<< Wstecz |
Wybrano: R-4359 a, z 1909 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Misyjny duch chrześcijaństwa
LEKCJA Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH (Dz.
Ap. 13:1-12)
Złoty tekst: „I rzekł im: Idąc na
wszystek świat, każcie Ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy, a ochrzci
się, zbawiony będzie; ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” – Mar. 16:15-16 (nie występuje w starych rękopisach).
Werset ten, jak i cały rozdział
począwszy od wersetu dziewiątego do końca uznawane są zgodnie przez uczonych za
interpolację, czyli dopisek do oryginalnego tekstu Pisma Świętego, który nie
został napisany przez Marka, ale dodano go w późniejszych wiekach. Słowa te nie
występują w najstarszych rękopisach greckich. Lepiej byłoby zatem posłużyć się
dobrze poświadczonymi słowami z Mat. 28:19: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie
narody, chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.”
Duch chrześcijaństwa jest agresywny.
Ewangelia stanowi dla prawdziwie wierzącego cel i motywację, które inspirują go
do entuzjazmu najwyższego stopnia. Posłannictwo staje się gorące i rozpala się
coraz mocniej jako prawdziwe światło oświecające innych. Jeśli nie, to będzie
przygasać, aż całkiem zgaśnie. „Ducha nie zagaszajcie”, „którym zapieczętowani
jesteście na dzień odkupienia” – słowa te można z pewnością odnieść do
właściwego ducha misyjnego, jak i zinterpretować w inny sposób.
Misyjne wysiłki podejmowane w obcych
krajach były z pewnością zgodne z Bożymi wskazówkami, że znajomość łaski Bożej
może być rozsiewana na zewnątrz, tak aby dokonała selekcji Bożych „wybranych”
ze wszystkich zakątków. Wypowiedzią tą nie chcemy popierać wszelkich metod oraz
ideologii wiązanych ze słowem Ewangelia. Jesteśmy jednak przekonani, że z
głoszenia płynie błogosławieństwo nawet wtedy, gdy stosowane są niewłaściwe
metody i głoszone nieczyste nauki. Ci, którzy dali pieniądze na ten cel,
otrzymali z pewnością błogosławieństwo wynagradzające każdy wysiłek na rzecz
służby Panu. Ofiara z dóbr ziemskich sprowadza błogosławieństwo i rekompensatę
w postaci żarliwości ducha. Nie jesteśmy pewni, do jakiego stopnia poganie
odnieśli korzyść z nauk, których udzieliła im cywilizacja. Jedni mniejszą, inni
większą. Jedynie Pan będzie wiedział, w jaki sposób określić rzeczywiste
rezultaty i jak rozdzielić nagrody za służbę na tym polu.
Jesteśmy zdania, że skoro jest tak
wiele do zrobienia u nas, w krajach cywilizowanych, to ci, którzy są tym
zadaniem całkowicie pochłonięci, postępują dobrze zadawalając się tym i
pozostawiając Panu to, by w późniejszym okresie, zgodnie z Jego mądrością i
łaską, otwarł drogi dla pogan, aby i oni mogli usłyszeć Ewangelię. Nasi
czytelnicy będą pamiętali, że zgodnie z Pańską Opatrznością wydało się
słusznym, by brat Booth i jego żona udali się do Afryki jako przedstawiciele
Prawdy. Nie wydawało się to być przeszkodą dla działalności w krajach
cywilizowanych, a były także dowody na to, że Pan miał kilka dojrzałych ziaren
w odległej Afryce. Słowa brata Bootha oraz innych z Cape Town i okolicy
dowodzą, że głoszenie dobrej nowiny wielkiej radości osiąga całkiem
zadowalające postępy w tamtym regionie. Trzej biali bracia na stałe głoszą tam
Prawdę mieszanym grupom słuchaczy. Około pół tuzina małych zgromadzeń raduje
się wzrostem znajomości Boskiego Planu Wieków. Następnie trzej czarni bracia
oddali się tej sprawie i z gorliwością rozpoczęli głoszenie. Jeden działa w
okolicach Cape Town. Inny przebył już blisko dwa tysiące mil i wywiera znaczący
wpływ na swój naród, zamieszkujący w pobliżu jeziora Nyasa. Inny wyruszył
właśnie na piechotę w te same okolice, a podróż ta zajmie mu około miesiąca.
Razem z nim wędruje sześciu lub ośmiu innych młodych czarnych chrześcijan,
którzy będą pouczani w czasie podróży, tak aby mogli być lepiej przygotowani do
opowiadania dobrej nowiny o wielkiej radości, gdy dotrą do swych rodaków. Nasze
misyjne wysiłki, zarówno te w kraju, jak i za granicą, mają jednak nieco innych
charakter i rodzą się z innej motywacji niż pozostałe działania misyjne. Naszym
celem nie jest głoszenie zawziętego Boga i obszernego miejsca zwanego czyśćcem,
w którym znaleźli się wszyscy przodkowie tamtych ludzi, a w którym i oni sami
się znajdą, jeśli nie przyjmą naszego posłannictwa. Nasze działania mają na
celu głoszenie poselstwa św. Pawła i Barnaby – ogłaszanie, że Bóg miłości dał
Odkupiciela, który w słusznym czasie ustanowi swe Królestwo i za jego
pośrednictwem będzie błogosławił wszystkim rodzajom ziemi przez znajomość łaski
i udzielenie wsparcia na drodze powrotu do harmonii z Bogiem, a przez to
możliwości uzyskania życia wiecznego.
My głosimy poselstwo szczególnej
łaski, która jest obecnie udzielana każdemu, kto ma „uszy ku słuchaniu” oraz
serce mogące je docenić i przyjąć. Nasza działalność polega na poszukiwaniu
Pańskich klejnotów, „królewskiego kapłaństwa”, Jego „maluczkiego stadka”, Jego
„wybranych”, aby mogli być oświeceni i otrzymać pomoc w celu lepszego
zrozumienia Prawdy, aby byli w stanie uczynić swoje powołanie i wybranie pewnym
udziału w dziedzictwie z ich Odkupicielem w nadchodzącym Królestwie. Nasza
główna działalność prowadzona jest tutaj na miejscu lub też w krajach, gdzie
Ewangelia została już ogłoszona, ponieważ na podstawie Pisma Świętego rozumiemy,
że żyjemy w czasie Żniwa obecnego Wieku Ewangelii, podobnie jak działalność
Pana i Jego apostołów odbywała się w czasie Żniwa Wieku Żydowskiego. Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jam was posłał żąć to, około czegoście wy nie
pracowali; insić pracowali, a wyście weszli w pracę [owoce] ich” [Jan 4:38] –
dokonując zbioru dojrzałych ziaren. Nie będziemy zdziwieni, gdy w stosownym
czasie okaże się, że aż dwustu nowych wierzących obchodziło Pamiątkę w Afryce w
tym roku, przewyższając liczbę tych, którzy obchodzili ją w zeszłym roku.
Oczywiście dwieście osób to niewiele, a przy tym nie jesteśmy przekonani, czy
wszyscy z nich zostaną zebrani jako dojrzałe ziarna pszenicy. Mimo to, uważamy,
że jest to bardzo obiecujący początek, zważywszy na czas, jaki upłynął od
zapoczątkowania tej pracy.
MISYJNY
DUCH W ANTIOCHII
Nasza lekcja opowiada o tym, że w
Antiochii oprócz Pawła i Barnaby byli trzej publiczni mówcy i że gdy oni
służyli i praktykowali samozaparcie, duch święty wyznaczył Barnabę i Pawła do
podjęcia szczególnej pracy poniesienia poselstwa Bożej łaski do innych. W ten
sposób dana nam została wskazówka odnośnie właściwego sposobu postępowania,
który powinien być ogólnie przestrzegany między ludem Bożym, tam gdzie okazuje
się, że liczba publicznych mówców, nauczycieli, prowadzących beriańskie
badania, itp. jest większa od rzeczywistych potrzeb. Zamiast tracić cenny czas
i energię wszyscy winni uznać, że mają do czynienia z takim przypadkiem i
podporządkować się pouczeniu płynącemu z powyższej lekcji, czyli odłączyć
niektórych do pracy misyjnej. Nieumiejętność dostrzeżenia zakresu Pańskiej
pracy i przywileju służby okazała się być dla niektórych pokusą prowadzącą do
szukania winnych, do zajątrzeń, rozgoryczeń i zniechęceń, zamiast do starania
się o wzajemną zachętę, współczujące wsparcie i wzrost radości w Panu w dziele
szerzenia Jego Prawdy. Wszyscy członkowie Chrystusa, a szczególnie ci, którzy
mają zdolność nauczania, powinni starać się zauważyć jak najszerszy zakres
Pańskiej pracy i spoglądać na wysiłki współsług w tym dziele w sposób pełen
miłości i uznania dla ich pracy. Taki sposób postępowania prowadzi do
wzajemnego zbudowania, podczas gdy inne postawy przyczyniają się do oziębłości
i słabości, jeśli nie całkiem do wzajemnego „podgryzania się” i pożerania.
NAŁOŻYLI
NA NICH RĘCE
Kościół wyznaczył apostołów do tej
służby misyjnej. Nałożenie na nich rąk nie oznaczało udzielenia im jakiejś
duchowej czy tajemnej mocy. Nie oznaczało to oficjalnego upoważnienia ich do głoszenia. Gest ten oznaczał, że zgromadzenie Pańskie w Antiochii uznało
tych dwóch ludzi za Bożych sług i upoważniło ich, by jako ich przedstawiciele, a także, jak można się domyślać, na ich koszt, ponieśli
poselstwo dobrej nowiny innym ludziom. Tak jak kapłani wkładali ręce na
zwierzęta, które miały ich reprezentować jako ofiary, tak też zgromadzenie
nałożyło ręce na tych, którzy mieli ich reprezentować w służbie Prawdy.
Podobnie i dzisiaj jesteśmy
przekonani, że podążamy za wskazówkami ducha świętego wysyłając pielgrzymów,
aby głosili dobrą nowinę. Wyruszają oni, tak jak apostołowie określili tę
sprawę, nie z upoważnieniem do głoszenia, udzielonym przez człowieka lub grupę
ludzi, nie przez jakiś ludzki system, ale przez Tego, który powiedział: „Idźcie
tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody” [Mat. 28:19 NB] – ludzi wszystkich
narodowości, a nie jedynie Żydów, tak jak na początku. Tym niemniej Kościół w
ogólności nakłada ręce na takich pielgrzymów w takim to sensie: Wyruszacie za
naszą aprobatą, jako nasi przedstawiciele, a wszystkie wasze wydatki zostaną
pokryte z naszych darowizn na rzecz Funduszu Literatury. Służcie Panu wiernie i
zdajcie nam sprawozdanie za pośrednictwem oddziałów Stowarzyszenia.
ŚWIATŁO
I CIEMNOŚĆ W KONFLIKCIE
Paweł i Barnaba postanowili najpierw
wyruszyć na wyspę Cypr, prawdopodobnie dlatego, że Barnaba pochodził z tej
wyspy, a także ponieważ była to zwykła droga do Azji Mniejszej. Najwidoczniej
nie wydarzyło się nic szczególnego aż do momentu, gdy przemierzyli oni prawie
całą długość wyspy, kiedy to znaleźli się w konflikcie z żydowskim
czarnoksiężnikiem, znanym jako Elimas Mag. Większość z oszustw tamtych i
naszych czasów jest wspomagana i inspirowana przez upadłych aniołów, czyli
demony. Elimas zauważył, że argumentacja apostołów wywierała wpływa na delegata
rządu, czyli prokonsula i starał się zaprzeczyć Prawdzie, będąc przekonany, że
sukces apostołów oznaczałby dla niego utratę prestiżu i obalenie jego własnych
kłamstw. Św. Paweł przepełniony szczególną mocą ducha świętego utkwił w nim
wzrok i rzekł: „O pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, synu
diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! nie przestanieszże
podwracać prostych dróg Pańskich? A oto teraz ręka Pańska nad tobą: i będziesz
ślepym, nie widząc słońca aż do czasu” [Dzieje Ap. 13:10-11].
Nie była to moc Pawła ani też sąd
Pawła, ale Pański. Paweł był jedynie Jego rzecznikiem. Pan obecnie nie zawsze
karze w taki sposób swych przeciwników. Dzieje się tak jedynie w wyjątkowych
przypadkach, które mają na celu wsparcie wprowadzenia religii Chrystusa, a
także zachęcenie apostołów do dalszej pracy. Nie powinniśmy starać się
naśladować postępowania Pawła w tej sprawie. On był apostołem, który otrzymał
szczególne uprawnienia. Jego służba była wyjątkowa, której my nie pełnimy. Do
nas należy głoszenie Słowa i pozostawianie rezultatów Panu. Jednak nieodległy
już jest dzień, kiedy w mocy Królestwa ci, którzy opierają się Prawdzie, będą
potraktowani bardziej energicznie i poczują nad sobą ciężką rękę Boskiego Sądu.
Jesteśmy jednak szczęśliwi, że z sądów tych będzie można się podźwignąć.
Podobnie, jak było możliwe uzdrowienie w przypadku Elimasa. Jego ślepota miała
trwać tylko przez określony czas. O owej przyszłej epoce napisane jest: „Gdy
się sądy twoje odprawiają [gdziekolwiek] na ziemi, sprawiedliwości się uczą
obywatele okręgu ziemskiego” [Izaj. 26:9]. Nie ulega wątpliwości, że Elimas
nauczył się czegoś z tego doświadczenia, a dalszy opis wskazuje, że cała sprawa
była wielką pomocą dla prokonsula. Jego wiara nie była jednak zależna od cudu,
gdyż czytamy: „Tedy widząc starosta, co się stało, uwierzył, zdumiewając się
nad nauką Pańską” [Dzieje Ap. 13:12]. Zauważamy w tym miejscu, że jest
to właściwy wpływ, który powinniśmy starać się wywierać na każde serce; nie
zadziwiać naszymi zdolnościami, naszym oratorstwem czy innymi umiejętnościami,
lecz wywoływać zdumienie nauką Pańskiego Słowa. Taka jest też bez wątpienia
tajemnica rozwoju obecnego poselstwa Żniwa. Ludzie są zdumieni nauką.
Nasi przemawiający pielgrzymi nie są wyjątkowi. Wielu być może powiedziałoby,
że są nawet poniżej średniej poziomu duchownych innych wyznań, ale oni mają tę naukę. Głoszą oni Boski Plan Wieków – i to robi wrażenie i zdumiewa tych,
którzy słuchają.
Straż 2/2009 W.T. R-4359 a –
1909 r.