<< Wstecz |
Wybrano: R-5497 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Nadzieja kotwicą duszy
"Trzymajmy wyznanie nadziei
niechwiejące się; boć wierny jest Ten, który obiecał." - Żyd. 10:23.
Prawie
wszystko, czego Bóg udzielił nam jako nowym stworzeniom otrzymaliśmy przez
wiarę lub nadzieję. Kiedy stajemy się naśladowcami Chrystusa i podejmujemy swój
krzyż, by naśladować Go, związana jest z tym jest ofiara, jeżeli ten krok ma
być podjęty zgodnie z Boską instrukcją i zaproszeniem. Nikt nie zgodziłby się dobrowolnie na ofiarę, gdyby
nie miał nadziei albo pewności, że w rezultacie tej ofiary czeka go pewne
błogosławieństwo lub nagroda. Każdy podejmowany czyn ma swoją pobudkę, czyli
cel. Fakt, że Kościół został zaproszony do naśladowania Jezusa wykazuje, że w Jego
działaniu było coś co przynosiło błogosławieństwo i przychylność Bożą, pewną
szczególną nagrodę. Jeśli będziemy Go naśladować, będziemy mieli udział w tym
samym błogosławieństwie i w tej samej nagrodzie, w chwale, czci i
nieśmiertelności.
Tak więc,
gdy podejmujemy swój krzyż, by kroczyć śladami Pana, to znaczy, że zostaliśmy
do tego pobudzeni nadzieją uczestniczenia w chwale i czci danej Jezusowi. Boski
charakter jest dla nas gwarancją, że jakakolwiek oferta pochodząca od Boga i
obwarowana sztywnymi warunkami jest w zupełności warta naszego przyjęcia, a
"wielkie i kosztowne obietnice", towarzyszące tej ofercie, zapewniają
nas o Jego pomocy i wzmacniającej mocy. Więc korzystając z Jego mocy i
kierownictwa, zdołamy wypełnić wszystkie warunki i osiągnąć wystawioną
chwalebną nagrodę. Stąd nasza wiara ma silne i pewne oparcie: "cokolwiek by
się stało, wiara mocno może ufać
Jemu".
WEWNĘTRZNA
WIARA - ZEWNĘTRZNE WYZNANIE
Praktykujemy
wiarę w sercu zanim zewnętrzne ją wyznamy, zanim wyznamy Pana swymi ustami. Nie
mamy prawa wyznać Go ustami, jeżeli przedtem nie uwierzyliśmy "ku sprawiedliwości";
ponieważ "sercem wierzono bywa ku sprawiedliwości, ale się usty wyznanie
dzieje ku zbawieniu" (Rzym. 10:10). Tu więc mamy świadectwo Słowa Bożego,
że On nie uzna, że mamy właściwą wiarę i nadzieję zanim my sami tego nie
wyznamy. Jezus oświadczył, że jeżeli byśmy się bali lub wstydzili wyznać Go
przed ludźmi, On uzna nas za niegodnych, aby wyznać nas przed Ojcem i przed
Aniołami. Tak więc bez wyznania Pana nie ma zbawienia. Te dwie rzeczy są
nierozdzielne.
Na próżno
żywiłby nadzieję przyjęcia przez Pana i uzyskanie Jego uznania ktoś, kto chowa
swe światło pod korzec i schrania się od urągań krzyża. "Bez krzyża, nie
ma korony", jest niezmienną decyzją Pana. Wszyscy, którzy przyjęli prawdę
w miłości, z radością dozwolą by ich
światło świeciło, ku Boskiej chwale i ku pożytkowi drugich. Jeśli chwalebne
poselstwo Boże napełniwszy nasze serca uszczęśliwiło nas, to z radością
będziemy się starać, aby tę wodę żywota zanieść także innym spragnionym duszom.
Jeżeli to dobre nasienie znalazło w naszym sercu żyzną glebę, to z pewnością, ono zakiełkuje i wyda owoc ku chwale Bożej.
Zgodnie z warunkami
naszego poświęcenia wyznajemy przed ludźmi, że mamy wiarę, która sięga poza
doczesne życie, nadzieję, która "przechodzi wewnątrz poza zasłonę",
gdzie Chrystus, nasz przewodnik wszedł dla nas. Wyznajemy nadzieję, że
otrzymamy dział w Jego zmartwychwstaniu; że będziemy "przemienieni w
okamgnieniu", że staniemy się istotami duchowymi, jak On jest, że ujrzymy
Go i będziemy uczestnikami Jego chwały na Boskim poziomie. Wyznajemy nadzieję,
że wraz z Nim będziemy narzędziami w ręku Ojca sprowadzającymi życie, szczęście i błogosławieństwa wszystkim
ludziom tak żywym jak i umarłym; że mamy nadzieję podnieść ich z śmierci, z
grzechu, smutku i płaczu, które przygniatały ludzkość przez sześć tysięcy lat.
O, zaiste, wzniosła jest ta nadzieja! Kto nie rozkoszowałby się w opowiadaniu
jej!
Jeżeli więc
mamy tę wiarę, tę nadzieję i odpowiednio wyznajemy ją przed ludźmi, to
"trzymajmy" się mocno. Próby naszej wierności będą wciąż na nas
przychodzić. Ciało będzie niekiedy podnosić bunt. Pytania będą się nasuwać: Czy
jesteś gotów wyznać Chrystusa? Czy wstydzisz się wyznawać Jego imię przed
światem, czy też uważasz to za najwyższy zaszczyt? Będą przychodzić pokusy
zniechęcenia. Nasze słabości będą się pietrzyć przed nami, a nieprzyjaciel będzie wykorzystywał każdą
sposobność, aby nas tym bardziej zniechęcić. Nasuwać się będą różne pokusy nie
tylko pod względem wiary i nadziei, ale ponadto spotykać nas będą różne
urągania i prześladowania, dozwolone by
wypróbować naszą wierność. Nasze powołanie,
jest wielkie i cudowne i tylko nieustraszone dusze są poszukiwane by wypełnić miejsca
w tej klasie wybranych, tych mających ducha Mistrza.
NIEBEZPIECZEŃSTWO
POWSTRZYMYWANIA ŚWIATŁA
Ci, którzy
okażą się niewierni albo słabi, którzy nie będą stać silnie przy Panu i
prawdzie z obawy przed ludźmi lub z jakiegokolwiek innego powodu, dowiodą tym
samym, że nie są godni uczestnictwa z Chrystusem w chwale Jego tronu, jako
członkowie Jego ciała. Wszyscy, którzy mają nadzieję być wliczeni w skład Jego
ciała, wyznali Jego imię, ale muszą także być wytrwali w swej ufności i wyznawaniu
swej wiary aż do śmierci.
Ciało musi
być traktowane surowo i doprowadzone do posłuszeństwa. Ulegając upodobaniom ciała,
dzieci Boże wolałyby unikać wszystkiego, co sprowadziłoby pogardę lub złośliwą
krytykę. Gdziekolwiek głoszenie prawdy mogłoby wywołać urąganie, prześladowanie
lub szyderstwo, tam ciało wolałoby zachować milczenie. Lecz nowe stworzenie
czułoby "ogień ukryty w kościach", gdyby miało zatrzymać poselstwo
prawdy, gdy byłaby odpowiednia sposobność do opowiadania tego poselstwa. W
takich warunkach nowe stworzenie wie, że musi być wierne i że musi pozwolić
swemu światłu świecić; bo inaczej światło to zaczęłoby się zmniejszać, aż w
końcu wygasłoby całkiem i osoba taka znalazłaby się w zupełnej ciemności.
"Jeżeli tedy światłość, która jest w tobie, ciemnością jest (stanie się),
sama ciemność jakąż będzie?" - Mat. 6:23.
Nie
zasmucajmy świętego Ducha Bożego, który jest w nas. Pan daje nam silną podstawę
naszej nadziei i wiary. Jest to nadzieja, którą Bóg Sam w nas zaszczepił.
Nadzieja ta jest poparta wszystkimi Jego obietnicami, a także Jego przysięgą, a
Jego Słowo zapewnia nas, że "wierny jest ten, który obiecał"
(Żyd.10:23). Dotąd jest to tylko obietnicą i wszystko polega na naszej wierze.
Teraz mamy tylko spłodzenie z Ducha Świętego do nowej natury i pieczęć tego
Ducha, "który jest zadatkiem dziedzictwa naszego" (Efez.1:13,14).
Lecz poznaliśmy Boga na tyle, że możemy w zupełności zaufać Jego Słowu.
Prawdziwości Jego obietnic doświadczyliśmy w różnych chwilach utrapienia i
niebezpieczeństwa, wiemy więc, że On nas nie zawiedzie. "A ktokolwiek ma
tę nadzieję w Nim, oczyszcza się, jako i On czysty jest".
NASZA
KOTWICA PEWNA I BEZPIECZNA
Gdybyśmy zapomnieli
o tej nadziei, tej kotwicy dusz naszych, zostalibyśmy poniesieni na bezbrzeżne
morze, którego bałwany pogrążyłyby nas na wieczną śmierć. Nad światem ma
wkrótce zapanować wielki ucisk, a ci z wiernych, których kotwica wiary i
nadziei nie trzyma się mocno Skały Wieków, którzy są za bojaźliwi, by ufać Jego
obietnicom, zostaną zaskoczeni tą burzą. Czy takim będzie nasze doświadczenie?
"Czas Ucisku nadchodzi, bardzo przyśpiesza
Nawet teraz jego podmuchy wzburzają morze świata;
Ach, kiedy nabrzmiałe fale zbliżą się do gór,
Czy nieodparte bałwany pokryją i mnie? ".
Niektórzy z
prawdziwego ludu Bożego będą mieli udział w tym czasie wielkiego ucisku, jednak
nikt z wiernych i posłusznych nie poniesie szkody. Zostaną oni zachowani w zupełnym schronieniu
aż do końca ich biegu i wierzymy, że zostaną "zabrani poza zasłonę",
zanim ucisk ten dojdzie do najwyższej srogości. Nasze serca są wzmocnione naszą
wiarą w Pana i ufnością ku Niemu, a także świadomością Jego zwycięstwa, świadomością
tego, że Ojciec wynagrodził Go za to, że On jest teraz naszym Orędownikiem i
Najwyższym Kapłanem, "który zawsze żyje, aby się teraz przyczyniał za
nami". Wiemy, że on wkrótce powstanie w wielkiej mocy i władzy, by
ustanowić Swoje królestwo i wywyższyć Swych wiernych, jako panujących wraz z
Nim w tym królestwie; więc nasza nadzieja jest pewna i jest prawdziwą kotwicą
naszej duszy. Jesteśmy mocni "w Panu i w sile mocy Jego" - Efez.
6:10.
Jeśli nasze
oczy są utkwione w naszym Panu, a naszą rękę trzymamy w Jego dłoni, nie
utracimy naszej odwagi. Wieczne obietnice Boże są gruntem, na którym zbudowana
jest nasza nadzieja dotycząca tak charakteru
jak i przyszłej chwały. O! jak silny jest ten grunt! Bądźmy więc wierni Temu,
który nas powołał. Trzymajmy się tej chwalebnej prawdy, nie tylko w literze,
ale i w duchu. Trzymajmy się jej z miłości dla niej, dlatego, że jest ona
prawdziwa, że jest niezrównana w swej piękności i wspaniałości.
Pamiętajmy
także o ważności cierpliwości i wytrwałości, abyśmy mogli wyrobić w sobie owoce
Ducha Świętego i abyśmy mogli z radością przyjmować różne doświadczenia,
prześladowania i trudności, na które Boska nieskończona mądrość i miłość
dozwala, aby przyszły na nas, by wypróbować i uzupełnić potrzebny nam charakter,
bez którego nie moglibyśmy oglądać oblicza naszego Ojca, ani uczestniczyć w
chwale, do której zostaliśmy powołani w Chrystusie. Więc "trzymajmy
wyznanie nadziei, nie chwiejące się; boć wierny jest ten, który obiecał".
Starajmy się "tę pewną ufność i tę chwałę nadziei aż do końca statecznie
zachować". Zaiste "żądamy, aby każdy z was toż staranie pokazywał ku
nabyciu zupełnej nadziei aż do końca" - Żyd.10:23; 3:6; 6:11.
"Czy
twa kotwica oprzeć się zdoła,
Gdy burza będzie szaleć dokoła?
Gdy pocznie huczeć ucisku zawieja,
Czy nie zachwieje się twa nadzieja?"
"Kotwica moja jest niewzruszona,
Gdyż w skale Wieków jest utwierdzona.
Ucisk ni trwoga już mnie nie skruszy,
Bo Pan jest dla mnie kotwicą duszy!"
Straż 1931 str. 186,187., W.T.
R-5497 a
- 1914 r.