<< Wstecz |
Wybrano: R-566 a, z 1883 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Wiara i uczynki
Umiłowani,
jesteśmy przekonani o czymś lepszym, zwłaszcza co dotyczy zbawienia, chociaż
tak mówimy. Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o dziele
waszym i o miłości, jaką okazaliście dla imienia jego, gdy usługiwaliście
świętym i gdy usługujecie- Żyd.6:9-10
Wyrażenie
to przenosi nas z powrotem do poprzednich wersetów tego rozdziału i ostatniej
części piątego. Apostoł Paweł był rozczarowany tymi, do których się zwracał,
znajdując ich mniejszy, niż miał powód się spodziewać, wzrost w łasce i wiedzy.
Tkwili nadal tylko przy „pierwszych zasadach” nauki Chrystusowej, nie
będąc nawet bardzo mocno w nich ukorzenieni. Z charakterystyczną dla siebie
prostotą mowy, Apostoł Paweł powiedział im, że biorąc pod uwagę czas, który spędzili
jako uczniowie w szkole Chrystusa, powinni obecnie być nauczycielami, lecz
zamiast tego znów potrzebowali kogoś, by ich uczył, które mają być pierwsze
zasady doktryny. Byli nadal niemowlętami, mającymi potrzebę karmienia się
mlekiem, niezdolni do otrzymania twardego pokarmu. Jako, że twardy pokarm
(zaawansowana prawda) nie jest odpowiedni dla niemowląt, ale konieczny jest dla
tych bardziej dojrzałych.
Apostoł
Paweł następnie usilnie nakłania ich, by opuścili pierwsze zasady i postąpili
ku doskonałości, nie będąc ciągle zakładającymi grunt chrześcijańskiego
charakteru przez pokutę i wiarę w plan Boży odnośnie ich odkupienia, oraz
odnawianiu swego poświęcenia, które uczynili dawno temu, lecz teraz ich wiara
powinna odpocząć w okupie – tej podstawie (zapewnionej) przez Boga,
która stoi pewnie (2 Tym. 2:19). Oni powinni pilnie postąpić w pracy wnoszenia
na tym pewnym fundamencie równomiernej budowy chrześcijańskiej wiary i
charakteru. Dalej pokazuje on beznadziejny stan tych, którzy ODPADLI po tym,
jak raz zostali oświeceni względem tych pierwszych zasad – po skosztowaniu tego
niebiańskiego daru (usprawiedliwienia przez cenną krew Chrystusa) i
byciu uczestnikami Świętego Ducha przyjęcia za duchowych synów Boga, i jako
tacy doszli do poznania (zrozumienia) dobrego Słowa Bożego i mocy
świata, który ma nadejść, albo planu i mocy potęgi Bożej w przyszłym wieku.
„Gdyby oni odpadli – odrzuciwszy prawdę od samej jej pewnej podstawy –
„niemożebne jest odnowić ich znowu ku pokucie” rozumiejąc, że tacy krzyżują
sobie Syna Bożego na nowo i wystawiają Go jawnie na urągowisko będąc uznani za
synów Bożych i przedstawicieli Chrystusa na świecie.
W
rozdziale 10:29, Apostoł Paweł określa tę wartość krwią przymierza, przez którą
jesteśmy poświęceni, rzeczą pospolitą lub nieświętą – znieważeniem Ducha
łaski. Do kogo w takim razie mogłoby się to odnosić? Tym bardziej
moglibyśmy pragnąć odzyskać takich, lecz Apostoł Paweł mówi: Niemożliwe jest odnowić ich znów; jesteśmy tymi, którzy wierzymy, że Paweł był
natchniony, by tak pisać i nie pomylił się w tej sprawie. Jako, że mówi „niemożliwe
jest” można spodziewać się, ze nieustępliwe fakty potwierdzą to zdanie.
Każdy grzech ma swój zatwardzający skutek i nie możemy manipulować z nim
bezkarnie. Żaden grzech nie jest tak znieczulający jak ten, który popełniony
jest dobrowolnie, w obliczu jasnej świadomości. Łaska Boża w Chrystusie, nasze
przebłaganie, raz otrzymane, konieczność jego zrozumienia, samo
usprawiedliwienie i inne dobrodziejstwa przyjęte, w których częściowo
zasmakowaliśmy wydają się być niewybaczalne po odrzuceniu tych pierwszych
zasad.
Tacy
otrzymawszy tak jasne doświadczenia jak i proste wskazówki w tym
przedmiocie uważani są za winnych lekceważenia Baranka Bożego, który gładzi
grzech świata. Jest to właściwie nazwane wystawieniem Go na urągowisko,
ponieważ już raz uznali Go, ale później odrzucili od siebie łaskę Bożą, a nawet
swoją część w odkupieniu, która jest w Chrystusie Jezusie.
Duma
i ambicja zatwardzają serce, zaciemniają osąd i nie pozostawiają żadnego
miejsca prawdzie, by mogła oddziaływać na objęcie obowiązków. Gdzie pycha i
ambicja rozwinęły się do wspomnianego tu poziomu, wtedy podobny przypadek
wydawałby się „niemożliwym” do uzdrowienia. Kiedy więc z takimi spędzi
się rozsądną ilość czasu i na cierpliwych, wnikliwych badaniach po to by wyszli
z sideł przeciwnika, a mimo to wydają się nadal upadać w tym grzechu, jeśli
nadal dobrowolnie kontynuują obrany sposób postępowania, nie możemy uczynić nic
więcej jak pozostawić takich tam gdzie sami się znaleźli – w rękach sprawiedliwego
Boga, nie mających schronienia przez kosztowną krew Chrystusa, „w którym
jedynie jest odkupienie” (zobacz 2 Moj.12:13, 22-23).
Dzięki
Bogu nie czujemy strachu przed wiecznymi mękami dla takich, ani w ogóle dla
nikogo. Nie, lecz wieczne pozbawienie życia i jego błogosławionych przywilejów
jest ostateczną karą dla nieposłusznych. Ale i przez to wszystko moglibyśmy
podziwiać tą łaskę Bożą, w darze Syna Jego i życia. Apostoł Paweł
mówi, że straszną rzeczą jest, bez Chrystusa, wpaść w ręce Boga żywego. Karą
dla tych, którzy gwałcili prawo Mojżesza była śmierć, lecz ze śmierci tej był
ratunek poprzez okup, jak sroższego jednak karania godzien jest ten,
ktoby Syna Bożego podeptał, krew przymierza uważał za pospolitą i Ducha łaski
zelżył. Tym sroższym karaniem jest wtóra śmierć, z której nie będzie
zmartwychwstania, bo za taki grzech nie pozostaje już żadna ofiara (Żyd.
10:26,29).
W
odniesieniu do tego grzechu na śmierć myślimy, że wielu popełnia ogromny błąd.
Powszechnie uważa się, że otwarci (jawni) śmiali niewierzący, którzy bluźnią,
odrzucają i ośmieszają całe Słowo Boże znaleźli się najbliżej popełniających
grzech na śmierć, lecz przez uważne czytanie opisu ap. Pawła widzimy, że on
wcale nie odnosi się do takich, ani nawet do tych, którzy często określani są
mianem chrześcijan powracających na złą drogę. Bardzo niewielu chrześcijan
kiedykolwiek spróbowało nieco dobrego Słowa Bożego, ale tutaj ap. Paweł
nie wspomina o tym. Bardzo nieliczni wiedzą cokolwiek na temat mocy
świata(wieku) przyszłego – Bożego planu dotyczącego tego wieku. Nie, nie są to
ci słabi, błądzący, częściowo zwyciężani przez świat, ciało i diabła, bo wielu
takich grzeszy wbrew własnej woli, więc nie jest niemożliwe dla nich
powrócić na właściwą drogę. Bóg nadal kocha i lituje się nad takimi i będzie
ich ćwiczył w piecu cierpienia lub w jakikolwiek sposób, który uzna za
najlepszy. Tacy świadomie i dobrowolnie nie znieważyli Duch łaski, więc dla
takich jest jeszcze dobra nadzieja powrotu.
Pokazując
konieczność pewnego utwierdzenia na pierwszych zasadach i niemożliwość powrotu
do nich, kiedy odrzuciło się je zupełnie, Apostoł upewnia Kościół, iż wierzy,
że nie odrzucili łaski Bożej, bo mówi: „Pewniśmy o was coś lepszego, chociaż
tak mówimy”.
Słowa
te miały ustrzec ich przed niebezpiecznym sednem i pokazać bezużyteczność
ciągłych dysput z odrzucającymi pierwsze zasady. Zbyteczną rzeczą jest marnować
cenny czas i wysiłki na bezowocnych próbach nawrócenia takich. Dlatego też
mając te rzeczy raz ustalone, rozstrzygnięte, zrozumiane jasno, założone, tacy
powinni zdążać do doskonałości. Nie chodzi o to, że powinniśmy zaniedbywać
zapewnienia pierwszych zasad czy mleka dla niemowląt, czy też pomocy słabemu
albo potykającemu się bratu poprzez ponowne zmuszenie go mocą prawdy, w której
może się pośliznął, bo to powinno zawsze być naszym stałym celem i usiłowaniem,
ale jest to coś całkiem odmiennego od straty cennego czasu i wysiłku na
bezowocnych próbach naprowadzenia na właściwą drogę dobrowolnie odrzucających
Prawdę wymienionych przez Apostoła Pawła, bo tych „niemożliwe” jest
zreformować.
Wszyscy
powinni się upewnić, że pierwsze zasady są właściwe (poprawne), mocno ustalone
przez Słowo Boże, lecz jeżeli w ogóle nie postąpimy dalej, to nigdy nie
osiągniemy doskonałości. Jeśli człowiek po założeniu fundamentu pod budynek
poświęcił się ciągłemu odkopywaniu, przewracaniu i próbowaniu umocowania
kamieni w inny sposób, ile czasu zajęłoby mu ukończenie budynku? Musi nadejść
moment, zanim zaczniemy budować, kiedy poczujemy pewność, że fundament jest
dobry i odpowiednio założony, wtedy w pełni zaufania do tej podstawy możemy
postąpić w naszym wznoszeniu się ku doskonałości.
W
kilku następnych wersetach, Apostoł Paweł pokazuje, że nadzieja wysokiego
powołania zależy od naszych prac – budowanych oczywiście na ukończonym
dziele Chrystusa, pewnym fundamencie. A Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby
zapomniał naszej pracy i „pracowitej miłości”. Czy to możliwe,
pytamy czasami, że Bóg oceni nasze skromne, niedoskonałe prace? Czym one w
istocie są? Wydają się tak małe, że czujemy się zawstydzeni w ogóle je
wspominając, a jednak to jest nasze małe wszystko; oddane z
pieczołowitością w związku z naszym przymierzem, i chociaż niedoskonałe,
przyjęte jest przez Tego, którego przypisana sprawiedliwość uzupełnia
wszystkie nasze braki.
Nasz
mały wpływ oddany jest cały na stronę prawdy, zarówno przez słowo jak i
przykład, nasze skromna reputacja z zadowoleniem uczestniczy w naszych
wysiłkach, by poprzeć Prawdę i być jej posłusznymi, naszych kilka talentów do
ogłaszania Prawdy, używamy ku jak najlepszej korzyści, zgodnie z naszym
najlepszym sądem. Być może niektórzy nas nie mają żadnej sposobności, by samemu
mówić błogosławioną wieść wprost, lecz tacy mogą przeczytać ją innym, lub dać
im do przeczytania, wszyscy zaś mogą pokazać jej kształtujący i przetwarzający
charakter skutek w codziennym postępowaniu i rozmowach; możemy mieć bardzo mało
pieniędzy, prawdopodobnie nie więcej niż ilość pokrywającą jedynie niezbędne
życiowe potrzeby nas samych i tych, którzy są od nas zależni, ale odłożyć
choćby odrobinę na rozszerzenie Prawdy i jeśli nasze wszystko jest
poświęcone Panu i używane ku Jego chwale, jest to przyjęte i dobrze ocenione w „onym
umiłowanym”.
Apostoł
Paweł szczególnie wymienia tutaj pracowitą miłość w usługiwaniu świętym.
Wielu chrześcijan widocznie zaniedbuje oceny swego przywileju na tym polu i
główny wysiłek kieruje ku światu zapominając o zaleceniu: „Dobrze czyńcie
wszystkim ludziom, lecz szczególnie domownikom wiary”. Przychodzi czas,
nawet nie jest już daleki gdy sposobność czynienia dobra światu będzie obfita,
jednakże możliwość czynienia dobrze świętym, ciału, Oblubienicy Chrystusowej,
nie potrwa już długo. Wkrótce Kościół zostanie uwielbiony i nie będzie więcej
potrzebował waszej usługi.
Pamiętajcie
na słowa Mistrza: Biedna niewiasta stłukła słoik bardzo kosztownej maści i
wylała to na Jego głowę, gdy siedział przy stole, a kiedy uczniowie zobaczyli
to rzekli „I na cóż ta utrata? Albowiem mogła być ta maść drogo sprzedana, i
mogło się to dać ubogim”. Lecz Jezus odpowiedział: „Ubogich zawsze macie wśród
siebie, ale mnie nie zawsze mieć będziecie” (Mat. 26:7-13).
Tak
więc ciało Chrystusowe nie zawsze będzie tutaj, aby mu usługiwać. Cokolwiek
możemy zrobić teraz dla naszych współczłonków w ciele Chrystusowym, Głowa oceni
jak gdyby było to uczynione dla niej. Nasz Ojciec Niebieski nie zapomni naszej
pracowitej miłości w usługiwaniu świętym. Zbyteczną rzeczą jest sugerować, ze
jeśli Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby zapomnieć pracowitej miłości dla
świętych, również nie jest niesprawiedliwy, aby wynagrodzić nas za nią, gdy nie
czyniliśmy tej pracy dla nich – jeżeli im nie usługiwaliśmy. Apostoł Paweł
nalega nas, byśmy trwali w gorliwości w tej pracowitej miłości i podsuwa na
myśl, że to kontynuowanie owej pilności przyniesie zupełną pewność nadziei.
O jak
wielkie jest dziedzictwo, które zabezpiecza nasza mała, nieznaczna, pracowita
miłość, gdy uzupełniona jest dostateczną dla wszystkich zasługą naszego Pana!
Oceńmy nasz przywilej służenia świętym w jakikolwiek sposób jest to możliwe czy
to w rzeczach doczesnych czy też duchowych. W języku naszego umiłowanego brata
Pawła brzmi to tak: „Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość
dla zachowania pełni nadziei aż do końca”. Skoro nasze przymierze ma być
ofiarowaniem i wydaniem samych siebie zupełnie, zachowanie pełni nadziei otrzymania nagrody może przyjść jedynie poprzez pilność w samoofierze –
usługiwaniu.
Zrozumiejmy,
że mamy właściwą wiarę, ukorzenioną, ugruntowaną na nieomylnym Słowie Bożym i
będąc tak upewnieni, zostawmy pewnie założone pierwsze zasady nauki
Chrystusowej i postąpmy ku doskonałości – realizujmy nasze zbawienie
jako nowe stworzenia – oddając usprawiedliwione człowieczeństwo w zamian za obiecaną boską naturę.
W.T. R-566a-1883r