<< Wstecz |
Wybrano: R-1711 a, z 1894 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Gdybyś znała dar Boży.
„…dałby
ci wody żywej” – Jana
4:10.
Niewiasta
samarytańska nie rozpoznała w owym zmęczonym podróżnym, który usiadł przy studni,
pomazanego Syna Bożego, którego ówczesna obecność na ziemi była przepowiedziana
przez wszystkich świętych proroków tysiące lat naprzód. Zaiste, nawet ci, co
znali Jego nauki oraz Boskie świadectwa ogłoszone przy Jego narodzeniu i
chrzcie – że był to umiłowany Syn Boży, który miał przynieść wesołą nowinę
wszystkiemu ludowi (Łuk. 2:9-14; Mat. 3:17) – nawet oni nie mogli zrozumieć
tego faktu, ponieważ postawa Jezusa pełna była pokory i nie widzieli w Nim nic,
co ludzie zwykli nazywać wielkim. Nawet Jan Chrzciciel posłał uczniów z
zapytaniem: „Tyżeś jest on, który ma przyjść, czyli inszego czekać mamy?” – Mat.
11:3.
Nic więc dziwnego, że Samarytanka
nie rozpoznała Pana i przez to nie mogła zrozumieć swego przywileju usłużenia
Mu jako Temu, który był darem Bożym. Gdyby wiedziała i była w stanie ocenić
przywilej podania kubka zimnej wody jednorodzonemu, umiłowanemu Synowi Bożemu,
to z pewnością chętnie wyświadczyłaby tę usługę. Co więcej, gdyby była
świadoma, kim jest ten, co chce pić, sama prosiłaby Go o wodę żywota – owo
wielkie zbawienie.
Niewiasta jednakże nie wiedziała o
tym darze, choć był tak blisko niej. Myślała, że ów podróżny jest zwykłym Żydem
– jednym z tych, którzy z Samarytanami nie chcieli mieć nic do czynienia. Jego
prośba o wodę wzbudziła w niej tylko uprzedzenia rasowe wobec człowieka, o
którym prawdopodobnie myślała, że gotów jest przyjąć usługę w nagłej potrzebie,
lecz kiedy indziej uważałby ją i jej naród za niższy od siebie i niegodny
społeczności.
Pan znał podstawę tego uprzedzenia,
dlatego nie zaprzeczał, lecz najpierw cierpliwie wysłuchał zarzutów niewiasty,
potem zaś dał jej zrozumieć, że to On jest w rzeczywistości Chrystusem.
Samarytanka bardzo ucieszyła się z tej wieści i odszedłszy opowiadała o niej
innym i przyprowadziła do Jezusa wielu ludzi.
Ta grzeszna kobieta stanowi trafny
obraz tysięcy innych niewiast i mężczyzn, którzy – podobnie jak ona – gdyby
tylko wiedzieli, zachowaliby się zupełnie inaczej. Gdyby Żydzi wiedzieli, nigdy
by Pana chwały nie ukrzyżowali (1 Kor. 2:8). W zrozumieniu tej sprawy
przeszkodził im bóg tego świata, który zaciemnił ich oczy i oślepił ich umysły,
tak że nie mogli uwierzyć (2 Kor. 4:4). Przez to nie rozpoznali daru Bożego –
swego przywileju służenia Chrystusowi i otrzymania od Niego wody życia.
Podobna sytuacja istnieje dzisiaj
pomiędzy ludźmi a Ciałem Chrystusowym, czyli Kościołem. Ludność tego świata nie
wie, że Pan ma na ziemi swoich przedstawicieli. Nie są oni bowiem obdarzeni
chwałą tego świata, tak jak nie był nią obdarzony ich Pan. Są raczej nienawidzeni
i odrzucani przez ludzi, i bynajmniej nie rozpoznani jako przyszli sędziowie
świata. Ci jednak, którzy ich znają, powinni doceniać przywilej służenia im,
ponieważ Pan powiedział: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych
najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście” – Mat. 25:40. Z tego wynika,
że cokolwiek czynimy jednemu z tych najmniejszych Pańskich braci, Pan uznaje,
jakbyśmy Jemu samemu to czynili. To winno pobudzać nas do odpowiedniego
ocenienia przywileju służenia drugim.
Nie możemy się też dziwić, jeżeli
ludzie tego świata nie znają nas i nie doceniają wody życia, jaką mamy im do
dania. Jeśli nie rozpoznali Pana, w którym mieszkała wszelka doskonałość, to
jak moglibyśmy się spodziewać, że uznają nas, w których jak dotąd wiele jest
jeszcze niedoskonałości, mimo że z łaski Pana jesteśmy uważani przez Boga za
świętych. Jeżeli bóg tego świata zaciemnił oczy wielu, to naszym przywilejem
jest – podobnie jak było przywilejem Jezusa – pomagać im w usuwaniu tego
zaćmienia, aby chwalebne światło Ewangelii pokoju mogło przeniknąć do ich
umysłów. Podawajmy wszystkim wodę życia, w miarę jak nadarzają się sposobności.
Czyniąc to ku ubłogosławieniu innych, my także – tak jak nasz Pan – zostaniemy
ubłogosławieni (Jana 4:31-34).
Na Straży 1993/5/14, str. 117 W.T. R-1711 a - 1894 r