Piłat nie był żydem ani chrześcijaninem, ale poganinem, nie
możemy potępić go, tak jak inni go potępili. Musimy raczej dać mu uznanie jako
człowiekowi, który miłował sprawiedliwość i starał się ją zastosować, a uległ
niesprawiedliwości dopiero po zastosowaniu wszelkich możliwych dla niego
sposobów sprzeciwienia się wpływom przeciwnym, podczas gdy o wiele łatwiej i
dogodniej dla niego byłoby zaskarbić sobie przyjaźń i względy przywódców żydowskich,
przez prędkie zasądzenie na śmierć człowieka niemającego żadnych wpływów
politycznych. Należy też zauważyć, że Apostoł nie obwiniał w tej sprawie
Piłata, ani żadnej władzy świeckiej; ale całą odpowiedzialność kładzie na żydów
i ich przywódców (Dzieje Ap. 2:23); a również, że Bóg trzymał ten naród
odpowiedzialnym, w tym znaczeniu, że przez osiemnaście stuleci krew naszego
Pana była, zgodnie z ich życzeniem, na nich i na ich dziatkach.
Dzięki
Bogu jednak, że Słowo Jego nie mówi, iż gniew Boży, nawet przeciwko tym winnym
osobom, nie objawił się w ten sposób, aby posłał ich do piekła na wieczne męki;
ale raczej, jak mówi Apostoł, gniew Boży przyszedł na nich aż do końca, a w
srogim ucisku, jak spadł na ten naród kilkadziesiąt lat po ukrzyżowaniu Pana i
kompletnie zburzył ich narodową egzystencję (1 Tes. 2:16). Gniew ten zdaje się
już odwracać od nich i nadszedł czas na spełnienie się proroczego polecenia:
„Cieszcie cieszcie lud Mój, mówi Bóg wasz. Mówcie do serca Jerozolimy:
ogłaszajcie mu, że się już dopełnił czas postanowiony jego, że jest odpuszczona
nieprawość jego i że wziął z ręki Pańskiej w dwójnasób za wszystkie grzechy
swoje”. – Iz. 40:1, 2.
Jezus
został następnie oddany żołnierzom Piłatowym, aby poczynili przygotowania do
ukrzyżowania Go, a ci, brutalnie i bezlitośni, zrobili sobie rozrywkę z
cierpień naszego Pana. Ubrawszy Go w jakiś stary płaszcz szkarłatny (kolor
królewski) i włożywszy na głowę Jego cierniową koronę, szydzili sobie z Jego
pretensji jako króla, nie myśląc wcale o tym, że On nim był i że jeszcze będzie
potężnym Królem na górze Syjońskiej, przed którego berłem wszelkie kolano ugnie
się a wszelki język wyzna. Będzie to niezawodnie wielkim zdziwieniem dla nich,
kiedy wraz z innymi powstaną od umarłych i poznają, że królestwo Chrystusowe zostało
ustanowione, że On Wielki Król obdarzy miłosierdziem nawet Swoich nieprzyjaciół
i że śmierć Jego przygotowała drogę błogosławieństw Bożych dla nich samych, jak
i dla wszystkich rodzajów ziemi, dając wszystkim sposobność dojścia do
znajomości Boga i Jego sprawiedliwych przykazań, a przez posłuszeństwo tym, że,
dojście do wiecznego żywota.
PODSTAWA
UFNOŚCI DLA KOŚCIOŁA
Około
tego prawdopodobnie czasu, żona Piłatowa posłała jemu przestrogę, aby nie
potępiał Jezusa, bo miała o nim jakiś dziwny sen. Piłat, więc, jakoby chwytając
się ostatniego środka, wskazał żydom Jezusa ubranego w płaszcz szkarłatny i
zawołał: „Oto człowiek!” Jakoby chciał przez to powiedzieć: Czy naprawdę wy
żydzi chcecie uśmiercić tego człowieka niewinnego, najszlachetniejszego i najlepszego
z waszej rasy, a nawet z całego rodzaju ludzkiego? Czyż to ostatnie z
spojrzenie na niego nie przemówi do waszych serc i nie zmięknie ich? Jeżeli ja,
Rzymianin, nieznający waszej religii i obojętny na wszystkie religie, odczuwam
dla niego litość i współczucie a także poczucie sprawiedliwości, to jak możecie
być tak nieczuli i nieubłagani wy, którzy mienicie się być najpobożniejszym
narodem na ziemi? Popatrzcie na tego człowieka. Czy wciąż jeszcze nastawiacie,
aby był ukrzyżowany? Wtedy kapłani zawołali, że Jezus ma umrzeć nie tylko dla
tego, że jest nieprzyjacielem Państwa Rzymskiego, ale iż mienił się być synem
Bożym. W ten sposób oni apelowali do żydów, że Jezus był bluźniercą, jakich Bóg
zakonem Swoim rozkazał niszczyć.
Gdy
Piłat usłyszał, że Jezus mienił się być Synem Bożym, przestraszył się tym
więcej i jeszcze raz zagadnął Jezusa, lecz Pan odrzekł mu: „Nie miałbyś żadnej
mocy nade mną, gdyby ci nie była dana z góry”, czyli gdyby to nie było
zezwolone od Ojca Niebieskiego. Piłat nie mógł już nic więcej uczynić; nawet
Jezus Sam poświadczył, że było to Boskim zrządzeniem, aby On umarł; zatem Piłat
zatwierdził wyrok śmierci. – Jana 19:1-11.
Pewna
ważna lekcja mieści się dla nas w tym zapewnieniu naszego Pana, co do
Ojcowskiego zezwolenia tego wszystkiego, co Jego spotkało. Jako członkowie Jego
ciała, zaliczeni jesteśmy, jako w Nim znajdujący się pod Boskim nadzorem tak,
że w sprawach naszych, dokąd kroczymy Jego śladami, wszystkie rzeczy dopomagają
nam ku dobremu. To jest podstawą naszej ufności we wszystkich trudnych
okolicznościach naszego życia. To daje nam pokój Boży, który przechodzi
wszelkie wyrozumienie i uzdalnia nas nie tylko do panowania nad sobą i
spokojnego poddawania się pod wolę Bożą, ale i do radowania się w uciskach,
wiedząc, że pod Boską opatrznością uciski te, gdy właściwie przyjmowane i
znoszone, „nader zacnej chwały wieczną wagę wam sprawują.” – 2 Kor. 4:17.
Straż, 3/52, str. 41; W.T. R-2785a-1901r