<< Wstecz |
Wybrano: R-5676 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Końce wieków – podobne warunki
„Jeżeli świat was
nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej niżeli was miał w nienawiści” – Jana 15:18.
Przez
wyraz „świat” Pan Jezus nie miał na myśli pogan, bo inaczej
powiedziałby: poganie. Gdyby Jezus użył tego wyrażenia (poganie), to miałby on
na myśli ludzi nie pozostających w przymierzu z Bogiem. Przez użycie wyrazu „świat” należy rozumieć obecny ustrój społeczny – tj. ludzi żyjących w obecnym
porządku rzeczy; bo obecnego ustroju nie mogłoby być bez ludzi. Zapewne Jezus
miał na myśli religijnych przywódców – przedstawicieli ludu.
W
owym czasie szczególny porządek rzeczy tworzyli nauczeni w Piśmie faryzeusze,
saduceusze, arcykapłani, doktorzy prawa, to jest ci, którzy tłumaczyli Zakon.
Zatem reprezentanci Zakonu byli przedstawicielami ludu, stanowili oni ówczesny
porządek rzeczy – świat. Oni to, o ile wiemy, nienawidzili Jezusa. Pan Jezus o
nich powiedział, iż nienawidzą światłości. Nienawidzili Go nie dlatego, żeby im
wyrządził jakąś krzywdę, lecz z powodu Jego nauki i światła, jakim przyświecało
Jego życie, które było przeciwne ich życiu, ich celom, planom i zamiarom. Gdyby
uznali naukę Jezusa, wszystkie ich zamiary, jakie mieli przez wszystkie lata,
spełzłyby na niczym. W stosunku do ich celów i zamiarów, zgodnie z ich
pojęciem, nasz Pan i Jego naśladowcy wydawali się im być szaleńcami, bo
usiłowali czynić rzeczy (według nich) niemożebne.
Głównymi
oponentami naszego Pana byli przywódcy religijni, nauczyciele i politycy
żydowskiego narodu. Na on czas były dwie partie: saduceusze i faryzeusze.
Saduceusze nie wierzyli w to, czego nie widzieli. Byli agnostykami
(niewierzącymi), zaś faryzeusze należeli do sekty religijnej bardzo
skrupulatnej i uchodzili między żydowskim ludem za najświętobliwszych ludzi.
Przestrzegali bardzo akuratnie zewnętrzne formy i ceremonie, lecz jednocześnie
(jako klasa) byli ludźmi wysoko myślącymi o sobie, mającymi siebie za
najsprawiedliwszych, a zarazem byli wielce niesprawiedliwi. Ktokolwiek zapoznał
się z nauką Jezusa, to więcej nie dbał o którąkolwiek z tych sekt ani o ich
nauki, a tym bardziej nie uważał ich za wielkie w tym narodzie. Sekty te zawsze
walczyły ze sobą, lecz gdy chodziło o walkę z Jezusem, ci religijni przywódcy
połączyli się przeciwko Niemu.
Sekty
te łącznie z nauczonymi w Piśmie i doktorami prawa podburzyli lud, by żądał
ukrzyżowania Jezusa. Nie przypuszczamy aby ci uczeni ludzie odznaczający się
nauką i inteligencją, razem z pospólstwem na ulicy wołali i żądali oswobodzenia
Barabasza, a ukrzyżowania Jezusa, lecz przypuszczamy, iż podburzali lud, a sami
zajęli stanowisko ludzi poważnych. W każdym razie sposób ich postępowania
przyczynił się do śmierci Jezusa. Złość, jaką pałali przeciw Niemu, była tak
zawzięta i nienawistna, że za wszelką cenę postanowili stracić Jezusa. Po
kilkakroć knuli spiski na Jego życie, lecz nie mogli doprowadzić ich do skutku,
dopóki nie przyszła „Jego godzina”. Faryzeusze przyznali, że Jezus uczynił
wielki cud wskrzeszając Łazarza, a ponieważ to mogło wywrzeć na lud wielki
wpływ i do pewnego stopnia osłabić ich władzę i odciągnąć lud, przeto
postanowili Go z powodu tego cudu zgładzić.
Najwyższy
kapłan Kajfasz powiedział: „Nam jest pożyteczne, aby jeden człowiek umarł za
lud, a nie wszystek naród zginął” – Jana 11:49-53. Przywódcy narodu
izraelskiego obawiali się, żeby nauka Jezusa nie owładnęła całego narodu, i
żeby lud nie odwrócił się od nich, bo mówili: „Jeżeli go tak zaniechamy,
wszyscy weń uwierzą i przyjdą Rzymianie, a wezmą nam to miejsce nasze i lud”. Nadto
mówili: ,,My jesteśmy dozorcami tego narodu. Rzymski rząd nie zajmie się tym
pospólstwem. Jeżeli my się tym nie zajmiemy, to sprawa Boża upadnie. Zatem
lepiej będzie, jeżeli zgładzimy tego człowieka”. Trudność, w jakiej się
znajdowali, była ta, że mieli fałszywe pojęcie o sprawie Bożej jak również o
swoim narodzie. Przestali liczyć się z Bogiem, mniemając, że sami mieli
wszystko wykonać i wszystkie sprawy załatwić, zapominając, że Bóg jest
wszechmocnym i że On jest kierownikiem swojego dzieła.
ŚWIATŁO PRAWDY WYJAWIA BŁĄD
Co
się tyczy prawdziwego ludu Bożego, Pan Jezus powiedział, jak podane jest w
naszym tekście: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mię pierwej niżeli
was miał w nienawiści”. Daje się zauważyć, że w miarę jak naśladowcy Jezusa
są wierni swemu Panu, na tyle są prześladowani i znienawidzeni. Przez długi
czas pierwotny Kościół był prześladowany najpierw przez Nerona, potem przez
Dioklecjana i innych cesarzy rzymskich. Następnie zaczął się wyłaniać system
Antychrysta, który fałszywym przedstawieniem prawdy stara się naśladować
Królestwo Boże na ziemi. Właściwy jego początek można datować od roku 539.
System ten również nienawidził i prześladował prawdziwy Kościół mając go w
wielkiej pogardzie. Prawdziwi naśladowcy Jezusa zawsze byli uważani za
dziwaków, ludzi nie myślących, za bardzo literalnie biorących słowa Jezusa i za
wiele myślących o przyszłym Królestwie, zamiast myśleć, działać na korzyść
doczesnego królestwa. Potem nastąpiła długa noc krwawych prześladowań,
szczególnie podczas okresu tysiącletniej absolutnej władzy papieży (od roku 799
do 1799). Prawdziwymi naśladowcami Jezusa byli przeważnie ludzie biedni,
niewielu było między nimi uczonych albo wielkich, lecz byli mocnymi i bogatymi
w wierze, jako napisane: „Niewiele mądrych według ciała, niewiele możnych,
niewiele zacnego rodu jest powołanych”. „Azaż Bóg nie obrał ubogich na tym
świecie, aby byli bogatymi w wierze i dziedzicami królestwa, które obiecał tym,
którzy go miłują?” – 1 Kor. 1:26; Jak. 2:5.
W
naszych czasach dzieje się podobnie. Na ile lud Boży stara się naśladować stóp
Jezusa jako swego Pana i na ile stara się, aby Jego światło przyświecało
drugim, w takim stosunku to światło będzie wykazywało błędne pojęcia, fałsz i
obłudę obecnego porządku i stanu rzeczy na świecie. Jak to działo się za czasów
Jezusa, że głoszona prawda karciła i wykazywała błędy, a z tego powodu głoszący
ją byli znienawidzeni i prześladowani, tak się rzecz ma i dzisiaj. Jak za
czasów pierwszego przyjścia Chrystusa wodzowie religijni mieszali się do
polityki, tak podobnie i dziś mniej lub bardziej religijni przywódcy zajmują
się polityką. Planują oni, aby wprowadzić pewne reformy i mówią: – Gdybyśmy
tylko mogli zniszczyć uprawianie białego niewolnictwa i używanie trunków, to
prawie że byłby to „Złoty Wiek” – Tysiąclecie – a wybranie rozumnych
urzędników dopomogłoby do wprowadzenia nowego i lepszego porządku rzeczy.
Chociaż sympatyzujemy z dobrymi chęciami tych ludzi, to jednak możemy
powiedzieć, że tego rodzaju planowanie nie zgadza się z planem Bożym, co się
tyczy przyszłego Królestwa. Instytucje, jakie obecnie istnieją, nie mają być
reperowane, poprawiane, lecz mają być zastąpione „nową ziemią i nowym
niebem”, to jest zupełnie nowym ustrojem religijnym, jak i społecznym.
Nie
jest naszym zamiarem krytykować dobre chęci reformatorów, którzy starają się i
usiłują łatać stare suknie. Owszem, pochwalamy wszystko, cokolwiek dąży ku
dobremu i do sprawiedliwości. Pozostawiamy świat w spokoju, niech czyni, co
uważa za dobre, tak dla siebie, jak i dla drugich, lecz naszym zadaniem jest,
by wykonać wolę Bożą odnoszącą się do Jego Planu i reform, które On wprowadzi.
Rozkazanie, jakie otrzymujemy, jest, by być gotowymi i uzdolnionymi do wzięcia
udziału w Królestwie i abyśmy pomagali innym, którzy również starają się, by
ich powołanie i wybór uczynić pewnymi, i by okazali się gotowymi wejść do
Królestwa. Królestwo to jest już blisko, zniszczy ono grzech, a wprowadzi
sprawiedliwość.
PRZEDSTAWIENIE CIEMNOŚCI ZA ŚWIATŁOŚĆ
Rzeczy
te wydają się światu wielce niedorzecznymi, bo nie tylko nie zgadzają się z ich
zamiarami i pojęciami, ale niszczą je doszczętnie. Mowa o ustanowieniu
Królestwa Chrystusowego na ziemi niszczy plany i nauki kościelnictwa. Gdyby
ludzie pojmowali tę rzecz jak my, stałoby się to klęską dla wszystkich
denominacji. Ludzie nie popieraliby finansowo tych systemów, lecz staraliby się
czynić sprawę Bożą. Gdyby nasze poglądy pozyskały zaufanie u ludzi i zostały
przyjęte, te systemy stałyby się niepopularne. Musiałyby się wszystkie
zawstydzić wobec prawdy. Z tego powodu opiekunowie tych systemów są przekonani,
że aby można się było utrzymać na zajmowanych stanowiskach, konieczne jest
ciemność nazwać światłością. Myślą, że ich stanowisko się umocni przez
stawianie przeszkód – jak palenie naszych książek i gazet, rzucanie oszczerstw,
itp. Zdaje się im, iż to, co czynią, jest rzeczą rozumną. Wiedzą oni dobrze, że
gdyby większość ludzi poznała prawdę – wówczas ich systemy runęłyby.
„WIELKIE I WYNIOSŁE SŁOWA”
Instytucje
kościelne roszczą pretensje, że przez osiemnaście stuleci świadczyły i głosiły
o Królestwie Chrystusowym. Kościół rzymsko-katolicki mówi: „Patrzcie, jak
wielką instytucję myśmy stworzyli! Jak wiele mamy ulokowanych pieniędzy!
Przypatrzcie się, jak wszystkie rządy liczą się z nami i mamy nadzieję, że
niedługo ujmiemy nad nimi kontrolę, a wtedy zdobędziemy świat”. Podobnie mówią
metodyści, baptyści i inni. „Musimy podbić świat, a w ten sposób zostanie
ustanowione Królestwo Chrystusowe”.
Tym
sposobem starają się przeprowadzić własne plany i zamiary. Przy badaniu Pisma
Św. używają sekciarskich okularów i zdaje się im, że „Kościół” znajduje się
teraz w takich warunkach, że niezadługo spowoduje, że wszelkie kolano skłoni
się i wszelki język będzie wyznawał Boga. Dalej mówią: „Jeżeli ci badacze będą
chodzić i mówić ludziom, że Pan Jezus nadmienił, że prawdziwy Kościół stanowi
tylko „MALUCZKIE STADKO”, to ludzie wspomną sobie na to, cośmy im mówili o
wielkiej liczbie. Na przykład: – Co powiecie o trzodach takich jak kościoły
katolickie, luterańskie, baptystów, metodystów, prezbiterian, itp. Czy nie
głosimy światu, że liczba chrześcijan na świecie obecnie wynosi czterysta
milionów? Czy mamy pozwolić, aby jacyś ludzie bez władzy i znaczenia mieli
wykazać, że do prawdziwego Kościoła należy tylko garstka, zaś reszta (do
których my należymy), to tylko ci, którzy mają nieuzasadnione pretensje? To
znaczy, że nasze wielkie instytucje nie są prawdziwe? Ci ludzie starają się
wywrócić świat i nas podać w niełaskę, w niesławę, zatem musimy coś z nimi
uczynić, zanim nie będzie za późno!”
WÓZ OGNISTY
Że
nienawiść istnieje, co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Lud Boży stara się o
prawdziwy ideał, którym jest przypodobanie się obrazowi swojego Pana, Jezusa
Chrystusa. Nie jest to przyczyną, dla której są znienawidzeni przez religijnych
przywódców. Im głównie chodzi o to, aby nie naruszać ich instytucji, nie
kołysać ich okrętem! Oni się bardzo obawiają, iż ich okręt może się wywrócić z
nimi w morze. Owszem, duch świata, jaki posiadają ci religijni przywódcy jest
powodem nienawidzenia Pańskich przedstawicieli. Są jednak w świecie dobrze
myślący ludzie, którzy dopatrują się prawdy i to staje się przyczyną większego
jeszcze obrażenia dla tych „kościelników”, którzy nie są w zupełnej harmonii z
Bogiem. Do czego to wszystko ostatecznie doprowadzi, nie możemy teraz
powiedzieć, lecz są niektóre Pisma, które zdają się wskazywać, że ostateczny
los Kościoła zakończy się prześladowaniem. Eliasz był obrazem na Kościół. Jego
ostatnim doświadczeniem był wóz ognisty, który stał się przyczyną, że Eliasz
był wzięty ze świata. Może więc się stać, że Kościół przy końcu tego wieku
będzie wzięty podczas ucisku i że wóz ognisty przyczyni się, że Kościół
zostanie przyjęty do chwały, czci i nieśmiertelności, do udziału z Jezusem w
Boskiej naturze: „Nie bój się, o maluczkie stadko, albowiem upodobało
się Ojcu dać wam królestwo”. „Jeżeli z nim cierpimy, z nim też królować
będziemy” – Rzym. 2:7, 8:17; Łuk. 12:32; 2 Tym. 2:12.
Na Straży 1989/1/02, str. 3; W.T. R-5676a-1915r.