Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-250 a,   z 1881 roku.
Zmień język na

Pokarm dla myślących chrześcijan -część I

DLACZEGO ZŁO ZOSTAŁO DOZWOLONE ORAZ POKREWNE TEMATY

„A iżbym objaśnił wszystkim, jaka by była społeczność onej tajemnicy zakrytej od wieków w Bogu, który wszystko stworzył przez Jezusa Chrystusa”, „którą hojnie pokazał przeciwko nam we wszelkiej mądrości i roztropności, oznajmiwszy nam tajemnicę woli swojej według upodobania swego, które był postanowił w samym sobie”, „aby w rozrządzeniu zupełności czasów w jedno zgromadził wszystkie rzeczy w Chrystusie” Efez. 3:9, 1:8-10.

Wydanie oryginalne:

„FOOD FOR THINKING CHRISTIANS”
WRZESIEŃ
(NUMER SPECJALNY)
ZION'S WATCH TOWER
PITTSBURGH, 1881
[Chicago Repritns, str. 250-285]

WSTĘP

Zamysłem tej broszury jest po pierwsze dostarczenie łaknącym i pragnącym chrześcijanom, którzy są w pełni ożywieni i poświęceni, jeszcze pełniejszej znajomości „naszego Ojca” i Jego planów, tego, co uważamy za „pokarm na czas słuszny”, prowadząc ich do spełnienia wszystkich ślubów ofiarowania; po drugie – obudzenie tych, którzy zasnęli na Syjonie, uświadomienie tym, którzy przestali odczuwać głód Prawdy, a są zanadto zaprzątnięci ziemskimi sprawami, by to zauważyć, że łakną „dobrego Słowa Bożego”, chociaż mówią: Jesteśmy „bogaci i wzbogaciliśmy się, i niczego nam nie potrzeba”.

Ach, lubię opowiadać
chwalebny Boski plan
i Pismo Święte badać,
jak nam nakazał Pan.
Królestwo Boże głoszę,
bo wiernie służyć chcę,
i ciągle Boga proszę,
by czas przybliżył się.

Do nas należy – pod niebiańskim przewodnictwem – udzielanie takim ludziom pokarmu, ziaren poglądów, a do Boga – podlewanie i dawanie wzrostu – jednym trzydziestokrotnego, innym – sześćdziesięciokrotnego, a jeszcze innym stukrotnego, dla Jego chwały. Jemu pozostawiamy rezultaty.

ZION'S WATCH TOWER

CZĘŚĆ I

DLACZEGO ZŁO ZOSTAŁO DOZWOLONE?

DIALOG

B. – Dobry wieczór, bracie A. Jeśli masz chwilę, to chciałbym porozmawiać z tobą na tematy biblijne.

A. – Mam czas, mój bracie, a taka rozmowa będzie z pewnością interesująca i korzystna dla nas obu. Czy dokopałeś się do nowej żyły jakiegoś cennego metalu w kopalni Prawdy?

B. – No cóż, nie. Nie powiedziałbym. Faktem jest, że mam pewien kłopot ze stwierdzeniem, czy Biblia jest kopalnią Prawdy, czy nie. Jest w niej wspomnianych wiele pięknych prawd, które w moim mniemaniu tłumaczą się same przez siebie, i gdybym tylko mógł zachować przejrzystość umysłu co do niektórych zagadnień, to chętnie uznałbym je w całości. Chyba musi być jakiś sposób wyjaśnienia moich trudności – gdybym tylko mógł go znaleźć – bo z pewnością księga ta nosi znamiona mądrości wyższej niż ludzka, a moja trudność może brać się z nieudolności pojmowania jej w sposób bardziej pełny.

A. – Sprawia mi, mój bracie, wielką przyjemność spotkanie kogoś, kto szczerze docieka prawdy. Pragniesz zatem znaleźć łączące ogniwa w wielkim łańcuchu wiążącym sprawy ludzi z tronem Boga. My wierzymy, że całe Pismo Święte zostało dane z natchnienia Bożego i że duch będzie nas prowadził do jego zrozumienia. Jeśli Mu się upodoba, by użyć mnie jako swego narzędzia mówczego, to będzie to dla mnie wielkim zaszczytem, a jeśli mogę być pomocny, uczynię to z przyjemnością.

B. – Czy mógłbyś mi więc wyjaśnić, dlaczego zło zostało dozwolone? Skoro Bóg jest nieskończony w swej mocy, mądrości i dobroci, to dlaczego zezwolił na to, że Jego stworzenie, z którego był zadowolony, jest tak niszczone przez grzech? Dlaczego po stworzeniu naszych pierwszych rodziców jako doskonałych i prawych pozwolił Szatanowi kusić i dlaczego zezwolił, aby zakazane drzewo znalazło się pośród dobrych? Czy nie mógł wykluczyć wszelkich możliwości upadku człowieka?

A. – Już widzę, na czym polega twoja trudność i myślę, że potrafię ci ją dobrze wyjaśnić. Dla radości, jaką sprawia Bogu obdarzanie dobrocią i wykorzystywanie cech Jego wspaniałej istoty, upodobało Mu się stworzyć różne zastępy inteligentnych stworzeń. Niektóre wyposażył bardziej niż inne, ale każdą z nich uczynił doskonale przystosowaną do jej własnego poziomu bytu. Znane nam są liczne formy życia w naszym świecie, ale ponad nimi wszystkimi stoi człowiek, arcydzieło Boskiego rzemiosła, obdarzone rozumem i inteligencją wyższą niż u wszystkich innych stworzeń i obdarowane władzą nad wszystkim. Człowiek został uczyniony jako prawy i doskonały; Bóg nazwał go „bardzo dobrym” i człowiek był doskonały – fizycznie, psychicznie i moralnie, jednak nie został zaznajomiony ze złem i nie posiadał doświadczenia. Gdyby zło się nigdy nie pojawiło, człowiek nie umiałby oprzeć się mu i w konsekwencji jego prawe postępowanie nie przedstawiałoby żadnej cnoty lub zasługi. Sądzę, że nie muszę dodawać, iż to nie owoc drzewa, lecz akt nieposłuszeństwa spowodował upadek człowieka.

B. – Ale czy Bóg nie mógł stworzyć człowieka nieodmiennie doskonałego?

A. – Nie; uczyniwszy tak, stworzyłby innego boga. Niezmienność jest przymiotem przynależnym jedynie istocie nieomylnej i nieskończonej – Bogu. Ten, kto nie może się mylić, musi być oczywiście wszechwiedzący, wszechmocny i w konsekwencji wieczny.

B. – Nigdy o tym nie myślałem w ten sposób.

A. – Jeśli w ogóle miała zostać stworzona istota inteligentna, to musiała być uczyniona zdolną do zmian; skoro została stworzona jako czysta, to każda zmiana musiała być zmianą z czystości do grzechu. Nawet nie znałaby ona znaczenia dobra, gdyby nie zło, które mogła przeciwstawić dobru. Nie mogłaby być ona uznana za posłuszną Bogu, gdyby nie pokusa okazania nieposłuszeństwa, jakiej została poddana i jaką zło umożliwiło.

B. – Ale czy Bóg, o którym mówimy, że „wszystko u Niego jest możliwe”, zainterweniował na czas, by przeszkodzić Szatanowi w całkowitym przeprowadzeniu jego zamysłów?

A. – Powiadasz, że „u Boga wszystko jest możliwe”. Mam nadzieję, że pamiętasz, czym jest to wszystko, co jest możliwe u Boga. „Niemożliwe jest, by skłamał Bóg” – Hebr. 6:18. „Zaprzeć samego siebie nie może” – 2 Tym. 2:13. Nie może źle czynić. Nie może wybrać innego planu niż najlepszy dla doprowadzenia swych stworzeń do życia; powinniśmy zachować w umyśle to, że fakt, iż Bóg nie przeszkodził poznaniu i rozwojowi grzechu, jest jedną z najpoważniejszych przyczyn wiary w to, że zło jest konieczne i zamierzone po to, by ostatecznie wypracować dobro.

C. – Bracie A, czy mógłbym ci w tym miejscu przerwać i zapytać, dlaczego – skoro było słuszne i mądre, aby Adam miał swoją próbę w jak najbardziej sprzyjających okolicznościach, jako człowiek doskonały – całe jego potomstwo nie może przechodzić podobnie sprzyjającej próby? Wszyscy wiemy, że rodzimy się tak z psychicznymi, jak i z fizycznymi niedostatkami i ułomnościami. Dlaczego Bóg nie dał nam wszystkim tak dobrej szansy jak Adamowi?

A. – Gdybyśmy to ty albo ja byli na miejscu Adama, postąpilibyśmy tak jak on. Pamiętaj, że znał on Boga nie tak długo. Uświadomił sobie, że żyje – może Bóg powiedział mu, że jest jego Stworzycielem i ma prawo domagać się od niego posłuszeństwa oraz wyznaczać i wymierzać karę za nieposłuszeństwo. Ale co Adam wiedział o tej sprawie? U jego boku znajdowało się inne stworzenie, które wystąpiło przeciwko Bogu, mówiąc Adamowi, że nie umrze od zjedzenia owocu, że Bóg jest zazdrosny, ponieważ zjedzenie tego owocu uczyni człowieka także Bogiem. Następnie kusiciel zademonstrował swoje nauczanie sam spożywając owoc, a człowiek wiedział, że był on najmądrzejszy ze stworzeń. Czy można się dziwić, że i oni zjedli? Nie, jako istota rozumna Adam nie mógł w zasadzie postąpić inaczej.

C. – Ale powinien on był pamiętać o karze – jak straszną cenę musiał zapłacić za swe nieposłuszeństwo! – niedoli i mającej nadejść śmierci. Gdybym to ja znalazł się w takiej sytuacji, sądzę, że uczyniłbym większy wysiłek, aby oprzeć się kusicielowi.

A. – Bracie C, poczekaj. Zapominasz, że dotychczas Adam nie był zupełnie zaznajomiony z nieszczęściem i śmiercią. Mógł nie wiedzieć, co znaczy niedola; nigdy nie znajdował się w nędznym stanie. Nie wiedział, co znaczy umieranie; gdybyśmy to ty albo ja tam byli, to kierując się bezstronnym sądem, postąpilibyśmy dokładnie tak jak Adam. Przyczyna, dla której sądzisz, że ty mógłbyś się lepiej przeciwstawić, jest taka, że ty już masz doświadczenie zła i nauczyłeś się, w pewnej mierze, tego, czego Adam naówczas jeszcze nie umiał w najmniejszym stopniu – to znaczy odróżniać dobro od zła.

C. – Rozumiem, i to dlatego, że my postąpilibyśmy tak samo jak Adam, Bóg słusznie uważa nas za grzeszników, gdyż „przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wiele się ich stało grzesznymi” i „przez jednego upadek na wszystkich ludzi przyszła wina ku potępieniu” (Rzym. 5:18-19), a „zapłatą za grzech jest śmierć” i przez albo „w Adamie wszyscy umierają”.

B. – Czy mam rozumieć, że chcesz powiedzieć, iż Bóg czyni zło, aby mogło przyjść dobro?

A. – W żadnym razie. Bóg nie czyni zła, a zezwolił na nie jedynie dlatego, że było konieczne, aby Jego stworzenia nauczyły się rozpoznawać zło i dobro, a będąc zaznajomione z grzechem i jego skutkami – chorobami, nędzą i śmiercią – mogły poznać „nadmierną grzeszność grzechu” i spróbowawszy, że gorzka jest „zapłata za grzech”, mogły być przygotowane do wybrania życia oraz rozumieć mądrość i miłość Boga w żądaniu od nich posłuszeństwa względem Jego sprawiedliwych praw.

B. – Ale czyż to nie Bóg zaszczepił w swoim stworzeniu tę usilną żądzę wiedzy, która doprowadziła je do aktu nieposłuszeństwa, bo chciało ją zaspokoić? Czy nie wygląda też na to, że Bóg chciał, aby człowiek zaznajomił się ze złem, a jeśli tak, to dlaczego obłożył karą grzeszny czyn, skoro wiedział, że znajomość zła nie może zostać nabyta w żaden inny sposób?

A. – Widzimy bez trudu, że znajomość zła nie mogła zostać nabyta inaczej niż przez zapoznanie się z nim; trzeba też pamiętać, że Adam nie mógłby być nieposłuszny, gdyby Bóg nie dał przykazania, a każde przykazanie musi zostać obłożone karą, by było respektowane. Przeto twierdzę, że Bóg nie tylko przewidział popadnięcie człowieka w grzech, ale zamierzył to – było to częścią Jego planu. Bóg zezwolił, nie – zaplanował upadek człowieka. A dlaczego? Ponieważ posiadając lekarstwo zapewniające uwolnienie od jego konsekwencji Bóg wiedział, że rezultatem będzie doprowadzenie człowieka do znajomości poprzez doświadczenie, które umożliwi mu przekonanie się o goryczy i ciemnych stronach grzechu – „nadmiernej grzeszności grzechu” i niezrównanego blasku cnoty będącej jego przeciwieństwem, co nauczy człowieka większej miłości i uznania dla swego Stwórcy, który jest źródłem wszelkiej dobroci, oraz unikania na zawsze tego, co spowodowało tak wielką niedolę i nędzę. Tak więc ostatecznym wynikiem będzie większa miłość dla Boga i większa nienawiść względem wszystkiego, co jest Mu przeciwne. Najlepszą bronią przeciwko pokusom jest wiedza.

C. – Twoje rozumowanie jest jasne, przekonywujące i zdawałoby się być dla mnie możliwe do przyjęcia, gdyby nie to, że owo doświadczenie i poznanie przyszły za późno, aby przynieść korzyść dla rodzaju ludzkiego. Adam upadł, chcąc zdobyć wiedzę i doświadczenie w celu zachowania prawości charakteru – jego potomstwu, chociaż ma ono wiedzę i doświadczenie, nie udaje się osiągnąć prawości z powodu niemożności spowodowanej przez grzech.

B. – Nie mógłbym zaprzeczyć twojemu rozumowaniu, że zło było dozwolone jako niezbędne dla rozwoju człowieka i zaplanowane dla jego ostatecznego dobra, gdyby nie było tak, jak sugeruje brat C., że ludzkość nigdy nie będzie mieć okazji wykorzystania tak zdobytego doświadczenia i wiedzy. Ale, bracie A., co miałeś na myśli kilka minut temu, gdy powiedziałeś, że Bóg przewidział środek zaradczy dla uleczenia człowieka ze skutków upadku jeszcze przed upadkiem?

A. – Bóg przewidział, że otrzymawszy wolność wyboru, człowiek – z powodu braku wiedzy – będzie akceptował zło, gdy przybierze ono postać „anioła światłości”, i że zaznajamiając się z nim, będzie je nadal wybierał, ponieważ ta znajomość tak nadwątli jego wrodzoną moralność, że zło będzie zyskiwać w nim coraz więcej przyzwolenia i będzie bardziej pożądane niż dobro. Zostało to dozwolone, aby człowiek obrał swój własny kierunek, ale on sprowadził na siebie nieszczęście i śmierć, z których sam nigdy nie mógłby się wyratować. Wtedy dał się słyszeć głos bezgranicznej miłości: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. To Jezus Chrystus, a śmierć Chrystusa za grzech człowieka była częścią Boskiego planu tak samo jak upadek człowieka. On jest tym „Barankiem zabitym od założenia świata”. Jego śmierć za nasze grzechy była zamierzona przez Boga, zanim człowiek upadł, a nawet zanim człowiek został stworzony.

B. – Zaczynam widzieć harmonię i piękno związane z pojawieniem się zła, jakich się nie spodziewałem. Czy nie będzie słuszne stwierdzenie, że Bóg nie mógłby zamanifestować przymiotów swojej natury – miłosierdzia i litości -w sposób bardziej dla nas pociągający, a Jego wielka miłość nie mogłaby stać się dla nas tak widoczna, gdyby nie sposobność ich zastosowania w związku z niezbędnymi potrzebami ludzi?

A. – Cieszę się, że zasugerowałeś tę myśl. To prawda, bo choć „Bóg jest łaskawy i pełen wielkiego miłosierdzia”, to ani jedno, ani drugie nie byłoby tak widoczne, gdyby nie było grzesznika, który ich potrzebuje; a chociaż „Bóg jest miłością” i zawsze był taki sam, to pomimo tego prawdą jest, iż „w tym objawiła się miłość Boga ku nam i po tym poznaliśmy miłość, że On (Chrystus) oddał za nas życie swoje”. A czyż nie widzicie, że w ułożeniu całego planu jest bardzo pięknie pokazana Boska mądrość? Pozwólcie mi opowiadać dalej, abyśmy w miarę, jak będziemy kontynuować, mogli zauważyć, że przez pojawienie się zła została wywiedziona na jaw Boska sprawiedliwość. Bóg mógł powiedzieć swoim stworzeniom o tych cechach, ale nigdy nie mógłby ich okazać, gdyby grzech nie stworzył okazji dla ich zaprezentowania.

B. – Zaczynam być coraz bardziej ciekawy, jaki będzie rezultat. Zasugerowałeś, że Chrystus jest lekarstwem potrzebnym dla uleczenia człowieka ze skutków upadku i że zostało to zaplanowane i zamierzone przez Boga przed stworzeniem ludzkiej rasy, ale nie przedstawiłeś, jak to uleczenie ma przebiegać.

A. – Cieszy mnie, że nie zagubiłeś istoty przedmiotu naszej rozmowy. Odpowiedź na to pytanie wymaga rozważenia dwóch zagadnień: po pierwsze, dlaczego została zapowiedziana i wymierzona kara i po drugie, co było lekarstwem i jak zostało ono zastosowane? Czy mogę cię prosić o zacytowanie tego, co Pismo Święte mówi na temat zapowiedzianej przez Boga kary za grzech Adama.

B. – Sądzę, że jest napisane, iż „dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz”. Ale Adam nie umarł przez dziewięćset trzydzieści lat.

A. – Zacytowałeś poprawnie. Uwaga na marginesie pomoże ci rozwiązać trudność z trwaniem jego życia przez dziewięćset trzydzieści lat. Jest to bardziej dosłowny przekład tekstu hebrajskiego: „Dnia, którego jeść będziesz z niego, umierając umrzesz” – czyli od momentu, gdy człowiek okaże nieposłuszeństwo Bogu, będzie nad nim panować śmierć – będzie go oskarżać i sądzić, i zacznie swoje dzieło. Było tylko kwestią czasu, jak szybko go doścignie. Elementy choroby nawiedzały całą przyrodę, z jaką człowiek miał styczność, odkąd został odłączony od Edenu i jego drzew życia.

Wszyscy znajdujemy się w stanie umierania, częściowej śmierci – umysłowo, moralnie i fizycznie. Od momentu narodzin, i przed nimi, znajdujemy się w szponach śmierci i nie odchodzi ona nigdy, aż nas pokona. Z pomocą medycyny człowiek próbuje się jej przeciwstawiać, ale walka ta, choćby najlepsza, jest bardzo krótkotrwała. Adam, ponieważ był fizycznie doskonały, mógł stawić większy opór. Śmierć nie pokonała go w zupełności przez dziewięćset trzydzieści lat, podczas gdy obecnie rasa ludzka wskutek nagromadzenia się chorób, które poprzez minione pokolenia ją dosięgały, traci na siłach i średnia wieku wynosi około trzydzieści dwa lata [w USA w 1881 roku].

C. – Znajdujemy się zatem, że tak powiem – w cieniu śmierci od kołyski do grobu, w cieniu narastającym z każdą chwilą, aż stanie się on całkowitą ciemnością.

A. – Tak, dobrze to ująłeś. Podobnie wyraża to Dawid w Psalmie 23: „Choćbym też chodził w dolinie cienia śmierci”. Im dalej schodzimy w głąb tej doliny, staje się ona coraz ciemniejsza, aż gaśnie ostatnia iskra życia.

B. – Rozumiem, że wierzysz, iż te choroby różnego rodzaju są tylko ustami śmierci, przez które jesteśmy pożerani, odkąd znaleźliśmy się w ich zasięgu poprzez grzech Adama?

A. – Tak, każde cierpienie i ból, jakie odczuwamy, jest dowodem nie tego, że śmierć nas pochwyci, ale że już teraz ma nas w swoim uścisku. Adam i cały jego rodzaj znajdują się w stanie śmierci od momentu nieposłuszeństwa.

C. – Często mówimy o śmierci jako o „aniele posłanym przez Boga”, „bramie do wiecznej radości” itd., a jednak muszę się przyznać, że ja nigdy nie mógłbym traktować jej inaczej niż jako wroga i takowym zdaje się ona naprawdę być.

A. – Nigdzie w Piśmie Świętym nie jest ona przedstawiana jako nasz przyjaciel, lecz zawsze jako wróg człowieka i w konsekwencji – wróg Boga, który kocha człowieka. Mamy powiedziane, że „dla tej przyczyny Chrystus został objawiony, aby zniszczył śmierć i tego, co ma władzę nad śmiercią, tj. diabła”.

B. – Skoro śmierć jest karą za grzech, to czy ludzkość nie spłaca tej kary w zupełności, umierając? Czy nie mogłaby zostać uwolniona od śmierci zaraz po tym, jak umiera, zaspokajając całkowicie wymaganie sprawiedliwości?

A. – „Zapłatą za grzech jest śmierć” – nie umieranie, lecz „śmierć” – na zawsze. Tak jak słusznie mówi się, że człowiek skazany na dożywocie otrzymuje pełną karę idąc do więzienia, tak też człowiek otrzymuje swą karę poprzez znalezienie się w stanie umierania. Przez nieposłuszeństwo człowiek dostał się w ręce Sprawiedliwości i chociaż Bóg jest miłosierny i kochający, to nie może być konfliktu pomiędzy Jego przymiotami. Miłosierdzie i miłość muszą działać w harmonii ze sprawiedliwością. „Bóg jest sprawiedliwy” i „nie usprawiedliwiający winnego”. Człowiek był winny i musi zostać potraktowany zgodnie ze sprawiedliwością. Sprawiedliwość woła: Straciłeś życie, „umierając umrzesz”. Człowiek zostaje wtrącony do wielkiego więzienia śmierci, a Sprawiedliwość, zamykając go tam, mówi: „Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz”.

B. – Czy wyrażam tę samą myśl twierdząc, że przez nieposłuszeństwo człowiek utracił swoje prawo do życia i w konsekwencji Bóg zgodnie ze sprawiedliwością, przestrzegając swojego własnego prawa i egzekwując je, nie mógł pozwolić człowiekowi żyć ponownie, dopóki nie zaspokoi on wymagań sprawiedliwości?

A. – Tak, taki jest mój pogląd. Człowiek jest dłużnikiem i dokąd nie może spłacić długu, nie może wyjść z więzienia śmierci – nie może żyć. On nie może spłacić swego długu, a tym samym nie może się sam wyzwolić. Ale ludzka słabość i bezradność stwarzają okazję dla okazania Boskiego miłosierdzia i miłości w Chrystusie Jezusie, bo „gdy nie było oka, które się lituje, i ramienia, które zbawia”, Bóg obmyślił sposób na to, by być zarówno sprawiedliwym, jak i miłosiernym, i tak „gdyśmy jeszcze byli w grzechu, Chrystus umarł za niepobożnych”.

C. – W jaki sposób za nich? Jego śmierć nie chroni ludzi przed umieraniem.

A. – Nie zapobiega ich umieraniu, ale zapewnia, że nie pozostaną na zawsze w więzieniu śmierci. On przyszedł „zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę”. Czyni to nie wbrew Boskiej sprawiedliwości, ale uznając ją i płacąc to, co było należne. On ma prawo do uwolnienia tych więźniów. Swoją własną śmiercią – sprawiedliwego za niesprawiedliwych – odkupił nas, tak jak jest napisane: „Ale Bóg wykupi duszę moją z mocy grobu”, „od śmierci wykupię ich”, „wykupieni jesteście (...) drogą krwią (życiem) Chrystusa”.

C. – Rozumiem, iż chcesz powiedzieć, że gdy Jezus przyszedł na świat poprzez specjalny akt twórczy Boga, był On wolny od przekleństwa, które ciążyło na szali ludzkiej rasy, stąd też nie podlegał On śmierci. Jako drugi Adam został wypróbowany, ale wyszedł jako zwycięzca. „Był posłuszny aż do śmierci”, ale nie został pozbawiony prawa do życia ani przez grzech Adamowy, ani przez własny, i śmierć nie mogła Mu go odebrać. Dlatego posiadał nieutracone życie, by złożyć je w ofierze Sprawiedliwości jako okup za utracone życie rodzaju ludzkiego.

A. – Tak, jak On sam powiedział: „Ciało moje, które ja dam za żywot świata” – Jan 6:51. Musiał On posiadać prawo do trwałości życia, inaczej nie mógłby go oddać. On ani nie zwyciężył, ani nie odrzucił Sprawiedliwości, ale uznając sprawiedliwość Bożego prawa co do zastawu za życie grzeszników, wykupił je swoim własnym i przez to zyskał prawo, by „zniszczyć śmierć” – nieprzyjaciela, który obecnie jest używany jako sługa Sprawiedliwości.

B. – Sprawiedliwość bowiem przyjęła życie Chrystusa jako zastępstwo za życie grzeszników. Ale niesprawiedliwe wydaje się zadanie niewinnego cierpienia za winnych.

A. – Niesprawiedliwe byłoby przygotowanie lub wymuszenie takiego cierpienia, ale „Chrystus dał samego siebie za nas”, „który dla wystawionej sobie radości podjął krzyż”.

C. – Ale w jaki sposób życie jednego wykupuje życie wielu?
A. – Na zasadzie

ZASTĘPSTWA.

Tak jak Adam zastępował całą rasę podczas próby i jak przez jego upadek „śmierć przyszła na wszystkich ludzi” i wszyscy zostali uznani za grzeszników jeszcze przed narodzeniem, tak posłuszeństwo Chrystusa aż do śmierci zapewniło wszystkim ludziom usprawiedliwienie i powrót do życia. Paweł wyraża to następująco w Rzym. 5:19,18 „Bo jako przez nieposłuszeństwo JEDNEGO człowieka wiele się ich stało grzesznymi, tak przez posłuszeństwo JEDNEGO człowieka wiele się ich stało [zostało uznanych] sprawiedliwymi” i „jako przez jednego upadek na wszystkich ludzi przyszła wina ku potępieniu [na śmierć], tak też przez jednego usprawiedliwienie na wszystkich ludzi przyszedł dar ku usprawiedliwieniu [do ponownego życia] żywota”.

B. – Czy mamy zatem rozumieć, że Sprawiedliwość umożliwia powstanie z martwych, czy też je zapewnia?

A. – Chrystus „zakosztował śmierci za każdego człowieka” – było to z pewnością wymaganiem Sprawiedliwości, aby uwolnić więźniów przetrzymywanych za grzech. Ofiara Chrystusa została przyjęta jako „ubłaganie za grzechy nasze, a nie tylko za nasze [wierzących], ale też za grzechy WSZYSTKIEGO ŚWIATA”; wszyscy muszą być wolni, ponieważ Bóg jest (...) sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy” – 1 Jana 2:2, 1:9.

B. – Czy to oznacza uniwersalne, wieczne zbawienie?

A. – Nie, to oznacza wybawienie albo zbawienie wszystkich ludzi od śmierci Adamowej, ale ponieważ wielu z nich będzie podlegało „wtórej śmierci” ze względu na swoje własne grzechy, to nie może to być wieczne zbawienie. Wtóry Adam ostatecznie przywróci rodzajowi ludzkiemu wszystko to, co utracił on poprzez grzech pierwszego Adama.

C. – Czy życie wieczne było jedną z rzeczy, jakie Adam posiadał, zanim zgrzeszył, i jaką stracił przez śmierć, i czy zostanie ono przywrócone ludzkości dzięki okupowi Chrystusa?

A. – Tak; groźba śmierci w razie nieposłuszeństwa oznacza, że jego życie trwałoby nieprzerwanie, gdyby był posłuszny. Będąc stworzony jako doskonały, Adam posiadał doskonałe ciało i doskonałe przygotowanie do tego, by podtrzymywać trwałość doskonałego życia – drzewa żywota w ogrodzie. Taki rodzaj życia mógł był trwać wiecznie, gdyby Adam był zawsze posłuszny, gdyż wiecznie trwające życie uzależnione było tylko od posłuszeństwa. Zostało ono utracone i ma być przywrócone całej ludzkości, to znaczy doskonałość bytu, czyli życia, oraz doskonałe zabezpieczenie jego wiecznej ciągłości w harmonii z Bogiem.

C. – A zatem to zbawienie nie może być tym, o którym wypowiada się Paweł mówiąc: „Dar od Boga jest żywot wieczny”.

A. – Naturalne (ludzkie) życie – wieczne – było oryginalnie darem od Boga, ale jego przywrócenie nie jest, mówiąc wprost – nowym darem; jest to raczej stary dar, tylko przywrócony. Życie raz posiadane zostało utracone i będzie przywrócone, ponieważ zostało wykupionezapłacono za nie – przez śmierć Chrystusa. Rodzaj ludzki przywrócony ponownie tam, gdzie znajdował się przed upadkiem, będzie czerpał korzyści z obecnego doświadczenia charakteru i skutków grzechu, który zepchnął nasz gatunek w stan ruiny. Później, zyskawszy podczas obecnego czasu znajomość grzechu i jego opłakanych skutków, ludzie będą mogli panować nad pokusami i grzechem, i dzięki temu nie będą podlegać śmierci. Będą się cieszyć życiem wiecznym w taki samym sensie jak Adam przed upadkiem i tak jak obecnie posiadają je aniołowie, to znaczy będą posiadać prawo do życia i środki do jego kontynuowania (przez odżywianie się itp. Psalm 78:25) tak długo, jak długo będą posłuszni Boskiemu prawu. Nie jest to jednak to samo co nieśmiertelnośćnowy dar od Boga [Zob.: broszura „Wąska droga żywota”] – którą, jak zapewnia Pismo Święte, posiadają jedynie Bóg, nasz Ojciec i nasz Pan, Jezus Chrystus, a która obiecana jest tym z Kościoła Wieku Ewangelii, którzy zwyciężą i staną się Pańską Oblubienicą. Ten nowy dar nie był nigdy wcześniej znany przed obecnym Wiekiem Ewangelii – „która nie była znana synom ludzkim w dawnych pokoleniach, a teraz została przez Ducha objawiona jego świętym apostołom i prorokom” – Efezj. 3:5 (NB); Zobacz również: 1 Kor. 2:10 i 1 Piotra 1:12. „Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć [otrzymał prawo tak uczynić poprzez danie „życia swego na okup za wszystkich”], a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię” – 2 Tym. 1:10 (BT).

Tak, nasz Pan uczynił obie rzeczy możliwymi: przywrócenie życia ludzkości ogólnie i zdobycie najwyższego stopnia życia – nieśmiertelności – przez tych, co zwyciężą i staną się Jego Oblubienicą. To o tej wielkiej nagrodzie wystawionej przed wierzącymi obecnego Wieku Ewangelii mówi apostoł Paweł stwierdzając: „Bóg, który nam lepszy los zgotował” (Ich był dobry i wspaniały, ale część Oblubienicy jest lepsza.) – Hebr. 11:40 (BT).

Charakter i wyłączne zastosowanie tej obietnicy boskiego, nieskazitelnego, opartego na zasadzie nieśmiertelności życia dla „małego stadka”, dla „oblubienicy”, jest pokazane w innych jeszcze wersetach: 1 Tym. 6:16 „Jedyny [Bóg], który ma nieśmiertelność”, życie nieskazitelne, niezależne od innych źródeł, wieczne (słowo wieczny wyraża jedynie trwanie, nic więcej – Bóg jest zarówno wieczny, jak i nieśmiertelny – 1 Tym. 1:17). W Jana 5:26 Jezus podaje swoją własną definicję nieśmiertelności, twierdząc, że to Ojciec Mu ją daje – „Albowiem jako Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, aby miał żywot w samym sobie”. Dlatego stał się On uczestnikiem Boskiej (JHWH) natury, Synem Boga – „jednorodzonym” na najwyższym poziomie. Otrzymanie działu w tym samym darze Boga – „chwale, czci i nieśmiertelności” – jest tym, do czego została powołana Oblubienica. Zgodnie z Jego obietnicą ma się ona stać „uczestnikiem boskiej natury”, a zatem tego samego synostwa na wysokim poziomie – „współdziedzicząc z Jezusem”. Będzie ona posiadać w sobie „źródło wody [życia] wytryskującej ku żywotowi wiecznemu” (Jan 4:14), podczas gdy reszta ludzkości będzie mogła przychodzić do tego źródła, aby pić – Obj. 7:17 i 22:17. Paweł mówi o zwycięskim Kościele: „To, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność” – 1 Kor. 15:53 (NB).

Widzimy zatem, że ten nowy dar zachowany jest dla Oblubienicy – nieśmiertelność, boskość, a to, co otrzyma ludzkość, będzie odnową poprzedniego życia. Gdy świat zostanie przywrócony do doskonałego ludzkiego życia, posiadając znajomość dobra i zła, będzie się od niego oczekiwać takiego doskonałego posłuszeństwa, jakie wymagane było od Adama.

C. – Zdaje się, że uważasz, iż nie istnieją żadne warunki zbawienia, gdy tymczasem Pismo Święte często o nich wzmiankuje.

A. – Zostały dane warunki osiągnięcia wysokiego powołania, aby mieć udział w dziedzictwie i panowaniu z Jezusem oraz w nieśmiertelności, ale bynajmniej nie dla podźwignięcia rodzaju ludzkiego z upadku, z wyjątkiem sprawiedliwości i uznania zastępstwa.

C. – Skoro nastąpiło odkupienie, to dlaczego jedni wciąż pozostają umarłymi, a inni umierają, odkąd Chrystus zapłacił za nich?

A. – Cena nie jest jeszcze w pełni zapłacona. Aby dobrze zrozumieć Boski plan, musimy dostrzec różnicę, jaką Bóg czyni między światem w ogólności a Kościołem albo powołanymi obecnego czasu. Bóg kocha świat i poczynił wielkie i wspaniałe przygotowania – jak widzieliśmy – aby w Jego stosownym czasie ludzie doszli do stanu doskonałości i szczęśliwości, ale w międzyczasie, gdy zdobywają oni doświadczenie złego, Bóg powołuje „małe stadko”, dla którego uczynił „lepsze i wspanialsze obietnice”, uwarunkowane ich życiem w odseparowaniu od reszty świata, będąc „zwyciężającymi świat”, aby mogli się stać „dziećmi Boga”, „uczestnikami boskiej natury”, „oblubienicą” i „współdziedzicami” z Jego jednorodzonym Synem, Jezusem Chrystusem (Pomazańcem).

Z Panem żona staje się częścią Chrystusa – pomazanego „ciała”. Czuje ona rozmiar cierpień Chrystusowych, które pozostały – Kol. 1:24. Z Nim nosi ona krzyż tutaj, a gdy każdy członek tego Ciała zostanie uczyniony „żywą ofiarą”, ukrzyżowawszy cielesną naturę ludzką, wtedy ofiara POJEDNANIA zostanie zakończona i Oblubienica będąc skompletowana – wejdzie z Panem do mającej nastać chwały i będzie dzielić z Nim „radość, jaka była przed Nim wystawiona”, a którą On wystawił przed nią – radość z błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi, uzupełniając w ten sposób POJEDNANIE pomiędzy Bogiem a odkupionym rodzajem ludzkim. „Albowiem jako w [pierwszym] Adamie [i Ewie – byli oni policzeni jako jeden człowiek – 1 Mojż. 5:2] wszyscy umierają, tak i w Chrystusie [Jezusie i Jego Oblubienicy, uczynionych jednością – Efezj. 2:15] wszyscy ożywieni będą” – 1 Kor. 15:22. Jezus, Głowa, dokonał pojednania za swoje Ciało, swoją Oblubienicę, i Jego sprawiedliwość jest jej przypisana. Będąc w ten sposób usprawiedliwioną i uważaną z Bożego punktu widzenia za świętą, Oblubienica może mieć z Nim społeczność w Jego cierpieniach, aby dzielić z Nim również Jego chwałę. [Zobacz broszurę nr 7 „Dzieło pojednania” – Figury Przybytku.]

„Patrzcie, jaką miłość dał nam [wierzącym] Ojciec, abyśmy dziatkami Bożymi nazwani byli (...), a jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami JEZUSA CHRYSTUSA, jeśli tylko razem z nim cierpimy” – 1 Jana 3:1; Rzym. 8:17 (NB).

B. – Jest to zupełnie dla mnie jasne, że błędna idea zastępstwa dostała się między chrześcijan na skutek przypuszczenia przedstawiającego Boga jako karzącego i mściwego tyrana, rozgniewanego z powodu grzechu człowieka, odmawiającego okazania miłosierdzia, dopóki nie została przelana krew i nie dbającego o to, czy była to krew niewinnego, czy winnego, byle by to tylko była krew. Nie wątpię, że wielu chrześcijan zostało doprowadzonych do tego, by patrzeć na zastępstwo jako na doktrynę znieważającą Boga, jakkolwiek jest tak wiele wersetów, które trudno pojmować inaczej niż właśnie tak, np.: „On skosztował śmierci za każdego człowieka”, „Ja dam ciało moje za żywot świata”, „Bez rozlania krwi [życia] nie ma odpuszczenia grzechów”, „Odkupienie przez krew jego”, „Gdyśmy jeszcze byli grzesznikami, Chrystus za nas umarł”, „Zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego” i wiele innych tym podobnych. Nie przez opuszczenie przez Niego chwały, jaką miał, nie przez zachowywanie Prawa, nie przez odrzucenie przez Żydów jako „męża boleści, świadomego niemocy” ani przez Jego zmartwychwstanie lub też dzieła, jakich kiedyś dokonywał, ale „przez jego ŚMIERĆ zostaliśmy pojednani z Bogiem”.

Teraz postrzegam Go jako zastępcę ludzkości udręczonego śmiercią – karą, jaką sprawiedliwość Boża nałożyła na nas. Widzę ów „nader grzeszący grzech” przed obliczem Boga, doskonałość Jego sprawiedliwości i Jego wielką mądrość w takim urządzeniu wszystkiego, by odstępstwo człowieka zostało wykorzystane jako okazja do zamanifestowania „wielkiej miłości, którą nas On umiłował”, gdy „Syna swego jednorodzonego dał” i „włożył nań nieprawość wszystkich nas”, jak również miłości Chrystusa, który dał samego siebie za nas, żeby wybawić nas od wszelkiej niesprawiedliwości (odkupić dla nas wszystko, co straciliśmy przez nieprawość). Czuję, że chciałbym zawołać z Pawłem: „O głębokości bogactwa i mądrości, i znajomości Bożej! Jako są niewybadane sądy jego i niedoścignione drogi jego!”.

C. – Czy uważasz, że Pismo Święte uczy, iż cała ludzkość osiągnie i utrzyma doskonałość życia, jaką Adam utracił, a którą ty nazywasz „życiem wiecznym”?

A. – Mogłoby się wydawać, że taka miłość, gdy zostanie dostrzeżona, powinna zrodzić miłość i posłuszeństwo; mamy wszakże zapewnienie, że istnieje wtóra śmierć, i jakkolwiek tych, którzy zostaną jej poddani, nie da się liczbowo porównać z ilością zbawionych, to jednak będą tacy, co nie osiągną doskonałości nawet do końca tysiąca lat i będąc niezdolnymi do naprawy, zostaną wrzuceni do jeziora ognia (wtórej śmierci).

Przed stworzeniem nas Bóg uczynił zabezpieczenie dla przywrócenia ze stanu pierwszej śmierci (obecna śmierć Adamowa), ale jeśli po doświadczeniu zła i poznaniu dobra ludzie nie docenią dobra, umrą z powodu swoich własnych grzechów (nie Adama). Nie ma odwrotu od wtórej śmierci – Chrystus nie umrze za nich ponownie. Sprawiedliwość i miłość nie mogą nic dla nich więcej zrobić.

C. – Czy nie sądzisz, że niektórzy są skazywani na wtórą śmierć podczas Wieku Ewangelii?

A. – Tak, w 1 Jana 5:16 i Hebr. 6:4-6 mamy informacje, że niektórzy popełniają taki grzech już teraz, ale ze wspomnianych warunków wynika, że bardzo nieliczni. Tylko ci, którzy zostali przyprowadzeni do znajomości Boga i Jego dobrego Słowa oraz otrzymali ducha świętego; słowem – święci są jedynymi, którzy mogą taki grzech popełnić, ci, którzy już otrzymali wszystkie korzyści płynące z okupu za grzech itp. i którzy to wiedzą. Jeśli, będąc omytymi, tak jak świnia wracają do tarzania się w bagnie grzechu, popełniają grzech na śmierć.

Nie mam na myśli zwykłego zbłądzenia, lecz otwarte odstępstwo i odrzucenie okupowego dzieła Jezusa i odkupienia, tak jak to wyjaśnia apostoł.

Jest jeszcze inna myśl, na którą chciałbym zwrócić twoją uwagę: Jezus nie tylko wykupił swoją Oblubienicę od śmierci, ale jako jej Głowa staje się jej przywódcą, przykładem, przodownikiem i wodzem jej zbawienia do duchowego stanu i boskiej natury. Śmierć i zmartwychwstanie naszego Pana są nierozdzielnie złączone: śmierć była potrzebna dla naszego odkupienia, aby wybawić nas od przekleństwa grzechu i usprawiedliwić przez Bogiem, natomiast zmartwychwstanie było potrzebne po to, abyśmy pod Pańskim przewodnictwem, dzięki Jego łasce i mocy udzielanej przez ducha, byli w stanie kroczyć Jego śladami według przykładu wystawionego dla nas przez Niego – „będąc posłusznymi aż do śmierci”.

B. – Rozumiem teraz siłę stwierdzenia Pawła w Rzym. 5:10 „Zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć (...), dostąpimy zbawienia przez życie”. Jego śmierć usprawiedliwia nas do ludzkiego życia, a Jego przykład i wsparcie dają nam możliwość „stania się uczestnikami boskiej natury” i życia nieśmiertelnego.

C. – Jeśli sprawiedliwość nie mogła ludzkości uwolnić od śmierci, to jak Jezusowi mogło być dozwolone żyć, skoro stał się zastępcą człowieka? Czy Jego życie nie musiało być utracone na zawsze?

A. – Ono zostało utracone na zawsze – nigdy nie otrzymał z powrotem tego samego życia. Został On przez Ojca ożywiony do życia na wyższym poziomie, „umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem” na wyższym poziomie, w duchowym ciele. Tak jak będzie z nami, tak i w przypadku naszego Wodza – było „wsiane ciało cielesne, a wzbudzone ciało duchowe”. Gdyby powstał jako istota cielesna, do cielesnego życia, nie moglibyśmy być uwolnieni. To byłoby cofnięciem naszego „okupu” – naszej „ceny”. Tak jak stwierdza Paweł: „przyjął postać sługi [ciało]” „dla ucierpienia śmierci”. Później go już nie potrzebował, zostawił je. „Wydał swe życie na ofiarę za grzechy.” „To ciało moje, które Ja oddam za żywot świata” – Jan 6:51 (NB). Ono zostało oddane na zawsze. „Lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej” – Hebr. 10:12 (NB), otrzymawszy życie na wyższym poziomie.

B. – Zatem tej przemianie należy przypisać Jego dziwne zachowanie po zmartwychwstaniu – ukazywanie się pod różnymi postaciami: Marii jako ogrodnik, „potem (...) w innej postaci dwom z nich” itd.; Jego pojawienie się pośród uczniów, gdy drzwi były zamknięte i zaraz potem zniknięcie sprzed ich oczu. Często myślałem, że było to coś niezwykłego. Ale czy Jego ziemskie ciało nie znikło z grobu?

A. – Tak, „ciało jego nie widziało skażenia”. Odnośnie tego, co się stało z Jego ciałem, nie wiem nic więcej ponad to, co działo się z różnymi formami ciała, w których ukazywał się On po swym zmartwychwstaniu, i różnymi cielesnymi kształtami, w jakich kiedykolwiek ukazywali się aniołowie. „Oni nie widzieli skażenia”, ale trzeba pamiętać, że to nie atomy materii, które tworzą ciało – i które ciągle się zmieniają – to nie atomy zgrzeszyły i to nie one zostały przeklęte czy utracone przez upadek. Było to cielesne życie i kładąc to swoje cielesne życie Chrystus dokonuje okupu.

C. – Teraz inna kwestia: Czy wszystkie nasze grzechy, zarówno rzeczywiste, jak i domniemane, są przebaczone?

A. – Jakkolwiek wszyscy są bezwarunkowo usprawiedliwieni od grzechu Adamowego, to jednak tam, gdzie istnieje znajomość prawa, oczekiwane jest posłuszeństwo, o ile ktoś jest w stanie być posłusznym. Braki w przestrzeganiu prawa to okazja do smagania wieloma bądź niewieloma karami w przyszłym wieku; ponieważ „małe stadko”, ci, którzy teraz wierzą w Chrystusa i w Niego zostali ochrzczeni oraz stają się członkami Jego Ciała – są już teraz usprawiedliwieni ze wszystkiego przez swą wiarę (Dzieje Ap. 13:39) i nie będą smagani w przyszłym świecie. To prawda, że oni już teraz otrzymują „karanie, którego wszyscy są uczestnikami”, ale nie jako karę, lecz jako „laskę i kij”, którymi Chrystus, Pasterz, prowadzi swoje owce.

Tak więc grzechy „Kościoła pierworodnych” przeminęły (nie są przypisywane) i jest on usprawiedliwiony nie tylko od śmierci, ale od „wszystkich rzeczy”.

Jest to pięknie pokazane w Zakonie przez Paschę. Gdziekolwiek owej nocy spożywano baranka i kropiono jego krwią, tam pierworodni byli pomijani – oszczędzani – 2 Mojż. 12. W ciągu tej nocy – Wiek Ewangelii – Chrystus, nasza Pascha (Baranek), jest ofiarowany, a my „obchodzimy święto” – 1 Kor. 5:8. Spożywamy naszego Baranka z „gorzkimi ziołami” utrapień, aby zaostrzyć nasz apetyt. Ci, co tak robią, zostają ominięci. Figura ta pokazuje szczególną wartość śmierci Chrystusa dla Jego Ciała, „Kościoła pierworodnych”. Tak, „Bóg jest zbawicielem wszystkich ludzi, a zwłaszcza wierzących” – 1 Tym. 4:10.

C. – Czy rodzaj ludzki nie otrzyma we wtórym Adamie z powrotem duchowego życia?

A. – Z pewnością nie. Adam nie był istotą duchową, lecz ludzką, i w konsekwencji posiadał ludzkie życie i zdolności, które były „bardzo dobre”. Jedynie wierzący Wieku Ewangelii mają w Słowie Bożym zagwarantowane, że mogą oczekiwać przemiany natury ludzkiej w stan duchowy – duchowych ciał z duchowymi zdolnościami „na podobieństwo anielskich” i „uwielbionego ciała Chrystusa”. Ten duchowy stan będzie nam dany „w zmartwychwstaniu”. Ci, co mają nadzieję otrzymaćnową naturę, znajdują się pod wpływem owych nadziei i obietnic w ciągu obecnego życia i starają się żyć w harmonii z tą nową naturą. O nich jest powiedziane, że są „porodzeni słowem prawdy ku temu, żeby byli (przy narodzeniu, zmartwychwstaniu) niejakimi pierwiastkami stworzenia jego (Boga)” – Jak. 1:18; Obj. 14:4. Z powodu tego spłodzenia mówimy o nich, że już są istotami duchowymi, jakkolwiek tak naprawdę znajdują się w stadium embrionalnym. Ci spośród rodzaju ludzkiego, co nie zostali spłodzeni tymi obietnicami itp., nigdy nie staną się istotami duchowymi, ale jak już się przekonaliśmy – zostaną przywróceni do ludzkiej doskonałości.

C. – Często słyszałem o twoich poglądach na temat restytucji i dostrzegałem w nich pewną siłę oraz piękno, ale nigdy dotąd nie zauważałem, jak zdecydowanie pewne jest przywrócenie człowieka do życia. Teraz widzę, że ta sama sprawiedliwość Boga, która w żadnym przypadku nie mogła oczyścić winnego, nie mogła zezwolić na uwolnienie człowieka od śmierci, dopóki nie zostanie zapłacona cena jego wykupu. Ta właśnie czystość owej sprawiedliwości, jak również miłość Boga widoczna w przygotowaniu okupu upewniają nas, że po poniesieniu kary, czyli zapłaceniu ceny, każdy człowiek musi ostatecznie zostać uwolniony od śmierci. Poza tym, bracie A., na podstawie jednej z twoich uwag zrodziła się we mnie piękna myśl, a mianowicie, że wykupienie świata z grzechu i przywrócenie ze stanu śmierci wymagało oczekiwania sześciu tysięcy lat na przyjście i dzieło CHRYSTUSA (Głowy i Ciała). Przez ponad cztery tysiące lat wyczekiwano na przyjście i ofiarę Głowy, a od blisko dwóch tysięcy lat trwa również oczekiwanie na skompletowanie i ofiarowanie Ciała. Gdy Ciało będzie kompletne, ofiarowane i połączone z Głową, wtedy nastanie chwalebna restytucja upadłej ludzkości. O, jakże wydaje się to wielkie i chwalebne! Jakże pasuje to do nieskończonej mądrości i miłości Boga.

B. – Tak, tak, zdejmuje mi to ciężar z serca, gdy pomyślę, jak Słowo Boże samo się tłumaczy i ukazuje wielkie, pełne miłości plany Boga względem całej ludzkości. A i tak wciąż z ledwością umiemy sobie uzmysłowić zawartą w nim prawdę, choć jest tak potwierdzana przez Jego Słowo i poddawana naszemu osądowi. Przypuszczam, że jest tak dlatego, iż od dzieciństwa byliśmy krępowani fałszywymi poglądami.

A. – A teraz – jak się wydaje – rozwija się to samo z siebie, właśnie w czasie największej potrzeby, w odpowiedzi na argumentacje niedowiarków, aby dać pewność siebie i siłę dzieciom Bożym, które zostały zmuszone do wyjścia i odłączenia się od światowo usposobionych kościołów obecnej doby. Uważam to za mocny dowód tego, że Wiek Ewangelii się kończy i że dlatego to poselstwo restytucji, które nie było na czasie w ciągu całego wieku, jest teraz włożone w nasze usta. W ten sposób Bóg stopniowo objawia samego siebie poprzez swoje plany i im więcej Go poznajemy, tym bardziej Go miłujemy i czcimy.

C. – Chciałbym zasugerować jeszcze jedną myśl. Paweł mówi o uczynieniu widowiska dla aniołów. Czy to możliwe, że aniołowie uczą się przerażających skutków grzechu, obserwując doświadczenia człowieka z grzechem oraz miłość, miłosierdzie, sprawiedliwość i moc Bożą w ratowaniu człowieka od niego? Myśl, jaka pojawiła się w moim umyśle, jest taka, że ten straszny upadek, wraz z jego gorzkimi konsekwencjami i tym chwalebnym planem wieków w celu odnowy upadłej rasy oraz wywiedzeniem Nowego Stworzenia, którego Głową jest Jezus, został zamierzony dla pouczenia i korzyści wszystkich rozumnych stworzeń Bożych, tak samo jak dla rodzaju ludzkiego.

A. – Bardzo dobra myśl. Wiemy, że aniołowie z wielką chęcią przyglądają się rozwojowi tego planu. W 1 Piotra 1:12 czytamy: „A są to rzeczy, w które sami aniołowie wejrzeć pragną” (NB) i znowu w Hebr. 1:14 „Czy nie są oni wszyscy służebnymi duchami, posyłanymi do pełnienia służby gwoli tych, którzy mają dostąpić zbawienia?” (NB). Prawdopodobnie uczą się oni po raz pierwszy bezmiaru miłości Bożej i mądrości, i mocy – nadzwyczajnego piękna świętości w przeciwieństwie do grzechu oraz lekcji konieczności całkowitego posłuszeństwa i zupełnego poddania woli owego wielkiego Mistrza i Ojca wszystkich, jak to zostało cudownie zademonstrowane w Jego drogim Synu, naszym Panu, Jezusie Chrystusie.

C. – To, co zauważyliśmy odnośnie zła w człowieku – jak i dlaczego ono przyszło, kiedy i w jaki sposób zostanie usunięte, pożytek z niego, a wręcz jego konieczność jako „środka ochrony” przed przyszłym grzechem itd. – wydaje się być nie tylko zadowalające, ale stanowi wspaniałe rozwiązanie kwestii, która długo wprawiała w zakłopotanie mnie i wiele innych dzieci Bożych. Pozwólcie, że zapytam teraz, czy możemy przejść dalej i uczyć się Boskiego planu odnośnie Szatana, kusiciela?

A. – Naszym jedynym źródłem informacji na ten temat jest Biblia, a jej zapiski, choć zwięzłe, są trafne i dostarczają nam wszystkich niezbędnych danych. Pismo Święte wyraża się o złych duchach jako o „legionie” albo o mnóstwie pod zwierzchnictwem głowy lub księcia, zwanego Szatanem. Swego czasu byli oni aniołami Bożymi. Zapisy z 2 Piotra 2:4 i Judy, w. 6 mówią o nich jako o „aniołach, którzy nie zachowali swego pierwszego stanu” (czystości i niewinności), których Bóg „strąciwszy do piekła, podał łańcuchom ciemności” (BG).

Jest fundamentalnym prawem Bożego wszechświata, rządzącym wszystkimi Bożymi stworzeniami, że „dusza [istota], która grzeszy, ta umrze” – że, dosłownie mówiąc, Bóg nie będzie zapewniał życia żadnemu stworzeniu, które nie będzie żyć w zgodzie z Jego słusznymi prawami, i to właśnie zgodnie z tym uniwersalnym prawem wszyscy zbuntowani aniołowie byli od chwili buntu skazani na śmierć i ostatecznie musieliby umrzeć, gdyby Bóg, o którym mamy powiedziane, że „i gniew człowieczy chwalić go musi, a on ostatek zagniewania [człowieczego] skróci”, postąpił według tej samej zasady względem zbuntowanych aniołów. Używa ich On jako swoich „agentów” w tym sensie, że realizują oni (prawdopodobnie nieświadomie) część Jego planu i udzielają ludzkości wiedzy na temat zła i jego gorzkich skutków – chorób, bólu i śmierci umysłu i ciała. Z powodu tej pracy, którą mają do wykonania, Bóg, Ojciec, który „jedynie sam ma nieśmiertelność” (1 Tym. 6:16) – życie samo w sobie, i źródło życia wszystkich, przez wieki podtrzymuje życie tych, co zostali skazani na śmierć.

Podejrzewam, że ci zbuntowani aniołowie sądzili, iż są istotami nieśmiertelnymi i że chociaż Bóg może dać życie każdemu ze stworzeń, to nie może go znowu odebrać, i prawdopodobnie w poczuciu pychy zrodzonej wskutek tej myśli o przynależnym im życiu i domniemanej przyrodzonej wielkości mogli oni się zastanawiać nad tym i podejmować próbę przywłaszczenia sobie Boskiego autorytetu.

B. – Możemy zauważyć, jak niemądrze jest sądzić, że ten, który stworzył i dał życie, nie mógłby tą samą mocą „rozłożyć” którejkolwiek z tych istot na te same elementy, z jakich ją stworzył.

A. – Ich bunt nie skutkował śmiercią, lecz usunięciem sprzed Boskiego oblicza [do „Tartaru”, który prawdopodobnie określa naszą ziemię]. Możemy sobie to wyobrazić jako źródło próby dla bezgrzesznych aniołów. Skoro Bóg powiedział, że grzesznicy mają umrzeć, a ci, zgrzeszywszy, nie umarli, to mogłoby się wydawać, jakoby Bóg sam fałszywie przedstawiał swą władzę. Miał moc, aby wyrzucić ich sprzed swego majestatu, ale widocznie brakowało Mu mocy, aby ich zgładzić. Tu natomiast znalazł się rywalizujący rząd, prawie tak silny jak Boski, i każdy, kto ukochał zło, mógł opuścić Pańskie zastępy i przyłączyć się do zastępów Szatana.

Kiedy człowiek został stworzony i umieszczony w Edenie, fenomen doskonałości i piękna, ale na zupełnie innym poziomie egzystencji niż jakiekolwiek poprzednie stworzenie oraz posiadający jedną zdolność, jakiej nie mieli inni – zdolność szerzenia swojego gatunku – to czy możemy się dziwić, że Szatan zapragnął zawładnąć tym wspaniałym stworzeniem jako sojusznikiem i podwładnym? Podjął tę próbę i przystąpił do ludzi jako przyjaciel, który naprawdę się nimi interesuje i pragnie ich powodzenia, mówiąc: Dlaczego nie zjeść z „drzewa poznania dobra i zła” i nie być mądrym? Odpowiedzieli, że Bóg im zakazał jeść z tego drzewa oraz ostrzegł, że jeśli zjedzą, to umrą – stracą życie i powrócą do prochu, z którego byli wzięci. O, moi drodzy przyjaciele, rzecze Szatan, nie dajcie się oszukać; Bóg powiedział wam nieprawdę; zapewniam was, że „na pewno nie umrzecie”, jesteście nieśmiertelnymi istotami i nie możecie umrzeć, tak jak i Bóg. Przekonam was, że Bóg was zwodzi, bowiem Pan Bóg wie, że staniecie się jak bogowie, znający dobro i zło, i dlatego stara się powstrzymać wasz postęp i wiedzę poprzez owo grożenie śmiercią. Potem Szatan zjadł i nie umarł, i to zdawało się potwierdzać jego twierdzenia, a z Boga czynić kłamcę. Nie wątpię, iż Szatan sądził, że mówi prawdę, twierdząc, że człowiek ma nieśmiertelność i nie może umrzeć. Jego własne doświadczenie nakazywało mu sądzić, że Bóg nie może odebrać raz danego życia. Fakt, że Adam po zgrzeszeniu został pozbawiony społeczności i kontaktu z Bogiem, ale nie umarł natychmiast, zdawał się być potwierdzeniem wcześniejszego doświadczenia Szatana.

Nie trwało to jednak długo, a śmierć ukazała swoje oblicze i dostarczyła dowodu, że człowiek jest „śmiertelny” (Ijoba 4:17), wykazując, że słowo Boga było prawdziwe, a twierdzenie Szatana – fałszywe. Możemy sobie wyobrazić strach i przerażenie zbuntowanych aniołów, gdy zobaczyli Abla bez życia i uświadomili sobie, że ich teorie o życiu bez końca okazały się w ten sposób fałszywymi. Gdy zaczęli dostrzegać, że Bóg ma moc zgładzić, tak jak i stworzyć, zdali sobie sprawę, iż kiedyś ziści się kara (śmierci) dla nich jako grzeszników. To, że obecnie rozumieją oni, iż ich końcem będzie zagłada, potwierdzają słowa legionu skierowane do Jezusa: „Znam cię, ktoś jest (...) Przyszedłeś, abyś nas wytracił” – Łuk. 4:34.

Choć przekonani o Bożej mocy, są oni nadal Jego wrogami i wykorzystują swoją siłę, aby przeciwstawiać się Boskiemu planowi itd., i mają dozwolone, aby używać wielkiej mocy oraz na pozór odnosić zwycięstwo nad planami Boga i nad ludźmi, ale jest tak, dzięki Bogu, tylko do czasu, a ich moc jest ograniczona; mogą oni posunąć się tylko do pewnej granicy, ale nie dalej.

Nieprawda, która była oszustwem w Edenie – „Żadnym sposobem śmiercią nie pomrzecie” – stanowiła naukę diabła przez wszystkie pokolenia od tamtego czasu. Uczy jej on wszystkie ludy pogańskie, ale też i tych, co są dziećmi Bożymi – chrześcijanami – i odnosi sukcesy w pozyskiwaniu tych, którzy wierzą jemu, a nie Bogu. Odkąd jednak pojawiła się śmierć, równoważy on logiczne wnioski twierdzeniem, że prawdziwa istota nie umiera, że umiera jedynie powłoka, a właściwej istoty nie można zobaczyć, gdyż jest ona nieśmiertelna – niezniszczalna. Na tej fałszywej podstawie zbudował on w umysłach chrześcijan wiarę w miejsce wiecznych męczarni dla rzekomych wiecznotrwałych istot, która to doktryna jest bluźnierstwem przeciwko charakterowi Pana Boga i zaprzeczeniem Jego Słowa, które wielokrotnie oświadcza, że „zapłatą za grzech jest śmierć” (a nie życie w mękach) i że „dusza [istota], która grzeszy, ta umrze” (a nie będzie żyć w nędzy).

Tymi doktrynami i naukami Szatan sprawia, że oświadczenia Bożego Słowa brzmią jak szyderstwo, gdy głosi ono: „Bóg jest miłością”, „Bóg tak ukochał świat” itd. Ale choć Szatan mógł sądzić, że sprzeciwiał się Bogu, czyniąc drogę wiodącą przez wiarę do chwały wyboistą, stromą i trudną do pokonania, to i tak widzimy, że Bóg wciąż wykorzystuje zło, by zrealizować swoje plany, bowiem „wąska droga” i uważne chodzenie oraz wielka wiara są zasadniczymi elementami w rozwoju „małego stadka, któremu się upodobało Ojcu dać królestwo” – „Chrystusowi [pomazańcowi] Bożemu”.

Każda prawda Boża zdaje się stać w sprzeczności z mającym pozory słuszności błędem, a każdy błąd Szatana, jaki przyjmujemy, jest przeszkodą w pojmowaniu przez nas pewnych prawd Bożych; podobnie też każde słowo Boskiej prawdy, którego się mocno trzymamy, odpiera natychmiast błąd nieprzyjaciela. Przykładajmy więcej szczerej uwagi do Bożego Słowa, które „może nas uczynić mądrymi ku zbawieniu” (wielkiemu zbawieniu obiecanemu dla zwycięzców – dla Oblubienicy).

Wkrótce musi nastać kres władzy Szatana. Gdy w Bożym planie zło przestanie być wykorzystywane dla zamierzonych celów, Pan sam przejmie wspaniałą władzę i królestwo (Obj. 11:17), a władanie, jakie obecnie Szatan sprawuje nad tymi, co czynią jego wolę, zostanie obalone i nastanie nowy wiek prawa i kontrolującej mocy, „w którym zamieszka sprawiedliwość” – i będzie to całkowite przeciwieństwo „obecnego złego świata” (wieku). To przejęcie kontroli opisane jest przez Jezusa w przypowieści – Mar. 3:27. Natomiast w Obj. 20:2 przedstawione jest w literackim obrazie jako związanie Szatana mocnym łańcuchem władzy na tysiąc lat. Jako związany nie będzie on jeszcze ostatecznie osądzony – zgładzony – lecz jedynie pozbawiony możliwości zwodzenia narodów aż do końca Tysiąclecia. Wtedy cały rodzaj ludzki, doszedłszy do znajomości dobra i zła i doprowadzony do doskonałości istnienia, powinien móc odeprzeć każdą pokusę, a gdy Szatan znowu będzie próbował pokus, ludzie powinni je odeprzeć, jak i jego samego, chyba że będą tak samo winni jak on. Tak więc czytamy, że Szatan otrzyma ponownie przyzwolenie, aby wypróbować naprawiony doskonały rodzaj ludzki, który poprzez doświadczenie będzie już wiedział, czym jest grzech, a czym Boża miłość; a choć może to się wydawać dziwne – pewna liczba ludzi pójdzie w ślady aniołów i przyłączy się do ich buntu, nie możemy jednakże wątpić, że ich liczba będzie mniejsza w porównaniu z liczbą tych, co żyć będą w harmonii z Bogiem.

Działalność zła zakończy się wówczas, wszelkie zło zostanie starte i „wszelkie się kolano ugnie, a wszelki język będzie wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca” – Filip. 2:11. Tak jak i Paweł oznajmia (pisząc o Chrystusie i Jego Ciele, którym jest Kościół): „A Bóg pokoju zetrze szatana [zmiażdży głowę węża – zniszczy go] pod nogi wasze w rychle” – Rzym. 16:20. Paweł oświadcza ponadto, że zniszczenie Szatana i zła, które on spowodował, było celem przyjścia Jezusa na świat i Jego śmierci: „Przez śmierć zniszczył tego, który miał władzę śmierci, to jest diabła” – Hebr. 2:14.

Jan dodaje świadectwo, że „Syn Boży na to się objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie” – wszelkie zło – 1 Jana 3:8 (NB).

C. – Jakże to jest wspaniałe! Pomyśleć, że przez sześć tysięcy lat Bóg nie tylko człowiekowi, ale też aniołom dopuścił źle pojmować swoją wielką mądrość, moc i miłość, aby w stosownym czasie przymioty te rozbłysły dziesięciokrotnie większym blaskiem. Dostarcza to również klucza do naszego chrześcijańskiego doświadczenia. Jakże często, usiłując chodzić śladami Jezusa i przezwyciężać zło dobrem, jesteśmy źle rozumiani, a nasze zamiary obrzuca się oszczerstwami. „Dlatego świat nas nie zna, że jego nie poznał” – 1 Jana 3:1 (NB).

B. – Chcę wam powiedzieć, zanim odejdę, że bardzo się cieszę, iż widzę tak jasno jak nigdy przedtem, dlaczego Bóg dopuścił zło; że to nie jest tak, iż przeznaczył On dziewięćdziesięciu dziewięciu do piekła na jednego wybranego do chwały i że dopuścił zło jako pretekst uzasadniający ich potępienie; ani też, z drugiej strony, nie dlatego, że nie mógł zaradzić jego pojawieniu się lub że brakowało Mu mądrości, aby go przewidzieć oraz mocy, aby mu zapobiec, ale że przygotował warunki na jego pojawienie się oraz dla naszego zeń uzdrowienia jako ucieleśnienie Jego MĄDROŚCI, MIŁOŚCI i MIŁOSIERDZIA.

A. – Jakimż przywilejem dla nas, drodzy przyjaciele, jest żyć w czasie wypełniania się „siódmej trąby”, kiedy to „dokona się tajemnica Boża” – Obj. 10:7. Ponieważ tajemnica oraz chmura błędu i zła zaczyna się zwijać, a my otrzymaliśmy pewien wgląd w pełne miłości plany naszego Ojca, jakże to raduje i odświeża nasze serca, gdy naprawdę widzimy Go jako Boga Miłości. Podnośmy nasze serca i radujmy się, gdyż widzimy, że świta chwalebny dzień Tysiąclecia i wkrótce:

„Jego Prawda przez każdą chmurę się przedostanie,
która zaciemnia i skrywa, co przezeń zaplanowane”.
W świetle odsłaniających się zamiarów, strofy Cowpersa wydają się być niemalże natchnieniem:
Tajnymi Bóg kroczy drogami,
Do życia przywodząc swe dziwy:
To w morzu stopy ślad swojej zostawi,
To w wichrze przybywa straszliwym.
On strzeże swych planów świetlanych
I wolę swą zawsze wprowadza w czyn,
Bo w możliwości głębinach nieznanych
Całą swą wielką moc skrył.
O bojaźliwi! – nabierzcie odwagi,
Gdyż chmury straszliwe nad wami
Są z woli Boga i z Jego znikną woli,
Gdy słońce miłości zaświeci wam nad głowami.
Nie sądźcież Boga jak was słabość mami,
Niech ufność wzbudzą łaski, których nie zliczę.
Pod maską za zmarszczonymi brwiami
Kryje się uśmiechnięte oblicze.
Szybko się rodzą Boże cele,
Coraz jaśniejszy każdy cel nowy,
Pączek mieć może gorzkości wiele,
Lecz jakże słodki nektar kwiatowy.
Ślepa niewiara z pewnością zbłądzi,
Daremnie ważąc dzieła Boże.
Bóg tylko może swe czyny osądzić
I plan wykonać On tylko może.

Czy nie moglibyśmy wraz z aniołami zaśpiewać: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”.

Mów ziemi całej o tych dniach wspaniałych,
Powiedz, że blisko odpoczynku czas.
Głoś uciśnionym z narodów znękanych
Jubileuszu Tysiąclecie łask.
To nic, że chmury dziś ciemne na chwilę
Niebo skrywają przed porannym brzaskiem.
Wkrótce obietnic zaświeci nam mile,
Słońce, by cieszyć tysiąc lat swym blaskiem!
Lat tysiąc! bliska już ziemi chwała,
To dzień radości oczekiwany!
Świetlany poranek chluby Syjonu,
W starych proroctwach przepowiedziany.

Broszura „Pokarm dla myślących chrześcijan”, Straż 201   W.T. R-250 a – 1881 r

 

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016