<< Wstecz |
Wybrano: F-14 , z 1904 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Wykład 11 - Pascha Nowego Stworzenia
Niewola
egipska i wyzwolenie z niej w obrazie i pozaobrazie
– „Kościół pierworodnych” – „Jednym chlebem wiele nas
jest” – Obchodzenie Pamiątki jest nadal właściwe – Kto może
obchodzić Pamiątkę – Kto może sprawować obrządek Pamiątki –
Porządek w obchodzeniu Pamiątki – Wielkanoc (Easter)-Pascha
– Wyciąg z encyklopedii McClintocka i Stronga.
„Chrystus
bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto
odprawiajmy święto nasze nie przy użyciu starego kwasu, kwasu
złości i przewrotności, lecz przaśnego chleba czystości
i prawdy” – 1 Kor. 5:7 8 (BT).
Wśród
doświadczeń obrazowego Izraela szczególnie godna uwagi była
Pascha [BG – Święto Przejścia]. Święto Paschy, obchodzone co
roku przez siedem dni, rozpoczynało się piętnastego dnia
pierwszego miesiąca. Obchodzono je powszechnie na pamiątkę
wyzwolenia ludu izraelskiego z niewoli egipskiej, lecz
szczególnie na pamiątkę „przejścia”, czyli pozostawienia przy
życiu pierworodnych tego narodu podczas plagi śmierci, jaka
przyszła na Egipcjan, a która – jako ostatnia z plag –
zmusiła ich wreszcie do zwolnienia Izraelitów z przymusowej
służby. Pozostawienie przy życiu pierworodnych Izraela stało się
zwiastunem wyzwolenia całego narodu izraelskiego z niewoli
egipskiej, a bezpieczne przejście przez Morze Czerwone dało im
wolność. Nic też dziwnego, że tak cudowne wydarzenie słusznie
było upamiętniane przez Izraelitów jako ściśle związane
z początkami ich narodu; w taki też sposób jest ono
traktowane przez Żydów aż do dziś. Członkowie Nowego Stworzenia
interesują się tymi wydarzeniami, tak jak interesują się
wszystkimi działaniami i sprawami swojego Ojca Niebieskiego,
które dotyczą Jego obrazowego ludu, Izraela według ciała, oraz
całego rodzaju ludzkiego. Nowe Stworzenie interesuje się głęboko
wydarzeniami, które miały miejsce w Egipcie także z tego
względu, że Pan Bóg objawił mu tę „tajemnicę”, że te
rzeczy i sprawy, które zdarzyły się cielesnemu <str. 458>
Izraelowi i go dotyczyły, były zamierzone w tym celu, aby
wyrażać i zapowiadać jeszcze większe rzeczy w Boskim
planie odnoszące się do duchowego Izraela – Nowego Stworzenia.
Pisząc
o tych rzeczach duchowych, Apostoł stwierdza, że „cielesny
człowiek nie pojmuje tych rzeczy, (...) nie może ich poznać,
przeto iż duchownie bywają rozsądzone”, „ale nam [Nowemu
Stworzeniu] to Bóg objawił przez Ducha swojego” (1 Kor.
2:14,10). Bóg użył apostołów jako swoich narzędzi mówczych,
aby dać nam pewne wskazówki, za pomocą których pod kierownictwem
Jego ducha możemy zrozumieć głębokie sprawy Boże. Jedna z tych
wskazówek znajduje się w wersecie rozpoczynającym ten
rozdział. Idąc za wskazówką Apostoła, wyraźnie widzimy, że
Izrael według ciała wyobrażał cały lud Boży – wszystkich
tych, którzy z końcem Wieku Tysiąclecia ostatecznie staną
się Jego ludem. Egipcjanie przedstawiają przeciwników ludu Bożego,
faraon, ich władca, wyobraża Szatana – księcia zła i ciemności,
zaś słudzy faraona i jego jeźdźcy to upadli aniołowie oraz
ludzie, którzy współpracują albo będą współpracować
z Szatanem jako przeciwnicy Pana i Jego ludu – Nowego
Stworzenia i w ogóle domowników wiary. Naród izraelski,
gnębiony przez swoich ciemiężycieli, pragnął wyzwolenia, sam
jednak nie był w stanie się uwolnić, gdyż był za słaby;
nigdy by się też sam nie wyzwolił z jarzma Egipcjan, gdyby
Pan nie interweniował w tej sprawie na jego korzyść i gdyby
nie naznaczył i nie posłał Mojżesza, aby był jego
wyzwolicielem. Podobnie ludzkość, tak w przeszłości, jak
i obecnie, wzdycha i jęczy z bólu pod jarzmem
„księcia tego świata” i jego sług – grzechu i śmierci.
Miliony ludzi pragną wyzwolenia z więzów własnych grzechów
i słabości, jak też darowania za nie kary, którą jest ból
i śmierć. Bez Boskiej pomocy jednak ludzkość jest bezsilna.
Niektórzy dokonują wielkich wysiłków i coś osiągają, lecz
nikt nie wyzwala się całkowicie. Cały ród Adama pozostaje
w niewoli grzechu i śmierci, a jego jedyna nadzieja
spoczywa w Bogu i pozaobrazowym Mojżeszu, który zgodnie
z obietnicą <str. 459> wybawi Jego lud w naznaczonym
czasie, przeprowadzając go przez Morze Czerwone, które wyobraża
wtórą śmierć; Szatan i wszyscy, którzy są z nim
w społeczności lub sympatyzują z jego złym
postępowaniem, zostaną w niej na zawsze wytraceni. Pokazane
jest to w zatopieniu faraona i jego wojsk w literalnym
Morzu Czerwonym. Lud Boży jednak „nie dozna szkody od drugiej
śmierci” [Obj. 2:11 NB].
Rozważania
powyższe stanowią obraz ogólny; zawiera on inny, szczegółowy
obraz, będący zarazem jego częścią, który nie odnosi się do
całej ludzkości i jej uwolnienia z niewoli grzechu
i śmierci, lecz jedynie do specjalnej klasy wśród ludzi –
do pierworodnych. Natchnione Słowo Boże zwraca naszą uwagę na ich
pozaobraz – „Kościół pierworodnych, którzy są zapisani
w niebiosach” [Hebr. 12:23 BT], czyli Nowe Stworzenie.
W obrazie pierworodni zajmowali miejsce specjalne – byli oni
dziedzicami; ich wyjątkowa pozycja polegała także na tym, że
wcześniej niż ich bracia poddani byli szczególnej próbie
i doświadczeniu. Przed powszechnym wyjściem z Egiptu byli
oni narażeni na niebezpieczeństwo śmierci, po wyjściu zaś zajęli
szczególną pozycję – w związku z powszechnym
wyzwoleniem narodu mieli specjalną rolę do spełnienia, stając się
w tym celu odrębną klasą reprezentowaną przez plemię
Lewiego. Zostali oni oddzieleni od swoich braci i całkowicie
pozbawieni dziedzictwa ziemi, żeby zgodnie z Boskim
postanowieniem mogli być ich nauczycielami.
Plemię
albo dom Lewiego wyraźnie wyobraża domowników wiary, którzy
z kolei przedstawieni są przez przygotowujące się Królewskie
Kapłaństwo; zrzekając się dziedzictwa ziemskich rzeczy na korzyść
swych braci, stanowić ono będzie kiedyś prawdziwe Królewskie
Kapłaństwo, którego Najwyższym Kapłanem jest Pan i które
podczas Wieku Tysiąclecia będzie panować, pouczać i błogosławić
świat. Tak jak pierworodni Izraela w Egipcie byli narażeni na
niebezpieczeństwo śmierci, której jednak dzięki ominięciu
uniknęli, a pozbywszy się ziemskiego dziedzictwa, stali się
kapłanami, tak obecnie pozaobrazowy Kościół Pierworodnych,
znajdując się na próbie wiecznego życia lub wiecznej śmierci
wcześniej od <str. 460> reszty ludzkości, narażony jest na
wtórą śmierć, ale przez zasługę krwi (śmierci) Zbawiciela
przechodzi z śmierci do żywota.
Stając
się uczestnikami łaski Pana, pierworodni zrzekają się swojego
ziemskiego dziedzictwa, ziemskiego udziału, ziemskiego życia,
ofiarowując to wszystko z Nim, aby móc osiągnąć niebo
i jego „bardziej obfite życie”. Tak więc, chociaż wszyscy
członkowie Kościoła Pierworodnych, Nowego Stworzenia, „umierają
jak ludzie” [Psalm 82:7], a w zakresie ziemskich rzeczy
zdają się tracić i oddawać więcej niż inni, to jednak –
choć cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy – są oni
ominięci, czyli wybawieni od śmierci. Jako Królewskie Kapłaństwo,
staną się wraz ze swym Arcykapłanem Jezusem uczestnikami chwały,
czci i nieśmiertelności. Przejście to [ominięcie] odbywa się
podczas nocy Wieku Ewangelii, przed wzejściem poranka Tysiąclecia
i jego Słońca Sprawiedliwości, kiedy to staną się oni
przewodnikami zastępów Pańskich, aby je uwolnić z więzów
grzechu i Szatana. Zauważmy, jak zgadza się to ze słowami
Apostoła: „Wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół
boleje aż dotąd” i „oczekuje objawienia synów Bożych”
(Rzym. 8:22,19) – oczekuje na całkowite przejście Kościoła
Pierworodnych przy pierwszym zmartwychwstaniu do chwały, czci
i nieśmiertelności.
Ważny
jest też inny szczegół tego obrazu. Aby skorzystać z owego
przejścia [ominięcia] pierworodnych i w konsekwencji
z wyzwolenia całego obrazowego ludu Pańskiego, konieczne było,
aby baranek paschalny został zabity i aby jego krwią
pokropione były odrzwia i nadproże domu. Mięso jego miało
być jedzone tejże nocy wraz z gorzkimi ziołami i przaśnym
chlebem. W ten sposób każdy dom izraelski wyobrażał
domowników wiary, a każdy baranek Baranka Bożego, który
gładzi grzech świata; pierworodny każdej rodziny przedstawiał
Chrystusa, Głowę i Ciało, Nowe Stworzenie. Gorzkie zioła
symbolizowały próby i doświadczenia obecnych czasów, które
wszystkie razem tym bardziej pobudzają pragnienie domowników wiary
do przyswajania sobie Baranka i przaśnego chleba. <str. 461>
Ponadto, podobnie jak domownicy mieli jeść z laską w ręce,
będąc przy tym przepasani do podróży, tak w pozaobrazie
oznacza to, że pozaobrazowi pierworodni i domownicy wiary,
którzy w taki sposób uczestniczą w spożywaniu Baranka
podczas nocy Wieku Ewangelii, są na świecie pielgrzymami
i przybyszami; uświadamiają sobie oni niewolę grzechu
i śmierci i pragną być wprowadzeni przez Pana do
wolności od grzechu i zepsucia – do wolności synów Bożych.
Pamiątka
naszego Pana
Z tym
obrazem zabijania baranka paschalnego 14. dnia pierwszego miesiąca,
dnia poprzedzającego obchodzone przez Żydów siedmiodniowe Święto
Paschy, harmonizuje fakt, że nasz Pan umarł jako pozaobrazowy
Baranek Paschalny, „Baranek Boży, który gładzi grzech świata”.
Nie było możliwe, aby nasz Pan w jakimś innym czasie
zakończył śmiercią ofiarę, którą rozpoczął w wieku 30
lat, chrzcząc się na śmierć. Dlatego właśnie, choć Żydzi
wielokrotnie usiłowali Go pojmać, nikt nie mógł Go zatrzymać,
ponieważ „jeszcze nie nadeszła jego godzina” (Jan 7:8,30 NB).
Tak
jak Żydom nakazano wybrać baranka paschalnego w dziesiątym
dniu pierwszego miesiąca i wziąć go tego dnia do swoich
domów, tak i Pan ofiarował się im w tym dniu, kiedy na
pięć dni przed Paschą wjechał do miasta na oślęciu, a tłumy
wołały: „Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który
przychodzi w imieniu Pańskim”. „Do swej własności
przyszedł, ale go właśni jego [jako naród] nie przyjęli. Lecz
którzykolwiek go przyjęli [indywidualnie], dał im tę moc, aby się
stali synami Bożymi”. Naród żydowski za pośrednictwem swoich
przedstawicieli i przywódców zamiast przyjąć Jezusa,
odrzucił Go i w ten sposób stanął na pewien czas po
stronie nieprzyjaciela Bożego. Mimo to dzięki łasce Bożej krew
Nowego Przymierza jest skuteczna również dla domu Jakuba, jak też
dla wszystkich, którzy pragną być w harmonii z Bogiem.
Żydzi byli uczestnikami zasług Baranka, jednakże odrzucając
spożywanie pozaobrazowego <str. 462> Baranka, utracili oni
sposobność stania się jako naród pierworodnymi, tzn. „królewskim
kapłaństwem, narodem świętym, nabytym ludem” Mesjasza. Utracili
oni sposobność przejścia i stania się członkami Nowego
Stworzenia oraz otrzymania obfitszego życia w chwale, czci
i nieśmiertelności. Cieszymy się jednak z innych
zapewnień Pisma Świętego, że mimo to będą oni jednak mieć
wspaniałą możliwość przyjęcia Baranka Bożego, spożywania
i przyswajania sobie Jego ciała, Jego ofiary i wyzwolenia
się w ten sposób z więzów grzechu i śmierci.
Stanie się to pod kierunkiem Pana i Jego wiernych braci,
duchowego Izraela, pozaobrazowego Kościoła Pierworodnych (Rzym.
11:11 26).
Przy
końcu swojej misji, 14. dnia pierwszego miesiąca, „tej nocy,
której był wydany”, a zatem tego samego dnia, w którym
umarł jako pozaobrazowy Baranek, Pan obchodził ze swoimi uczniami
obrazową Paschę Żydów, jedząc ze swoimi dwunastoma apostołami
obrazowego baranka, który symbolizował Jego samego, Jego własną
ofiarę za grzechy świata i „prawdziwy pokarm”, dzięki
mocy którego, i tylko dzięki niemu, otrzymać można życie,
wolność i błogosławieństwo Synów Bożych. Spożywanie tej
wieczerzy w noc poprzedzającą śmierć naszego Pana,
a jednocześnie tego samego dnia, było możliwe dzięki
zwyczajowi żydowskiemu, według którego dzień zaczynał się nie
o północy, lecz wieczorem. Widocznie Pan tak pokierował
wszystkimi sprawami Izraela, aby zgadzały się one z obrazami,
które miały stanowić.
Nasz
Pan i Jego apostołowie, jako Żydzi „urodzeni pod Zakonem”,
byli obowiązani obchodzić tę obrazową uroczystość, i to
w jej właściwym czasie. Po zakończeniu żydowskiej wieczerzy,
po spożyciu baranka z przaśnym chlebem i ziołami oraz
prawdopodobnie, jak to było w zwyczaju – z „owocem
winorośli”, nasz Pan, wziąwszy kawałek przaśnego chleba i „owoc
winorośli”, które pozostały po obrazowej wieczerzy żydowskiej,
ustanowił dla swoich uczniów i dla całego swojego Kościoła,
który oni reprezentowali (Jan 17:20), rzecz nową; miała ona wśród
nich jako duchowego Izraela, Kościoła Pierworodnych, Nowego
Stworzenia, <str. 463> zająć miejsce żydowskiej wieczerzy
paschalnej. Nasz Pan nie ustanowił innego i wyższego obrazu
Paschy. Przeciwnie, obraz zaczął się wypełniać i odtąd nie
byłby stosowny dla tych, którzy przyjęli jego wypełnienie. Nasz
Pan, jako pozaobrazowy Baranek, miał zostać zabity, jak to Apostoł
wyraża w słowach zacytowanych na początku tego rozdziału:
„Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha
[Baranek Paschalny]”.
Ktokolwiek
uznał Chrystusa za Baranka Paschalnego i w ten sposób
zgodził się z tym, że pozaobraz zajął miejsce obrazu, nie
będzie już przygotowywał i spożywał obrazowego baranka dla
upamiętnienia obrazowego wyzwolenia. Właściwą przeto rzeczą dla
wszystkich wierzących w Jezusa jako prawdziwego Baranka
Paschalnego będzie od tego czasu pokropienie podwoi serca Jego
krwią: „Mając serca przez pokropienie [oczyszczone] od sumienia
złego [od obecnego potępienia, rozumiejąc przez to, że ich
grzechy zostały zgładzone przez Jego krew i że dzięki Jego
krwi otrzymują oni obecnie odpuszczenie grzechów]” [Hebr. 10:22].
Muszą oni odtąd spożywać, czyli przyswajać sobie zasługi swego
Odkupiciela, zasługi człowieka Jezusa Chrystusa, który samego
siebie dał na okup za wszystkich. Przez wiarę muszą oni
uczestniczyć w tych zasługach i zdawać sobie sprawę
z tego, że ich grzechy zostały włożone na Pana i że On
za nie umarł; tak więc Jego zasługi i sprawiedliwość są im
przypisane. Oni te prawdy spożywają, czyli przyswajają je sobie
przez wiarę.
Jeśli
więc wieczerza naszego Pana zajęła miejsce wieczerzy paschalnej,
nie będąc jednak od niej wyższym obrazem – gdyż rozpoczęło
się wypełnienie obrazu – czymże więc ta wieczerza była?
Odpowiadamy, że była ona Pamiątką pozaobrazu, przypomnieniem dla
Jego naśladowców początku wypełniania się pozaobrazowej Paschy.
Uznanie
w ten sposób naszego Baranka i przypominanie sobie Jego
śmierci za nas wskazuje na oczekiwanie obiecanego wyzwolenia ludu
Bożego; oznacza więc, że ci, którzy ze zrozumieniem obchodzą
Pamiątkę i uznają jej doniosłość, będąc na świecie, nie
będą ze świata. Będą oni jak pielgrzymi i przybysze
poszukujący lepszych rzeczy, wolności od nieszczęść, smutków
i zniewolenia obecnych <str. 464> czasów, w których
panuje grzech i śmierć. Tacy będą spożywać prawdziwy
pozaobrazowy przaśny chleb, będą starać się zachować go
w czystości, bez zepsucia [kwasu] właściwego ludzkim teoriom,
bez złych naleciałości, ambicji, samolubstwa itp., a wszystko
po to, aby mogli być mocni w Panu i w sile mocy Jego.
Będą oni również spożywać gorzkie zioła prześladowań,
zgodnie ze słowami Mistrza, że sługa nie może być wyższy nad
pana swego i jeśli samemu Panu złorzeczono, prześladowano Go
i wreszcie odrzucono, muszą się oni spodziewać podobnego
traktowania; świat bowiem nie zna ich, tak jak nie znał Pana. Co
więcej, według Jego świadectwa nie będą Mu mili ci, których
wierność nie sprowadzi na nich niełaski świata. Jego słowa
brzmią: „Wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć, (...)
prześladowani będą”. „Kłamliwie mówić [będą] na was
wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się,
albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie” (Mat. 5:11 12
NB; 2 Tym. 3:12).
Gdy
nasz Pan ustanowił Pamiątkową Wieczerzę, zwaną Ostatnią
Wieczerzą, był to, jak stwierdzono wyżej, nowy symbol, oparty na
dawnym obrazie Paschy i odnoszący się do niego, choć nie był
jego częścią; był on w istocie uczczeniem pamięci albo
pamiątką pozaobrazu. Jak czytamy, Pan Jezus „wziął chleb,
a podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie; to
jest ciało moje, które za was bywa łamane [to wyobraża mnie,
pozaobrazowego Baranka; symbolizuje to moje ciało]; to czyńcie na
pamiątkę moją”. Oczywistym zamiarem naszego Pana było
utrwalenie w umysłach Jego naśladowców tego, że jest On
pozaobrazowym Barankiem dla pozaobrazowych pierworodnych i domowników
wiary. Zdanie „To czyńcie na pamiątkę moją” oznacza, że ten
nowy zwyczaj powinien wśród Jego naśladowców zająć miejsce
dawnego, który teraz stał się nieaktualny z powodu
wypełnienia się. „Także i kielich, gdy było po wieczerzy,
mówiąc: Ten kielich jest nowy testament [przymierze] we krwi mojej”
– krwi przymierza, krwi, która pieczętuje Nowe Przymierze – „to
czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją”. Nie mamy
rozumieć, że oznacza to powtarzanie tej czynności bez względu na
czas, miejsce itp., lecz jako zalecenie, że ilekroć ten kielich
i przaśny <str. 465> chleb będą odtąd użyte w czasie
obchodu Paschy, za każdym razem powinno się pamiętać, że jest to
upamiętnianie nie obrazu, lecz pozaobrazu. Jak nie byłoby rzeczą
uzasadnioną, właściwą i mającą obrazowe znaczenie
obchodzenie Paschy w jakimś innym czasie niż w tym, który
wyznaczył Pan, tak nie byłoby właściwe obchodzenie pozaobrazu
w czasie innym niż w jego rocznicę (1 Kor.
11:23 25).
Apostoł
dodaje: „Albowiem ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha
tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie” –
1 Kor. 11:26 (NB). Pokazuje to nam, że uczniowie jasno zdawali
sobie sprawę, iż coroczne obchodzenie Paschy musi mieć odtąd dla
wszystkich naśladowców Pana nowe znaczenie: łamany chleb
symbolizuje ciało Pana, kielich zaś wyobraża Jego krew. Chociaż
ten nowy zwyczaj nie został nałożony na Jego naśladowców jako
prawo i choć żadna kara nie była przewidziana za jakieś
uchybienie w jego właściwym zachowywaniu, to jednak Pan dobrze
wiedział, że wszyscy wierzący w Niego i widzący w Nim
pozaobrazowego Baranka Paschalnego będą chętnie obchodzić tę
Pamiątkę, którą On im zalecił. I tak jest dotąd. Wiara
w okup trwa nadal i znajduje swą ilustrację w tej
prostej Pamiątce do czasu, „aż przyjdzie”, nie tylko do
parousii naszego Pana, czyli obecności podczas żniwa, które jest
końcem tego wieku, lecz dotąd, gdy podczas Jego parousii wszyscy
Jego wierni, jeden po drugim, zostaną zgromadzeni do Niego poza
„zasłonę”, aby tam w jeszcze pełniejszym stopniu
uczestniczyć w niej oraz jak nasz Pan powiedział, obchodzić
ją „na nowo w królestwie”.
„Jednym
chlebem wiele nas jest”
„Kielich
błogosławienia, który błogosławimy, izali nie jest społecznością
krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, izali nie jest
społecznością ciała Chrystusowego? Albowiem jednym chlebem
[bochenkiem], jednym ciałem wiele nas jest, bo wszyscy chleba
jednego jesteśmy uczestnikami” – 1 Kor. 10:16 17.
Apostoł,
kierowany duchem świętym, podaje nam tutaj dodatkowe myśli
odnoszące się do Pamiątki ustanowionej przez naszego Pana. Nie
zaprzecza on, lecz potwierdza, że chleb symbolizuje przede wszystkim
złamane ciało naszego Pana, ofiarowane za nas, a kielich
wyobraża <str. 466> Jego krew, która stanowi pieczęć dla
naszego odpuszczenia. Wyjaśnia jednak dodatkowo, że my jako
członkowie Kościoła [ekklesia], „członkowie ciała Chrystusa”
i przyszli Pierworodni, Nowe Stworzenie, stajemy się z naszym
Panem uczestnikami Jego śmierci oraz otrzymujemy udział w Jego
ofierze. W innym jeszcze miejscu stwierdza, że częścią
naszego przymierza jest „dopełnianie ostatków ucisków
Chrystusowych” (Kol. 1:24). Taką samą myśl, wyrażoną tutaj,
znajdujemy w słowach: „w śmierć jego ochrzczeni
jesteśmy”. Tak więc, gdy ciało naszego Pana było chlebem
łamanym za świat, wierzący Wieku Ewangelii, wierni, wybrani, Nowe
Stworzenie, są uznawani za część tego jednego chleba, za członków
„ciała Chrystusowego”; uznając zatem łamanie chleba za ofiarę
naszego Pana za nas, mamy je następnie uważać za łamanie, czyli
ofiarowanie, całego Kościoła, wszystkich tych, którzy poświęcili
się, aby z Nim umrzeć, aby być z Nim łamanymi i aby
brać udział w Jego cierpieniach.
Dokładnie
ta sama myśl zawarta jest w pojęciu „społeczność”, tzn.
„współudział, współuczestnictwo”. Stąd też obchodząc
coroczną Pamiątkę, uświadamiamy sobie nie tylko podstawy
wszystkich naszych nadziei wynikających z ofiary naszego
drogiego Odkupiciela za nasze grzechy, lecz także ożywiamy
i odnawiamy nasze poświęcenie w myśl słów: „Albowiem
jeśliśmy z nim umarli, z nim też żyć będziemy. Jeśli
cierpimy, z nim też królować będziemy” [2 Tym.
2:11 12]. Jak wspaniałe i rozległe jest znaczenie tej
ustanowionej przez Boga uroczystości! Nie stawiamy symbolu w miejsce
rzeczywistości, z pewnością nie było to zamiarem Pana i nie
byłoby to właściwe także z naszej strony. Serdeczna
społeczność z Nim i wzmacnianie serc w Panu,
serdeczna społeczność ze współczłonkami Ciała i głębokie
zrozumienie naszego przymierza zawartego przy ofierze stanowią
rzeczywistą społeczność, którą, jeśli jesteśmy wierni,
będziemy wypełniać dzień po dniu przez cały rok, będąc
codziennie łamani z naszym Panem, stale karmiąc się Jego
zasługą i stając się w ten sposób mocnymi w Panu
i „w sile mocy Jego”. Jak wielkie błogosławieństwo
spływa na nas z obchodzenia Pamiątki! <str. 467> Jakaż
rodzi się w nas serdeczna żarliwość, dążąca do dalszego
postępu w zrozumieniu, do wzrostu w łasce i wiedzy
oraz do wzmożonego uczestnictwa w przywilejach służby, do
której jesteśmy powołani nie tylko w obecnym czasie, lecz
także w przyszłości!
Należy
zauważyć, że Apostoł dołącza kielich, za który sławimy Boga –
„izali nie jest społecznością [współudziałem,
współuczestnictwem we] krwi Chrystusowej?”. O, co za
wzniosła myśl, że prawdziwie ofiarowani, wierne „maluczkie
stadko”, Nowe Stworzenie jest w ciągu Wieku Ewangelii „ciałem
Chrystusowym”! Cierpienia, próby, hańba i śmierć tych,
których Pan przyjął i uznał za „członków swojego ciała”
w ciele, są uznawane za część Jego ofiary, dlatego że są
oni z Nim w społeczności, pod kierownictwem tego, który
jest naszą Głową i Arcykapłanem! Czyż ci, którzy to
rozumieją oraz uznają doniosłość Boskiego zaproszenia do
członkostwa w tym Kościele [ekklesia] i konsekwencję
uczestnictwa w ofierze obecnie, a w chwalebnym dziele
w przyszłości, nie będą się radować z tego, że
zostali uznani za godnych cierpieć zniewagi dla imienia Chrystusa
i kłaść swe życie w służbie dla Prawdy jako
„członkowie ciała jego, z ciała jego i kości jego”
[Efezj. 5:30]? Cóż znaczy dla nich to, że świat ich nie zna, tak
jak nie znał Jego (1 Jana 3:1)? Cóż za znaczenie ma dla nich
to, że może muszą cierpieć i tracić ziemskie, największe
nawet doczesne dobra i korzyści, skoro jako Ciało Chrystusa
będą uznani za godnych mieć udział w przyszłej chwale swego
Odkupiciela?
W miarę
wzrastania w łasce, wiedzy i gorliwości będą oni
oceniać sprawy z punktu widzenia Apostoła, który powiedział
o ziemskim szczęściu i powodzeniu: „Wszystko uznaję za
szkodę (...) i śmieci”. „Albowiem sądzę, że utrapienia
teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą,
która ma się nam objawić” (Filip. 3:8; Rzym. 8:18 NB).
Inna
jeszcze myśl dotyczy wzajemnej miłości, wzajemnego zrozumienia
i sympatii, a więc tych cech, które powinny panować
wśród wszystkich członków <str. 468> tego „jednego ciała”
Pańskiego. Gdy duch Pański coraz bardziej opanowuje nasze serca,
będzie on sprawiał, że będziemy się cieszyć z każdej
okazji czynienia dobrze wszystkim ludziom, jeśli tylko będziemy
mieć do tego sposobność, a szczególnie domownikom wiary. Gdy
nasze miłe uczucia rosną i ujawniają się wobec całej
ludzkości, muszą one wzrastać szczególnie w odniesieniu do
Pana, a co za tym idzie, szczególnie względem tych, których
On uznaje, którzy mają Jego ducha i starają się Go
naśladować. Apostoł wskazuje, że stopień naszej miłości do
Pana zostanie okazany poprzez naszą miłość do braci,
współczłonków Jego Ciała. Jeśli nasza miłość ma cierpieć
i znosić wszystko wobec bliźnich, to o ileż więcej
powinniśmy jej okazać wobec współczłonków tego samego Ciała,
tak ściśle połączonych z nami przez naszą Głowę! Nic
dziwnego, że apostoł Jan stwierdza, iż jednym z ważnych
dowodów naszego przejścia z śmierci do żywota jest to, że
miłujemy braci (1 Jana 3:14). Co więcej, pamiętamy, że
mówiąc o naszym dopełnianiu miary ucisków Chrystusowych,
apostoł Paweł dodaje: „za ciało jego, którym jest kościół”
(Kol. 1:24 NB).
Ta
sama myśl jest wyrażona znowu w słowach: „Winniśmy życie
oddawać za braci” – 1 Jana 3:16 (NB). Jak wzniosły dowód
braterstwa jest tu zawarty! Gdzie jeszcze moglibyśmy znaleźć taką
miłość do braci, która kazałaby nam kłaść za nich życie? Nie
mówimy teraz o tym, jak Panu się upodobało zastosować ofiarę
Kościoła, przedstawioną w koźle Pańskim jako część ofiar
Dnia Pojednania*. Stwierdzamy jedynie za Apostołem, że jeśli
chodzi o nas, to kłaść życie, ofiarować się, powinniśmy
głównie za braci, w służbie dla nich; służenie światu
należy głównie do wieku przyszłego, do Tysiąclecia. W warunkach
obecnych nasz czas, talenty i możliwości w mniejszym lub
większym stopniu obciążone są zobowiązaniami względem naszych
bliskich (żony, dzieci, rodziców w starszym wieku lub innych
osób od nas zależnych). <str. 469> Mamy obowiązki również
wobec siebie samych i musimy zaopatrywać się w „rzeczy
potrzebne”, „godziwe” i w to, co jest „uczciwego
przed wszystkimi ludźmi”. Widzimy więc, jak stosunkowo niewiele
pozostaje nam do złożenia w ofierze, stosunkowo niewiele do
ofiarowania braciom, a i to jeszcze stale próbuje nam
zabrać świat, ciało i Szatan, aby uniemożliwić nam
ofiarowanie tego, co poświęciliśmy.
Pan
wybiera Kościół w czasie, kiedy panuje zło, a to w tym
celu, aby otaczające nas okoliczności mogły udowodnić stopień
naszej miłości i lojalności dla Niego i dla tych, którzy
są Jego. Jeśli nasza miłość oziębnie, wtedy roszczenia świata,
ciała i Przeciwnika będą dla nas za wielkie i pochłoną
nasz czas, nasze możliwości i pieniądze. Natomiast
proporcjonalnie do tego, w jakim stopniu nasza miłość do Pana
będzie silna i gorąca, tak też będziemy się cieszyć
z ofiarowania Mu tych rzeczy; będziemy wtedy ofiarować nie
tylko nadwyżkę naszych sił, możliwości i środków, kładąc
je, gdy zajdzie potrzeba, w służbie dla braci, lecz ponadto
duch oddania się Panu pobudzi nas do wyznaczenia rozsądnych granic
potrzeb i wydatków naszych domów i rodzin, a szczególnie
naszych własnych, abyśmy mogli przez to więcej ofiarować na
ołtarzu Pańskim. Tak jak nasz Pan przez trzy i pół roku
łamał swoje ciało i dawał swoją krew, swoje życie
i wreszcie na Kalwarii dokończył swojej ofiary, tak samo i my:
kładzenie naszego życia za braci przejawia się w małych
sprawach i usługach, zarówno doczesnych, jak i duchowych,
przy czym sprawy duchowe są wyższe, a więc ważniejsze. Kto
by jednak nie okazał miłosierdzia wobec brata cierpiącego
niedostatek, dałby oczywisty dowód, że nie ma ducha Pańskiego,
który we właściwym stopniu rządziłby jego sercem.
*
Cienie Przybytku lepszych ofiar, str. 59
Obchodzenie
Pamiątki jest nadal właściwe
Pamiątka
śmierci naszego drogiego Zbawiciela (z jeszcze głębszym
znaczeniem dołączonym przez ducha świętego poprzez apostoła
Pawła, a włączającym nasz udział, czyli społeczność
z Nim w Jego ofierze) była, <str. 470> jak
widzieliśmy, sprawowana po raz pierwszy w ściśle określonym
czasie, tj. 14 dnia pierwszego miesiąca według rachuby
żydowskiej*.Ta sama data, obliczona tą samą metodą, jest nadal
właściwa i przekonuje wszystkich, którzy poszukują „starych
ścieżek” i pragną po nich postępować. Do tego corocznego
obchodzenia Pamiątki śmierci naszego Pana, ustanowionej przez Niego
i praktykowanej w pierwotnym Kościele, powrócili ostatnio
ci, którzy poznali światło „teraźniejszej prawdy”.
*
Rok hebrajski rozpoczyna się na wiosnę z pierwszym ukazaniem
się nowiu księżyca po wiosennym porównaniu dnia z nocą.
Dzień 14. można łatwo obliczyć, ale nie należy go mieszać ze
świętowanym przez Żydów tygodniem świątecznym, który zaczynał
się 15. i trwał przez cały następny tydzień. Ten tydzień
przaśników, obchodzony przez Żydów z radością, wskazuje na
całą przyszłość chrześcijanina, a szczególnie przedstawia
cały rok aż do następnego obchodzenia Pamiątki Ostatniej
Wieczerzy. Dla Żyda ofiara baranka była środkiem do celu,
początkiem świątecznego tygodnia, który pochłaniał całą jego
uwagę. Nasza Pamiątka odnosi się do zabicia Baranka i dlatego
przypada 14 Nisan (pierwszego miesiąca). Co więcej, powinniśmy
pamiętać, że ze względu na odmienne liczenie godzin dnia, noc 14
Nisan odpowiadałaby temu, co teraz uważamy za wieczór 13 dnia.
Nie
należy się dziwić, że gdy właściwe znaczenie symbolicznej
Wieczerzy Pańskiej coraz bardziej szło w zapomnienie, poprawny
zwyczaj jej corocznego obchodzenia również ulegał zaniedbaniu
i zapomnieniu. Sprawa ta stanie się bardziej zrozumiała, gdy
poznamy jej historię.
Gdy
apostołowie i ci, którzy nastali bezpośrednio po nich,
zasnęli, gdzieś około trzeciego stulecia, w Kościele
nabierał wpływu rzymski katolicyzm. Jedną z jego fałszywych
doktryn była nauka, że choć śmierć Chrystusa zapewnia zgładzenie
dawnych grzechów, to nie może ona zgładzić tych osobistych
przestępstw, które wierzący popełnił po przyjściu do
społeczności z Chrystusem, a więc po chrzcie, i że
za takie grzechy potrzebna jest nowa ofiara. Na podstawie tego błędu
stworzono naukę o mszy, którą, jak już w innym miejscu
szczegółowo wyjaśniliśmy, uważano za nową ofiarę Chrystusa za
osobiste grzechy człowieka, za którego msza jest odprawiana, czyli
ofiarowana. Ta ponawiana <str. 471> ofiara Chrystusa jest
przedstawiana jako logiczna na podstawie twierdzenia, że
odprawiający mszę kapłan ma moc przemienić chleb i wino
w rzeczywiste ciało i rzeczywistą krew Chrystusa,
a następnie, łamiąc hostię, może łamać, czyli na nowo
ofiarować Pana za grzechy osoby, za którą msza jest odprawiana.
Wykazaliśmy już, że z Boskiego punktu widzenia nauka ta
i praktyka jest wstrętna przed obliczem Bożym – jest
„obrzydliwością spustoszenia” (Dan. 11:31, 12:11)*.
*
Tom II, Wykład IX i Tom III, Wykład IV
Ta
fałszywa nauka dokonała wielu spustoszeń. W ślad za nią
powstało w Kościele mnóstwo błędów. Wielkie odstępstwo,
czyli apostazja, przyczyniło się do powstania systemu rzymskiego,
najgłówniejszego ze wszystkich antychrystów. Mijały stulecia,
a poglądy te panowały powszechnie w chrześcijaństwie,
aż przyszedł wiek XVI, kiedy to rozpoczął się wielki ruch
religijny zwany Reformacją, która wzbudziła opozycję i zaczęła
stopniowo ujawniać prawdy zakryte w ciągu ciemnych wieków
przez fałszywe nauki i praktyki Antychrysta. W miarę jak
reformatorzy otrzymywali coraz więcej światła w zakresie
poznania całości świadectwa Słowa Bożego, w tym także
jaśniejszy pogląd na ofiarę Chrystusa, zaczęli dochodzić do
wniosku, że papieska doktryna i praktyka mszy były
rzeczywiście „obrzydliwością spustoszenia”, odrzucili ją więc
mniej lub bardziej stanowczo. Kościół anglikański skorygował
w 1552 r. swoją książkę do nabożeństwa i usunął
z niej słowo „msza”.
Zwyczaj
odprawiania mszy praktycznie zajął miejsce corocznego obchodzenia
Pamiątki Wieczerzy Pańskiej; odprawiane często msze miały bowiem
na celu wciąż na nowo oczyszczać lud z grzechów. Gdy
reformatorzy dostrzegli ten błąd, starali się wrócić do
oryginalnej prostoty pierwotnego zwyczaju i odrzucili rzymską
mszę, uznając ją za niewłaściwe obchodzenie pamiątkowej
Wieczerzy Pańskiej. Nie dostrzegając jednakże ścisłego związku
między obrazowym charakterem Paschy a jej pozaobrazem <str.
472> – śmiercią naszego Pana oraz Ostatnią Wieczerzą jako
pamiątką pozaobrazu, nie rozumieli, że jedynie jej coroczne
obchodzenie jest właściwe. Dlatego też widzimy, że niektórzy
protestanci obchodzą ją co miesiąc, inni co trzy, a jeszcze
inni co cztery miesiące – każda denominacja według swojego
własnego uznania. „Uczniowie” obchodzą ją co tydzień, a to
z powodu niezrozumienia Pisma Świętego, podobnie jak nie
rozumieją oni nauki o chrzcie. Obchodzenie Pamiątki co tydzień
opierają oni na pewnym stwierdzeniu z Dziejów Apostolskich, że
pierwotny Kościół zgromadzał się pierwszego dnia tygodnia i że
na takich zebraniach „łamano chleb” (Dzieje Ap. 2:42,46, 20:7).
Zauważyliśmy
już poprzednio*, że te cotygodniowe spotkania nie były
upamiętnianiem śmierci Pana, lecz były to uczty miłości
poświęcone pamięci Jego zmartwychwstania i kilkakrotnego
łamania z Nim chleba, czym uczniowie cieszyli się przez kilka
pierwszych dni w czasie 40 dni przed Jego wniebowstąpieniem.
Wspomnienia tych wydarzeń z łamaniem chleba, kiedy otwierały
się ich oczy, kiedy rozpoznawali Pana, skłoniły ich później
prawdopodobnie do spotykania się w każdy pierwszy dzień
tygodnia i całkiem właściwie – do spożywania wspólnego
posiłku, łamania chleba. Jak już zauważyliśmy, kielich nigdy nie
jest wspominany w związku z tymi spotkaniami, podczas gdy
w każdej wzmiance o pamiątkowej Wieczerzy Pańskiej
zajmuje on zawsze miejsce tak samo ważne jak chleb.
*
zob. poprzedni rozdział
Kto
może obchodzić Pamiątkę
Na
pytanie to odpowiadamy, że przede wszystkim do Pamiątki nie
powinien przystępować nikt, kto nie uznaje drogocennej krwi
Chrystusa jako ofiary za grzechy. Nikt też nie powinien uczestniczyć
w Pamiątce poza tymi, którzy wierząc, mają na nadprożu
i odrzwiach swojego ziemskiego przybytku krew pokropienia,
opowiadającą nam pokój w przeciwieństwie do zemsty, o jaką
wołała krew Ablowa (Hebr. 12:24). Nikt nie powinien obchodzić tego
symbolicznego święta, jeśli nie ma w swoim sercu <str.
473> prawdziwego święta i jeśli nie uznał Chrystusa za
swego osobistego Życiodawcę. Dalej, nikt nie powinien brać udziału
w Pamiątce, jeśli nie jest członkiem jednego ciała, jednego
chleba, i jeśli nie uważa, że jego życie i krew zostały
ofiarowane wraz z Panem w tym samym kielichu. Zaznaczona
jest tu wyraźnie różnica nie tylko między wierzącymi
i niewierzącymi, lecz także między ofiarowanymi
i nieofiarowanymi. Jednakże różnicę tę powinien każdy
wyznaczyć sam dla siebie w zależności od tego, na ile jego
wyznanie jest dobre i poświadczone równie dobrym zachowaniem
się na zewnątrz. Żaden członek nie może tutaj sądzić innego,
sądzić nie może nawet zbór, chyba że – jak już zauważyliśmy
– sprawa była w jakiś sposób przedstawiona przed zborem
zgodnie z danymi nam przepisami. Jeśli nie, wówczas starsi lub
przedstawiciele zboru powinni zwrócić uwagę zebranych na warunki
uczestnictwa, którymi są: (1) wiara w krew i (2)
poświęcenie się Panu na Jego służbę aż do śmierci. Następnie
powinni zaprosić wszystkich, którzy są tak usposobieni i tak
poświęceni, do wzięcia udziału w uroczystym upamiętnieniu
śmierci Pana, jak i swojej własnej. Zaproszenie to, jak
i wszystkie inne zachęty do wzięcia udziału w uroczystości
powinny być tak ogólnie i zrozumiale sformułowane, by nikt
nie pomyślał, że jest to obrządek sekciarski. Do uczestniczenia
powinni zostać zaproszeni wszyscy, niezależnie od ich wiary
i zgodności poglądów w innych sprawach, jeśli tylko są
w zupełnej zgodzie z tymi podstawowymi prawdami –
odkupieniem przez drogocenną krew i całkowitym poświęceniem
się aż do śmierci, dającym usprawiedliwienie.
Właściwą
rzeczą jest rozważenie w tym miejscu słów Apostoła:
„Przeto,
ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego
niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc
człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba
tego i z kielicha tego pije. Albowiem kto je i pije
niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je
i pije” – 1 Kor. 11:27 29 (NB).
To
ostrzeżenie Apostoła zdaje się być skierowane przeciwko
niedbałemu obchodzeniu Pamiątki, co mogłoby uczynić z niej
biesiadę, i przeciwko zapraszaniu na nią przypadkowych osób.
Nie jest to biesiada, lecz uroczysta Pamiątka, przeznaczona jedynie
dla członków „ciała” Pańskiego, a <str. 474>
ktokolwiek tego nie dostrzega, ktokolwiek nie uznaje, że chleb
symbolizuje ciało Jezusa, a kielich wyobraża Jego krew, ten,
uczestnicząc w Pamiątce, sprowadzałby na siebie nie tylko
słuszne potępienie – nie „przekleństwo”, jak to oddaje
powszechny przekład [angielski], ale potępienie ze strony Pana –
jak i potępienie ze strony swojego własnego sumienia. Dlatego
każdy osobiście, zanim sięgnie po te symbole, powinien się
najpierw zastanowić i rozstrzygnąć, czy wierzy w złamane
ciało i przelaną krew naszego Pana jako cenę okupu,
pokładając w nich ufność oraz po drugie, czy poświęcił
się całkowicie, aby mógł być w ten sposób uznany za
członka „jednego ciała”.
Zauważywszy,
kto nie powinien, a kto może przystąpić do stołu Pańskiego,
widzimy, że każdy prawdziwy członek Kościoła [ekklesia] ma prawo
uczestniczenia, chyba żeby został pozbawiony tego prawa publiczną
decyzją całego zboru, zgodnie z regułą daną przez samego
Pana (Mat. 18:15 17). Wszyscy tacy mogą obchodzić Pamiątkę,
tacy będą na pewno wszyscy pragnąć w niej uczestniczyć,
będą z pewnością pragnęli zastosować się do zalecenia
danego przez Mistrza na krótko przed Jego śmiercią: „Bierzcie,
jedzcie (...) pijcie z tego wszyscy”. Będą oni sobie zdawać
sprawę z tego, że jeśli nie będziemy jeść ciała Syna
Człowieczego i nie będziemy pić Jego krwi, nie będziemy mieć
w sobie życia; jeśli w swych sercach i umysłach
rzeczywiście stali się oni uczestnikami zasług ofiary Pana i Jego
życia, to upamiętnianie tego oraz wzajemne wyznawanie swej wiary
przed Panem będą uważać za przywilej, jak i za przyjemność.
Kto
może sprawować obrządek Pamiątki
Fałszywa
nauka o mszy i powstanie w Kościele klasy, zwanej
klerem, do odprawiania jej i podobnych usług stała się tak
przekonująca dla opinii publicznej, że nawet protestanci do
dzisiejszego dnia powszechnie uważają, iż obecność „wyświęconego
duchownego” jest absolutnie niezbędna, aby sprowadzić
błogosławieństwo i sprawować obrządek takiej pamiątkowej
usługi, a jakiś inny sposób postępowania byłby
świętokradztwem. Jak całkowicie błędne są te poglądy,
zrozumiemy z łatwością, gdy sobie uświadomimy, że wszyscy,
którzy mają przywilej uczestniczenia w Pamiątce, są
poświęconymi <str. 475> członkami Królewskiego Kapłaństwa,
a każdy z nich jest w pełni upoważniony przez Pana
do głoszenia Jego Słowa stosownie do posiadanych talentów
i nadarzających się okazji. Każdy też ma Jego pełną
ordynację do sprawowania według swych zdolności wszelkiej służby
czy usługi duchowej dla Pana i członków Jego Ciała, a w Jego
imieniu także i dla innych. „Wszyscy jesteśmy braćmi” –
oto Pańska zasada, o której nie możemy zapomnieć podczas
naszej uroczystej z Nim społeczności, kiedy obchodzimy święto
dokonanego przez Niego dzieła odkupienia oraz święto naszej
społeczności z Nim i ze wszystkimi innymi członkami Jego
Ciała.
Niemniej
jednak, jak już zauważyliśmy, w każdej małej grupie ludu
Pańskiego, w każdym małym zborze [ekklesia], czyli Ciele
Chrystusowym, powinien panować wskazany w Piśmie Świętym
porządek, którego częścią jest to, że powinni być „starsi
w każdym zborze”. Będąc Nowym Stworzeniem, każdy członek
zboru [ekklesia] ma wystarczające upoważnienie od Pana, by
uczestniczyć w jakiejkolwiek części usługi związanej
z Pamiątkową Wieczerzą, jednakże zbór, wybierając
starszych, uznaje, że oni powinni być reprezentantami całego
zgromadzenia [ekklesia] również w omawianej sprawie. Dlatego
na nich powinien spoczywać obowiązek zorganizowania Pamiątki
i związanej z nią usługi duchowej, gdyż jest to służba,
do której już zostali wybrani przez zbór.
Oświadczenie
naszego Pana: „Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię
moje, tam jestem pośród nich” [Mat. 18:20 NB] stanowczo wskazuje,
że gdziekolwiek jest to możliwe, Pamiątka powinna być obchodzona
w gronie współczłonków Ciała. Płynące stąd
błogosławieństwo zostało zamierzone w celu zbliżenia
członków wzajemnie do siebie nie tylko podczas tego dorocznego
spotkania, ale kiedykolwiek jest to tylko możliwe. Tam, gdzie
spotkałoby się choćby dwóch lub trzech, by skorzystać z tej
obietnicy, gdyż zgromadzenie się w większej liczbie było
niemożliwe lub trudne, mają oni przywilej obchodzić Pamiątkę
jako kompletny zbór, jako Kościół [ekklesia]. Gdyby się
zdarzyło, że z powodu jakichś okoliczności ktoś nie mógłby
się zgromadzić z innymi, radzilibyśmy, aby z wiarą
i niezachwianą mocą udał się w modlitwie do Pana,
odwołując się do tej obietnicy, i aby uważał Pana i siebie
za dwóch. Radzimy także, aby to nieuniknione odosobnienie nie było
dla nikogo przeszkodą w corocznym obchodzeniu Pamiątki
wielkiej ofiary <str. 476> za grzech i naszego w niej
uczestnictwa z naszym Panem. Taka osamotniona osoba powinna
zaopatrzyć się w chleb (jeśli możliwe – chleb przaśny,
np. suchary lub przaśne placki), a także w owoc winorośli
(sok z rodzynek, z winogron albo wino*) i obchodzić
Pamiątkę w społeczności ducha z Panem i ze
współczłonkami Ciała, od których jest z konieczności
oddalona.
*
Na ile jesteśmy w stanie stwierdzić, to Pan, ustanawiając
Pamiątkę, użył do tego celu wina fermentowanego. Niemniej jednak,
ze względu na to, że nie mówi On o winie, tylko po prostu
o „owocu winorośli” oraz dlatego, że nałóg alkoholizmu
wywiera tak zły i przemożny wpływ w naszych czasach,
wierzymy, że Pan uzna użycie niesfermentowanego soku winogronowego
lub soku z rodzynek, do którego w razie potrzeby można by
dodać parę kropli prawdziwego wina, aby zadowolić sumienie tych,
którzy byliby skłonni uważać, że posłuszeństwo wobec wzoru,
jaki dał Pan, wymagałoby użycia wina fermentowanego. W ten
sposób nie będzie żadnego niebezpieczeństwa dla nikogo z Pańskich
braci, nawet dla najsłabszych w ciele.
Porządek
w obchodzeniu Pamiątki
Ponieważ
Pan nie ustanowił żadnych reguł ani żadnego porządku tej usługi,
my też nie będziemy tego czynić, jednak nie wydaje nam się rzeczą
niestosowną przedstawienie kilku naszych sugestii odnośnie takiego
sposobu obchodzenia Pamiątki, który byłby nacechowany umiarem,
rozsądkiem i właściwą organizacją. Czynimy tak nie dlatego,
żebyśmy chcieli ustanawiać jakieś reguły czy prawa, ale w tym
celu, aby dopomóc w wyrobieniu sobie umiarkowanego poglądu na
tę sprawę tym, którzy przyzwyczajeni są do wyszukanych form
usługi, a także tym, którzy do niczego takiego nie są
przyzwyczajeni. Niech więc tedy nasze zdanie w tej sprawie
traktowane będzie jedynie jako pewna sugestia na ten temat, którą
można zmienić, gdyby się to okazało celowe. Oto nasza propozycja:
(1)
Rozpoczęcie nabożeństwa zaśpiewaniem jednej lub kilku pieśni
stosownych na tę okoliczność ze względu na podniosłą treść
i ducha oraz kierujących umysły ku Pamiątce.
(2)
Modlitwa o błogosławieństwo Boże na to zebranie,
a szczególnie dla uczestników Pamiątki, zawierająca wzmiankę
o współczłonkach tego samego Ciała, znanych i nieznanych
na całym świecie, a zwłaszcza o tych, którzy obchodzą
Pamiątkę w jej rocznicę. <str. 477>
(3)
Starszy, który przewodniczy, może odczytać odpowiednie wersety
Pisma Świętego o pierwotnym ustanowieniu Pamiątki.
(4)
Ten lub inny starszy może następnie objaśnić rzeczy zawarte
w obrazie i pozaobrazie, wygłaszając wykład na ten temat
lub – równie dobrze, jeśli woli – odczytując objaśnienie tych
spraw, na przykład powyższe rozważania.
(5)
Brat przewodniczący, zwracając uwagę na fakt, że nasz Pan
pobłogosławił chleb, zanim go złamał, może następnie powołać
jakiegoś dostatecznie zaznajomionego z przedmiotem brata, aby
poprosił w modlitwie o błogosławieństwo na chleb, lub –
gdyby nie było takiego brata – może się sam pomodlić; powinien
on poprosić o błogosławieństwo Boże na chleb i dla
tych, którzy go będą spożywać, żeby ich umysł został szeroko
otwarty na właściwe zrozumienie jego głębokiego znaczenia, żeby
wszyscy uczestnicy mieli błogosławioną społeczność z Panem
w spożywaniu symbolu Jego ciała i mogli odnowić swoje
własne poświęcenie, by być łamanymi razem z Nim.
(6)
Następnie można złamać jeden z kawałków przaśnego chleba,
przypominając przy tym słowa naszego Pana: „Bierzcie, jedzcie, to
jest ciało moje za was wydane” [1 Kor. 11:24 NB]. Taca może
być podawana przez jednego z braci lub przez samego
przewodniczącego; jeśli zgromadzenie jest duże, wtedy większa
ilość tac z chlebem może być równocześnie podawana przez
dwóch, czterech, sześciu albo przez odpowiednią liczbę
poświęconych braci.
(7)
Podczas podawania emblematów powinna panować cisza, choć jakieś
krótkie i zwięzłe uwagi mówiące o znaczeniu chleba
i o tym, jak my spożywamy ciało Pańskie, nie wydają się
niewłaściwe; zasadniczo jednak byłoby lepiej, żeby sprawa ta
została wyłożona przez przewodniczącego lub innego mówcę
w wykładzie przed podaniem chleba i wina w ramach
ogólnego objaśniania znaczenia uroczystości; uniknęłoby się
wtedy zakłócania społeczności uczestników.
(8)
Następnie należy poprosić w modlitwie o błogosławieństwo
na kielich, zgodnie z tym, jak czytamy, że nasz Pan „wziął
kielich i podziękował”, i dał <str. 478>
uczniom. Jakiś brat może zostać poproszony o dziękczynną
modlitwę i prośbę o błogosławieństwo Pańskie dla
uczestników; kielich, podobnie jak chleb, powinien być również
podawany w ciszy.
(9)
Kończąc na tym nabożeństwo, radzilibyśmy aż do końca
postępować za wzorem Pana i apostołów: na zakończenie
zaśpiewać pieśń i opuścić zgromadzenie bez końcowej
modlitwy. Radzilibyśmy także, aby zaniechać przy tym zwykłych
pożegnań, pytań o zdrowie itp. i żeby każdy, idąc do
domu, unikał, o ile to możliwe, czegokolwiek, co by
przeszkadzało w rozmyślaniach i społeczności, a także
aby w miarę możliwości starał się pozostać w tej
społeczności nie tylko tej nocy, lecz i następnego dnia,
mając w pamięci doświadczenia Pana w Getsemane i Jego
pragnienie współczucia i pomocy, jak i to, że każdy
członek Jego Ciała też może przechodzić doświadczenia Getsemane
oraz potrzebować pomocy i pociechy współuczniów.
O naszym
Mistrzu jest napisane, że „nikt z ludu nie był z nim”.
Nikt nie potrafił współczuć z Nim w godzinie Jego
próby. Z nami jest inaczej. My mamy współczłonków Ciała,
tak samo ochrzczonych w Jego śmierć i tak samo
poświęconych, aby być łamanymi jako członkowie jednego chleba,
oraz tak samo przyjętych i pomazanych tym samym duchem świętym.
Pamiętając o tym, starajmy się jeszcze gorliwej być pomocni
dla współczłonków Ciała, wiedząc, że cokolwiek byśmy uczynili
najmniejszemu członkowi Ciała, uczyniliśmy Głowie i przez
nią będziemy docenieni. Przypomnijmy sobie w takim wypadku
przykład Piotra – jego gorliwy zapał jako sługi Pana,
a jednocześnie jego słabość w chwili próby, jego
potrzebę Pańskiej pomocy i modlitwy. „Ja zaś prosiłem za
tobą, aby nie ustala wiara twoja.” Pamiętanie o tym może
być dla nas bardzo pomocne, tak jak niewątpliwie pomocne było
później dla apostoła Piotra. Będzie nas to też bardziej pobudzać
do uciekania się do Pana z prośbą „o łaskę i pomoc
w każdej potrzebie”.
Dobrze
będzie, jeśli równocześnie przypomnimy sobie Judasza, którego
upadek nastąpił z powodu samolubstwa, ambicji i chciwości.
<str. 479> Jeśli będziemy pamiętać, jak przez te drzwi
samolubstwa Szatan coraz bardziej do niego wchodził i go
opanowywał, to świadomość tego może nam pomóc stać na straży,
żebyśmy podobnie jak on nie popadli w sidła Przeciwnika
i żebyśmy nigdy w żadnym wypadku nie zaparli się Pana,
który nas odkupił; żebyśmy pod żadnym pozorem nie zdradzili
Pana, Jego braci i Jego Prawdy. Przez cały następny dzień
miejmy w pamięci przeżycia naszego drogiego Odkupiciela, nie
tylko po to, aby w ten sposób jeszcze gorliwiej Mu współczuć,
ale ponadto, by nie uważać za rzecz dziwną ognistych prób, które
mogą zostać dopuszczone na nas jako Jego naśladowców, aby
postępować za Nim aż do końca i zawsze mieć w pamięci
Jego ostatnie słowa: „Wykonało się”, rozumiejąc, że
oznaczały one dokonanie za nas Jego ofiary za grzech, tak aby „jego
sińce nas uleczyły”. Musimy ciągle zdawać sobie sprawę z tego,
że On zawsze żyjąc, oręduje za nami i udziela nam pomocy
w każdej potrzebie.
Wielkanoc
(Easter) – Pascha
Angielskie
słowo „Easter” [pol. Wielkanoc] występuje tylko jeden raz
w Piśmie Świętym [w angielskim przekładzie] (Dzieje Ap.
12:4) jako rezultat mylnego tłumaczenia – powinno być ono oddane
jako Pascha. Nazwa Easter została przyjęta od pogan. Jest ona
pochodzenia anglosaskiego [staroangielskiego] i oznaczała
początkowo boginię Anglosasów albo raczej boginię Wschodu [ang.
east – „wschód”], Esterę, której święto obchodzone było
na wiosnę około święta Paschy. Przejęcie tej nazwy
i zastosowanie jej do okresu upamiętniania śmierci naszego
Pana, Jego zmartwychwstania i wniebowstąpienia, aż do zesłania
błogosławieństwa Pięćdziesiątnicy, było oczywistą próbą jak
najłatwiejszego zastępowania instytucji pogańskich przez
chrześcijańskie. Podobnie jak większość tych zmian, miało to
miejsce gdzieś około trzeciego wieku. Pogańskie początki nazwy
Easter nie muszą mieć dla nas szczególnego znaczenia, ponieważ
nie używamy jej już dla określenia obchodów święta bogini
Wschodu. Wśród protestantów nazwa ta jest wyraźnie określeniem
jednego dnia, a nie okresu, jak to było dawniej i jak to
wciąż jeszcze jest u katolików. Ten jeden dzień zwany jest
Niedzielą Wielkanocną. Każda pamiątka <str. 480>
zmartwychwstania naszego Pana będzie zawsze droga dla Jego ludu, ale
dla tych, którzy poprawnie pojmują i doceniają tę sprawę,
każda niedziela będzie Wielkanocną Niedzielą, ponieważ każda
niedziela jest dniem upamiętniającym powstanie naszego Pana od
umarłych.
Poruszając
tutaj ten temat, pragnęliśmy zwrócić większą uwagę na szersze
znaczenie określenia Easter [Wielkanoc], które w ujęciu
katolików obejmuje zarówno Wielki Piątek, jak i Niedzielę
Wielkanocną i jest po prostu używane jako synonim okresu
paschalnego. Mogłoby się wydawać, że wprowadzenie mszy i jej
częste odprawianie uczyni całkowicie bezcelowym coroczne
upamiętnianie śmierci naszego Pana w jej rocznicę, ale tak
się nie stało. Pierwotny zwyczaj obchodzenia tego wielkiego,
głównego wydarzenia przez wczesny Kościół i świadomość
prawdziwej podstawy jego istnienia trwa nadal, chociaż zaprzestano
obchodzenia Wieczerzy Pańskiej w jej właściwym czasie,
zastępując ją licznie odprawianymi ofiarami mszy, przez co ta
jedna szczególna Pamiątka straciła swoje znaczenie.
Przez
stulecia istniał zwyczaj ustalania daty ukrzyżowania naszego Pana
na podstawie kalendarza żydowskiego, jak już o tym mówiliśmy,
jednakże z biegiem czasu wraz z pragnieniem odcięcia się,
na ile to możliwe, od żydowskich zwyczajów, zmieniono sposób
obliczania daty śmierci Chrystusa, naszego Baranka Paschalnego.
„Ekumeniczny sobór” w Nicei postanowił, że Wielkanoc
powinna być odtąd obchodzona w piątek następujący po
pierwszej pełni księżyca po wiosennym porównaniu dnia z nocą.
Doprowadziło to nie tylko do powszechnego upamiętniania śmierci
Pańskiej w piątek, zwany Wielkim Piątkiem, lecz w dodatku
sprawiło, że w rzeczywistości wypadało to bardzo rzadko
dokładnie w tym czasie, kiedy Żydzi obchodzili Paschę. Jak
pamiętamy, różnica w sposobie obliczania polega na tym, że
Żydzi zawsze oczekiwali (i nadal oczekują) na wiosenne
porównanie dnia z nocą; wtedy dopiero z pierwszym nowiem
księżyca zaczynają swój miesiąc i obchodzą Paschę przy
pełni księżyca, czyli 14. dnia. Ta zmiana powoduje, że różnica
między dwoma sposobami obliczania wynosi niekiedy prawie miesiąc.
<str. 481>
Nie
naszą rzeczą jest orzekać, który sposób obliczania czasu jest
lepszy, ale pierwszeństwo przyznajemy temu sposobowi, który
stosował Pan i apostołowie; nie dlatego, żebyśmy się
niewolniczo tego trzymali, obawiając się, że popełnilibyśmy
przestępstwo, gdybyśmy się pomylili w rachubie i obchodzili
tę uroczystość w niewłaściwym czasie, niemniej jednak mamy
satysfakcję, że staraliśmy się jak najściślej iść za Boskim
postanowieniem, a więc za wzorem. Może ktoś powiedziałby, że
byłoby jeszcze lepiej ustalić jakąś stałą datę według
współczesnego kalendarza, np. 15 albo 1 kwietnia albo jeszcze jakąś
inną datę, a wtedy wszystkie obliczenia stałyby się
niepotrzebne. Odpowiadamy na to, że Pan miał widocznie powody do
takiego, a nie innego ułożenia kalendarza żydowskiego i my
wolimy w tej sprawie trzymać się Jego postanowień.
W szczególności
zauważamy, że tak jak słońce jest symbolem duchowego Królestwa
Bożego, tak księżyc jest symbolem Przymierza Zakonu i ludu,
który znajdował się pod tym przymierzem. W ten sposób
zaistniała szczególna okoliczność, mianowicie taka zgodność
czasu, że nasz Pan został ukrzyżowany dokładnie w czasie
pełni księżyca, tak że jeśli chodzi o czas, to według
z góry przez Boga podjętego postanowienia Żydzi nie mogli
wcześniej Pana pojmać, choć tego bardzo pragnęli, „gdyż
jeszcze nie nadeszła jego godzina” (Jan 7:30, 8:20 NB).
Ukrzyżowanie Pana podczas pełni księżyca i fakt, że
księżyca zaraz zaczęło ubywać, jest dla nas taką lekcją, że
oto Izrael jako naród sprowadził na siebie na pewien czas okres
Bożego odrzucenia, wyobrażonego przez ubywanie księżyca, które
obrazowało jego narodowy upadek.
*
* *
Załączamy
tutaj kilka związanych z tematem wyjątków, które pochodzą
z uznanego autorytetu [angielska Encyklopedia literatury
biblijnej, teologicznej i kościelnej McClintocka i Stronga]
i potwierdzają nasze dotychczasowe rozważania.
Wyciąg
z encyklopedii McClintocka i Stronga
„EASTER
[wym. ister, Wielkanoc], czyli PASCHA – Easter to słowo
pochodzenia anglosaskiego oznaczające boginię Anglosasów albo
raczej boginię Wschodu [ang. east – ‘wschód’], Esterę. Ku
jej czci składano corocznie <str. 482> ofiary, na wiosnę
w okresie Paschy. Przez skojarzenie pojęć nazwę tę zaczęto
wiązać z chrześcijańskim świętem zmartwychwstania,
przypadającym w czasie Paschy, stąd mówimy Easter Day [Dzień
Wielkanocy], Easter Sunday [Niedziela Wielkanocna], lecz
niewłaściwie, gdyż określenia te w żadnym wypadku nie
odnoszą się do święta obchodzonego ku czci bogini starożytnych
Anglosasów. Dzisiejsze słowo niemieckie Ostern, oznaczające
‘Wielkanoc’, odnosi się do tej samej bogini – Estery, Ostery.
Występowanie tego wyrazu w Authorized Version [angielski
przekład autoryzowany] – ‘Zamierzając po święcie Paschy [AV
‘Easter’] stawić go przed ludem’ (Dzieje Ap. 12:4 NB) –jest
łatwym do zauważenia przykładem braku konsekwencji tłumaczy.
(...) W ostatnim poprawionym wydaniu wszędzie wprowadzono wyraz
‘Pascha’, z wyjątkiem tego wersetu. (...)
Kościoły
Azji Mniejszej upamiętniały śmierć Pana Jezusa w dniu
odpowiadającym 14 Nisan, w którym to dniu zgodnie z opinią
całego pierwotnego Kościoła miało miejsce ukrzyżowanie. Kościoły
zachodnie (Rzym) natomiast uważały, że ukrzyżowanie powinno być
upamiętniane corocznie w tym dniu tygodnia, w którym
miało miejsce, tj. w piątek. (...) Kościoły zachodnie
uważały dzień śmierci Chrystusa za dzień żałoby i nie
kończyły one okresu postu aż do dnia zmartwychwstania. Natomiast
kościoły Azji Mniejszej traktowały śmierć Chrystusa jako
odkupienie ludzkości i kończyły post w godzinie Jego
śmierci, tj. o godzinie trzeciej po południu, i zaraz
potem urządzały agapę i Wieczerzę Pańską. Obydwie strony
(tj. ortodoksyjny Wschód i kościoły zachodnie) uznawały
nazwę ‘PASCHA’ (Święto Przejścia), przez którą rozumiały
czasem szczególnie uroczyste dni tego tygodnia, a niekiedy cały
tydzień upamiętniający Paschę.
Pierwszy
poważny spór między obydwiema stronami w łonie pierwotnego
Kościoła wybuchł około 196 roku, kiedy biskup Rzymu Wiktor wydał
okólnik do główniejszych biskupów Kościoła z zaleceniem,
by zwołali synody w swoich prowincjach i wprowadzili
zwyczaj zachodni, tj. obchodzenie uroczystości w piątek
i niedzielę zamiast <str. 483> dokładnie 14 i 16
Nisan. Niektórzy zastosowali się do tych żądań, ale synod
obradujący pod przewodnictwem biskupa Efezu Polikratesa stanowczo
odmówił i uchwalił list, w którym biskup Polikrates,
broniąc zwyczaju Azji, skierował biskupa Wiktora do autorytetu
apostołów Filipa i Jana, do Polikarpa i do siedmiu swoich
krewnych, którzy byli przed nim biskupami Efezu. (...)
Jak
dotąd, ów spór między kościołami azjatyckimi i zachodnimi
(rzymskimi) dotyczył tylko dwóch spraw, a mianowicie, (1) czy
powinno się obchodzić dzień tygodnia czy dzień miesiąca,
w którym nastąpiła śmierć Chrystusa oraz (2) czy powinno
się zakończyć post. Teraz zaś wyłoniła się trzecia sprawa
sporna, mianowicie kwestia czasu, tj. na który dzień przypadał
w rzeczywistości 14 Nisan. Wielu ojców Kościoła uważało,
że według pierwotnego sposobu obliczania czasu, stosowanego przez
Żydów aż do zniszczenia Jerozolimy, dzień 14 Nisan przypadał
zawsze po wiosennym porównaniu dnia z nocą i że jedynie
w wyniku błędu w obliczeniach późniejszych Żydów
dzień 14 Nisan przypadał czasem przed wiosennym porównaniem.
Postanowili oni przeto, że dzień 14 Nisan, który dla obydwu
spornych stron wewnątrz Kościoła określał czas Wielkanocy,
powinien być zawsze po wiosennym porównaniu.
Ponieważ
rok żydowski jest rokiem księżycowym i 14 Nisan zawsze jest
dniem pełni księżyca, przeto chrześcijanie, którzy przyjęli
powyższe stanowisko astronomiczne, zawsze gdy 14 Nisan wypadał
przed porównaniem dnia z nocą, upamiętniali śmierć
Chrystusa jeden miesiąc później od żydowskiego święta Paschy.
Ponieważ chrześcijanie nie mogli już polegać na kalendarzu
żydowskim, musieli sami obliczać czas Wielkanocy. Obliczenia te
często się różniły, po części z przyczyn już wyłożonych,
po części zaś dlatego, że data wiosennego porównania dnia z nocą
była przez niektórych ustalana na 18 marca, przez innych na 19
marca, a przez innych jeszcze na 21 marca. Sobór w Arles
(314 r.) usiłował wprowadzić jakąś jednolitość, ale jego
ustalenia pozostały bez większego wpływu. Problem ten był więc
ponownie dyskutowany i omawiany na ekumenicznym soborze w Nicei,
który postanowił, że Wielkanoc powinna być <str. 484>
obchodzona przez cały Kościół po porównaniu dnia z nocą,
w piątek następujący po 14 Nisan. Postanowiono także, że
Kościół w Aleksandrii, odznaczający się znajomością nauk
astronomicznych, będzie odtąd corocznie zawiadamiał Kościół
w Rzymie, w którym dniu kalendarza rzymskiego powinna być
obchodzona Wielkanoc, ten zaś będzie zawiadamiał wszystkie
kościoły świata. Ale nawet te postanowienia soboru nicejskiego nie
położyły kresu istniejącym różnicom i stan taki przetrwał
do czasu obliczeń dokonanych przez Dionizjusza Małego [Dionisius
Exiguus], wprowadzających do dawnego Kościoła stopniowe
ujednolicenie czasu obchodzenia Wielkanocy. Niektóre kraje jednak,
jak np. Anglia, długo nie chciały zrezygnować ze swoich dawnych
zwyczajów i uczyniły to dopiero po okresie długiego oporu. Za
czasów Karola Wielkiego osiągnięto, jak się wydaje, jednolitość
[w obchodzeniu piątku i poniechaniu żydowskiego sposobu
obliczania dnia pełni księżyca] i [odtąd] nie można znaleźć
śladu [obchodzenia] Quarto decimani (obchodzenia według
rzeczywistego dnia 14 Nisan, pełni księżyca po wiosennym
porównaniu dnia z nocą). (...)
Rewizja
kalendarza przeprowadzona przez papieża Grzegorza XIII zachowała
w większości obliczenia Dionizjusza, określiła jednak
dokładniej wielkanocną pełnię księżyca i przyjęła
szczegółowe postanowienia w celu uniknięcia w przyszłości
odchyleń kalendarza od czasu astronomicznego. Za sprawą tych
szczegółowych obliczeń chrześcijańska Wielkanoc, wbrew
postanowieniom soboru nicejskiego, czasem się jednak pokrywa
z żydowską Paschą.”
Na
temat interesującego nas słowa to samo źródło stwierdza:
PASCHA
– „Było to reprezentatywne, doroczne święto i jako takie
pozostawało w pewnym stosunku do obrzezania jako drugiego
sakramentu kościoła żydowskiego” (2 Mojż. 12:44). Można
tak wnioskować na podstawie tego, co zdarzyło się w Gilgal,
kiedy to Jozue, odnawiając Boże przymierze, obchodził święto
Paschy zaraz po tym, jak obrzezał lud. Istota wzajemnego stosunku,
w jakim pozostawały względem siebie te dwa obrządki,
wyjaśniła się dopiero wtedy, gdy wypełnił się pozaobraz i gdy
Wieczerza Pańska zajęła jego miejsce jako sakramentalne święto
wybranego ludu Bożego.” <str. 485>